Z pewnością zdawali sobie z tego sprawę angielscy kryptolodzy z tajnego ośrodka w Bletchley Park, przedstawiciele francuskiego wywiadu i pracownicy polskiego Biura Szyfrów, którzy 25 lipca 1939 r. spotkali się w podwarszawskich Pyrach. Zachodni sojusznicy otrzymali wtedy od Polaków prezent, który przerósł ich wszelkie oczekiwania – przekazano im kompletne materiały dotyczące deszyfracji niemieckiej Enigmy wraz z kopią tej maszyny. „Ultra [brytyjska operacja dotycząca odszyfrowania Enigmy] nie miałaby sensu, jeśli nie dowiedzielibyśmy się od Polaków w ostatniej chwili szczegółów związanych z jej działaniem" – wspominał po wojnie wybitny brytyjski matematyk kryptolog Gordon Welchman, jeden z głównych mózgów ośrodka w Bletchley Park.
Przypominam tę historię, aby mieć pretekst do napisania kilku ciepłych słów pod adresem Sinclaira McKaya, autora książki „Tajemnice Bletchley Park". Pracując nad swoją wersją opowieści o najsłynniejszym ośrodku dekryptażu działającym w czasie II wojny światowej, nie zapomniał on o wielkim wkładzie Polaków w złamanie kodu Enigmy. Wśród badaczy zachodnich nie jest to wcale postawa oczywista i naturalna.
Już choćby ten fakt świadczy o dużej rzetelności autora. A warto tu jeszcze wspomnieć o porządnej kwerendzie źródłowej i przeprowadzeniu licznych rozmów ze świadkami tamtych wydarzeń.
Mamy więc w „Tajemnicach..." ważny wątek polski, ale – co zrozumiałe – McKay skupia się na dokonaniach angielskiego zespołu pracującego w tajnym ośrodku dekryptażu, jaki Anglicy zbudowali 80 km na północny zachód od Londynu. Mamy tu do czynienia z dość nowatorskim podejściem do tematu. Autor nie stawia w centrum uwagi maszyny, kryptologicznych algorytmów czy szpiegowskiej intrygi, ale człowieka, bo przecież to dzięki ludzkiej inteligencji i ciężkiej pracy udało się zgłębić groźną tajemnicę.
Wśród pracowników Bletchley Park przeważali przedstawiciele klasy średniej, ale nie brakowało także prawdziwych lordów czy przedstawicieli proletariatu. Obok genialnych matematyków czy lingwistów pracowała tam rzesza młodych kobiet, które wykonywały dużą część czarnej roboty, takiej jak segregowanie informacji czy obsługa urządzeń do dekryptażu. Ten przedziwny konglomerat ludzki dokonał dzieła o olbrzymim znaczeniu dla losów II wojny światowej, a co za tym idzie – całego świata. Brytyjczycy twórczo wykorzystali wiedzę o Enigmie otrzymaną od Polaków, udoskonalili metody naszych matematyków, opracowali całkiem nowe rozwiązania, dzięki geniuszowi Alana Turinga i innych naukowców stworzyli z czasem własne bomby kryptologiczne, czyli maszyny deszyfrujące depesze wroga. W rezultacie przez prawie całą wojnę mieli niemal nieograniczony dostęp do tajnych informacji dotyczących operacji wojsk niemieckich, włoskich czy japońskich.
Według McKaya Brytyjczycy zdawali sobie sprawę, że Hitler przygotowuje atak na ZSRR, dowiedzieli się także o dokonywanej przez hitlerowców masowej zagładzie Żydów. Co ciekawe, nie wszystkie pozyskane informacje można było w sposób oczywisty wykorzystać. Autor książki przypomina m.in. o sprawie bombardowania Coventry. Mimo że Bletchley Park ostrzegło o zbliżającym się nalocie, miasto nie zostało ewakuowane. Być może – jak twierdzą niektórzy – było już na to za późno, ale wciąż liczne są głosy oskarżające Churchilla o to, że poświęcił Coventry, aby tajemnica złamania kodu Enigmy nie wyszła na jaw.
Konspiracja była bowiem priorytetem. Największa odpowiedzialność spoczywała na pracownikach ośrodka. Wszystko, co robili, musiało pozostać ściśle tajne, z nikim nie mogli rozmawiać o swojej pracy, często nie wiedzieli nawet, czym zajmuje się kolega z sąsiedniego baraku. Sinclair McKay nie może wyjść z podziwu, jak przy tak dużej liczbie osób (pod koniec wojny w BP pracowało około 10 tys. ludzi) udało się utrzymać całe przedsięwzięcie w tajemnicy. Nakaz milczenia w kwestii Bletchley Park przetrwał dłużej niż sam ośrodek. Władze Wielkiej Brytanii w realiach zimnej wojny nie chwaliły się dokonaniami BP, o swoich zasługach nie opowiadali także jego byli pracownicy. Nie zawsze było to dla nich łatwe. John Herivel, bez którego odkryć nie złamano by kodu Enigmy, wspominał, że jego ojciec na łożu śmierci wytknął mu, iż w czasie wojny nie dokonał niczego pożytecznego. Nawet w takiej chwili Herivel nie odważył się złamać klauzuli najwyższej tajności. Ukrywanie dokonań Bletchley Park prowadziło także do smutnych kuriozów. Pod koniec wojny na potrzeby dekryptażu stworzono pierwszy na świecie superkomputer Colossus. Po wojnie maszyny te zdemontowano, a ich główny konstruktor, Tommy Flowers, nie mógł kontynuować swoich badań i utknął na podrzędnej państwowej posadzie. Palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie przejęli więc Amerykanie.
Czy dziś wiemy już wszystko o Bletchley Park? Dzięki takim książkom jak monografia autorstwa Sinclaira McKaya nasza wiedza znacznie się poszerzyła. Z pewnością jednak miejsce to wciąż skrywa wiele sekretów wartych zbadania. Przecież klauzuli najwyższej tajności nigdy nie zniesiono.
Skomentuj