Jörg Baberowski, profesor historii Europy Wschodniej na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie, którego dziadek pochodził z Polski, autor licznych publikacji na temat historii Rosji i Związku Sowieckiego, tym razem skupił swoją uwagę na Józefie Stalinie. Analizuje – na podstawie ogromu materiałów źródłowych – fenomen krwawego satrapy i jego niewolniczego sowieckiego imperium. Przedstawia własną interpretację postaci Josifa Wissarionowicza Dżugaszwili, znanego na całym świecie pod bolszewickim pseudonimem Stalin. Warto poświęcić kilka wieczorów na wgłębianie się w lekturę „Stalina...", by tym samym docenić tytaniczną pracę, jaką wykonał autor. Na kilkuset stronach zgromadził dziesiątki dokumentów, donosów, sprawozdań i poddał je wnikliwej analizie.
Autor, w rozmowie z Bogdanem Zalewskim (www.rmf24.pl), podkreślał: „Spędziłem kilka lat w moskiewskich archiwach, czytając papiery Stalina i jego popleczników – Kaganowicza, Mołotowa. Zaskoczyło mnie, że ani Stalin, ani jego ludzie nie mówią o ideologii. Przyszło mi do głowy, że ludzie, którzy kreowali terror, nie mieli innego wyjścia, jak kontynuować akcje przemocy. W dokumentach archiwalnych są zapisane ich rozmowy na temat technik deportacji i zabijania ludzi. Oni w ogóle nie mówili o komunizmie! Nie poruszali tematu nowego społeczeństwa, nowego człowieka. Oczywiście jako przekonani komuniści chcieli stworzyć nowe społeczeństwo, ale to nie wyjaśnia przemocy. Byli bowiem inni marksiści, w innych państwach, którzy nie wymordowali setek tysięcy i milionów ludzi. Destalinizacja w latach 50. i 60. XX w. pokazała, że Związek Sowiecki mógł się zmienić, mimo że pozostał wciąż państwem marksistowskim. Dlatego byłem coraz bardziej przekonany, że horror stalinizmu w mniejszym lub większym stopniu wynikał z osobowości Stalina i jego sposobu rządzenia. (...) Uważam, że przede wszystkim on stwarzał sytuacje przypominające wojnę – takie jak kolektywizacja rolnictwa, kiedy wydał rozkaz deportacji ponad dwóch milionów chłopów. To spowodowało problemy, wywołało opór. To było jak wojna domowa w Związku Sowieckim na przełomie lat 20. i 30. Bolszewicy byli nieliczną mniejszością bez poparcia społecznego, w odróżnieniu od Hitlera, który cieszył się ogromnym poparciem w Niemczech. To wykreowało sytuację, w której Stalin mógł zmusić swoich zwolenników do posłusznego wykonywania swoich rozkazów. On był wodzem, on był osobą, która potrafi rozwiązywać problemy. Oni wszyscy – Mołotow, Kaganowicz, Mikojan, Chruszczow – byli przekonani, że Stalin jest jedyną osobą, która z tym wszystkim sobie poradzi. Dlatego on zyskał taką władzę nad nimi, że w końcu stali się w mniejszym lub większym stopniu jego niewolnikami".
To obsesyjna, chorobliwa wręcz podejrzliwość przywódcy ZSRR była przyczyną wszechobecnej dyktatury strachu. Baberowski tak to opisuje w swojej książce: „System brania zakładników i aresztowania całych rodzin stał się w latach Wielkiego Terroru częścią systemu strachu. Krewnych brano jako zakładników nie tylko po to, by wymusić zeznania na aresztowanych. Po śmierci ofiary nie kończyły się cierpienia żony, dzieci i dalszych krewnych. (...) Terror szalał wszędzie. Dosięgnął nie tylko komunistów i generałów, lecz niszczył wszystkie warstwy sowieckiego społeczeństwa. Od samego początku również dyrektorzy i inżynierowie w fabrykach oraz przewodniczący kołchozów byli oskarżani o niewypełnianie planów, produkcję bubli i wypadki przy pracy, a w konsekwencji aresztowani i rozstrzeliwani. (...) W samym tylko Donbasie w latach 1933–36 osadzono w obozach pod zarzutem sabotażu i pasożytnictwa lub rozstrzelano ponad 1500 osób z kadry kierowniczej kopalń i zakładów przemysłowych". Baberowski przyrównał metody Stalina do tych stosowanych przez struktury mafijne: „demonstrował swoim zwolennikom, że łatwiej będzie im przetrwać, kiedy będą słuchać jego rozkazów, niż gdyby mieli się im opierać. To jest jak w organizacjach zorganizowanych na podobieństwo mafii".
Autor zanalizował także przyczyny, dla których Zachód przymykał oczy na stalinowski terror: „Jedną z przyczyn był Hitler i narodowy socjalizm. Na przykład USA nie były chętne do współpracy z bolszewikami i ustanowiły relacje dyplomatyczne dopiero w 1933 r. Przed tą datą Amerykanie mówili jasno: »nie jesteśmy w stanie zaakceptować państwa, które jest oparte na niewolniczej pracy, nie akceptujemy tego«. W końcu wszyscy to zaakceptowali, uznając ZSRR jako partnera. Musieli tak uczynić, ponieważ podjęli walkę z narodowym socjalizmem. To był jeden z powodów, dlaczego komuniści mogli usankcjonować swoją przemoc zwłaszcza po 1941 r., po napaści Hitlera, bo mogli powiedzieć: »to był jeden ze sposobów na przetrwanie w walce z nazistami«. Z tego, co pamiętam, to była też metoda stosowana przez partię komunistyczną w Polsce. Polscy komuniści też twierdzili, że terror jest konieczny w walce z faszystami i nazistami. To ironia historii, ale przypuszczam, że gdyby nie wybuchła II wojna światowa, Związek Sowiecki by nie przetrwał".
Nie sposób przywołać wszystkie zagadnienia, które Baberowski porusza. Dlatego tę książkę warto przeczytać z wielką uwagą. Autor prezentuje w niej mało znane fakty, które trzeba poznać, by choćby spróbować pojąć fenomen kultu, jakim dyktator po dziś dzień jest otaczany we współczesnej Rosji. Baberowski m.in. tak to tłumaczy: „Jeszcze dzisiaj świętuje się istnienie stalinowskiego imperium i wysławia państwo siły. Stalin odżył, stając się symbolem utraconej wielkości". Ponoć jego portret wisi w gabinecie Władimira Putina...
Jörg Baberowski
Stalin. Terror absolutny
Prószyński i S-ka
Skomentuj