Janusz Franciszek Radziwiłł przyszedł na świat w 1880 r. w Berlinie jako najmłodsze dziecko Ferdynanda Radziwiłła i Pelagii z Sapiehów. Miał czworo rodzeństwa, siostrę oraz trzech braci, spośród których dwóch przedwcześnie zmarło, a najstarszy z nich Michał, zwany Rudym, z powodu skandalizującego trybu życia stał się czarną owcą całego rodu. Jego ojciec, książę Ferdynand, wywodzący się z berlińskiej linii Radziwiłłów, był przez wiele lat polskim posłem do Reichstagu, gdzie przeciwstawiał się zarówno antykatolickiej polityce „Kulturkampf" kanclerza Ottona von Bismarcka, jak i akcji germanizacyjnej ziem polskich włączonych do zaboru pruskiego prowadzonej przez Hakatę.
Wzorcowy hreczkosiej
Janusz Radziwiłł w 1894 r. ukończył gimnazjum w Ostrowie Wielkopolskim, następnie kontynuował naukę w katolickim Gimnazjum Królewskim „Carolinum" w Osnabrück w Dolnej Saksonii, gdzie w 1900 r. zdał maturę. Potem przez rok studiował prawo w Berlinie, a od 1901 do 1903 r. nauki przyrodniczo-ekonomiczne w Wyższej Szkole Leśnictwa w podberlińskim Eberswalde. Po zakończeniu studiów przejął majątek Szpanów koło Równego na Wołyniu, w 1905 r. zaś nabył dobra w Nieborowie, a w 1906 r. został administratorem ordynacji ołyckiej. W 1905 r. wziął ślub z Anną Lubomirską. W okresie przed wybuchem I wojny światowej Janusz Radziwiłł skupiał się na gospodarowaniu rodzinnymi dobrami, odnosząc na tym polu wymierne korzyści. Również na ten okres przypadają jego pierwsze kroki w polityce – nawiązał kontakty z działającym w Krakowie Stronnictwem Prawicy Narodowej, konserwatywną organizacją skupiającą ziemian i inteligentów.
I wojna światowa rozdzieliła majątki księcia i przyniosła spore zniszczenia, zwłaszcza w Ołyce. Wiosną 1917 r., w rewolucyjnej Rosji, jako przedstawiciel polskiej ludności został wybrany do Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich w Równem. W listopadzie 1917 r. w bestialski sposób został zamordowany wuj Janusza Radziwiłła, sędziwy książę Roman Sanguszko, a książę Janusz został skazany na śmierć wraz z całą swoją rodziną przez ten sam sowiet, którego był członkiem. W obliczu tych wydarzeń Janusz Radziwiłł podjął decyzję o opuszczeniu Rosji i via Kijów udał się do Piotrogrodu, gdzie uzyskał paszport, dzięki czemu całkowicie legalnie w grudniu 1917 r. przekroczył granicę rosyjsko-fińską. W Sztokholmie zdał relację królowi Gustawowi V z ogarniętej rewolucyjną pożogą Rosji.
W II Rzeczypospolitej Janusz Radziwiłł współorganizował szpitale i wspomagał finansowo liczne inicjatywy dobroczynne W 1918 r. wrócił do kraju, gdzie został mianowany dyrektorem Departamentu Spraw Politycznych w działającym przy Radzie Regencyjnej rządzie Jana Kantego Steczkowskiego. Rząd ten skupiał tzw. aktywistów, czyli zwolenników podjęcia rozmów z mocarstwami centralnymi i utworzenia u ich boku państwa polskiego. Departament kierowany przez Janusza Radziwiłła stanowił prototyp MSZ i zajmował się m.in. budowaniem przedstawicielstw dyplomatycznych w Berlinie i Wiedniu, opieką nad jeńcami i uchodźcami, negocjacjami w sprawie tworzącej się armii polskiej, a przede wszystkim propagowaniem idei Polski niepodległej i prowadzeniem rozmów w tej sprawie z państwami centralnymi. To Janusz Radziwiłł wystosował 7 października 1918 r. pismo skierowane do kanclerza Rzeszy księcia Maksymiliana Badeńskiego z żądaniem uwolnienia przebywającego w twierdzy magdeburskiej Józefa Piłsudskiego. Działalność w Radzie Regencyjnej, instytucji będącej przecież tworem niemiecko-austriackim, mimo konkretnych korzyści, jakie przyniosła dla odradzającej się w bólach Rzeczpospolitej, nie była wówczas dobrze postrzegana w polskim społeczeństwie. Jak wspominał po latach sam książę Janusz: „byłem wtenczas może najbardziej niepopularną osobistością w Polsce", w związku z czym wycofał się z życia politycznego i zajął się odbudową swoich majątków.
W Polsce niepodległej
W 1920 r. ochotniczo wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej jako podporucznik jazdy. Wojna była dla niego przykrym doświadczeniem, do którego niechętnie wracał pamięcią, m.in. ze względu na śmierć swego kuzyna Stanisława Radziwiłła – adiutanta Piłsudskiego. W 1922 r. przewodniczył polskiej delegacji na konferencji rozbrojeniowej w Moskwie. W okresie powojennym udzielał się także w organizacjach zachowawczych. Jednak powrót do wielkiej polityki nastąpił dopiero po zamachu majowym z 1926 r. i przejęciu władzy przez Józefa Piłsudskiego. Wyrazem zbliżenia się obozu zachowawczego i środowisk skupionych wokół osoby Piłsudskiego była złożona dwukrotnie propozycja objęcia stanowiska szefa MSZ Januszowi Radziwiłłowi. Jednak za pierwszym razem Radziwiłła w swoim gabinecie nie chciał widzieć Kazimierz Bartel, natomiast w drugim przypadku zadecydowały twarde warunki postanowione przez samego księcia, który chciał mieć wolną rękę przy wyborze swoich współpracowników i obsadzaniu placówek dyplomatycznych. Nie przeszkodziło to jednak w dalszej współpracy obu środowisk, czego wyrazem były zjazdy w Nieświeżu w października 1926 r. oraz w Dzikowie we wrześniu 1927 r.
Oficjalnym powodem odbycia zjazdu nieświeskiego, w którym wziął udział Marszałek Piłsudski, była uroczystość udekorowania trumny jego adiutanta Stanisława Radziwiłła Krzyżem Orderu Wojskowego Virtuti Militari. Jednak wbrew legendzie na samym zjeździe polityki było mało, natomiast konserwatystom udało się wyzyskać propagandowo efekt wizyty Piłsudskiego i gest docenienia środowisk ziemiańskich. Z kolei zjazd w Dzikowie, w którym uczestniczył Walery Sławek, miał już zdecydowanie bardziej polityczny charakter i był związany z montowaniem stronnictwa konserwatywnego popierającego sanację oraz zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Konserwatyści, stając w wyborcze szranki, postawili przed sobą bardzo jasne cele, a mianowicie: zmianę konstytucji w kierunku wzmocnienia władzy wykonawczej, zmianę ordynacji wyborczej zapewniającą przedstawicielstwo interesom zawodowym oraz współpracę z rządem Piłsudskiego. W 1928 r. Janusz Radziwiłł został posłem z list BBWR i stanął na czele niezbyt licznej, ale bardzo wpływowej grupy konserwatywnych posłów.
Jako poseł i lider konserwatystów Janusz Radziwiłł stał na czele sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, angażował się także w działalność Komisji Konstytucyjnej oraz był prezesem Koła Gospodarczego Posłów i Senatorów. Sprzeciwiał się etatyzmowi, podkreślał niebezpieczeństwo komunizmu, jak i kapitalizmu międzynarodowego, o którym mówił, że usiłuje on „na drodze tzw. rewizji pokojowej pewnych międzynarodowych traktatów (...) wymusić to, co w danych warunkach naszego bytowania siłą zbrojną może nikt nie byłby w stanie wymusić". Jako człowiek głęboko religijny dbał o dobre kontakty między Kościołem a państwem. Czując się lojalnym członkiem obozu rządzącego, powstrzymał się od krytyki takich posunięć władz jak: Brześć, Bereza Kartuska, polityka wojewody Józewskiego na Wołyniu czy zaostrzanie cenzury. Ale wewnątrz własnego stronnictwa wyrażał wobec nich dezaprobatę. Co ciekawe, książę Janusz nie był także zagorzałym przeciwnikiem reformy rolnej, sprzeciwiał się jednak parcelowaniu majątków dobrze zarządzanych. Z biegiem czasu jego stanowisko łagodniało, co przysporzyło mu wrogów w jego własnym środowisku.
Rok 1935 przyniósł istotne zmiany w polskiej polityce. W kwietniu została uchwalona konstytucja, której rozwiązania ustrojowe wzmacniające władzę wykonawczą były od lat postulowane przez obóz konserwatywny. W maju umarł Józef Piłsudski (który osobiście bardzo poważał księcia Janusza), w październiku został rozwiązany BBWR, zaś stojący na jego czele i będący protektorem konserwatystów Walery Sławek był stopniowo marginalizowany. Zbiegło się to w czasie z postępującym kryzysem ruchu konserwatywnego w Polsce. Janusz Radziwiłł został we wrześniu 1935 r. senatorem, jednak konserwatyści nie stworzyli żadnego klubu i ich pozycja słabła. Była to także ostatnia kadencja w parlamentarnej karierze samego księcia Janusza, który w wyborach 1938 r. już nie kandydował.
Przez cały okres II Rzeczypospolitej Janusz Radziwiłł był czynny także na polu społecznym. W 1927 r. został baliwem Zakonu Kawalerów Maltańskich, we współpracy z którym współorganizował szpitale maltańskie w Ołyce, Nieborowie i przy ul. Senatorskiej w Warszawie. Książę wspomagał finansowo liczne inicjatywy dobroczynne oraz rozwój sportu. Jego pałac przy ul. Bielańskiej 14 (dziś siedziba Muzeum Niepodległości, a w czasach Polski Ludowej – Muzeum Lenina) był miejscem licznych spotkań o charakterze zarówno politycznym, jak i towarzyskim, a nawet naukowym.
Książę Panie, bolszewicy w ogrodzie
Początek II wojny światowej zastał księcia Janusza w Ołyce, gdzie gościł udającego się na wychodźstwo Prezydenta Ignacego Mościckiego, a także premiera Felicjana Sławoja-Składkowskiego, ministra Józefa Becka i marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. Sam książę nie chciał opuścić kraju, czego powody tłumaczył po latach tak: „Byłem przygnębiony widokiem powszechnej ucieczki i nie chciałem brać w niej udziału". 20 września kamerdyner obwieścił: „Książę Panie, bolszewicy już są w ogrodzie". Janusz Radziwiłł wraz z synem Edmundem zostali aresztowani przez NKWD. Wśród miejscowej ludności przeprowadzono sąd ludowy nad Radziwiłłami, jednak za karą śmierci opowiedziały się tylko dwie osoby na ponad 100, a pozostali stwierdzili, iż „od kniaziów Radziwiłłów myśmy nijakiej krzywdy nie zaznali". Następnie Edmund trafił do Kozielska, zaś książę Janusz via Kijów (przesłuchiwał go tam Iwan Sierow) na Łubiankę, gdzie był przesłuchiwany osobiście przez prawą rękę Stalina, Ławrientija Berię. Ciężko ustalić, co było przedmiotem przesłuchań, poza oceną ogólną sytuacji politycznej na ziemiach polskich, Janusz Radziwiłł odnosił się do tego po latach bardzo zdawkowo, jednak wszelkie domysły o próbie werbunku, jaka miała wtedy rzekomo miejsce, są całkowicie bezpodstawne. Wypuszczony na wolność w grudniu 1939 r., najprawdopodobniej na wskutek interwencji spokrewnionego z Radziwiłłami włoskiego dworu królewskiego wrócił do Warszawy.
Po powrocie do kraju stanowczo odrzucił wszelkie niemieckie propozycje utworzenia kolaboracyjnego rządu. Wobec nasilającego się terroru niemieckiego książę Janusz postanowił wykorzystać swoją znajomość z Hermannem Göringiem i za zgodą rządu RP na wychodźstwie w styczniu 1940 r. udał się do Berlina. Spotkanie z Göringiem nie przyniosło oczekiwanych rezultatów i zmiany polityki III Rzeszy, jednak to właśnie interwencja księcia Janusza była jedną z przyczyn zwolnienia aresztowanych w ramach Sonderaktion Krakau profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego z obozu w Sachsenhausen.
Po powrocie do Warszawy Janusz Radziwiłł włączył się w tworzenie Rady Głównej Opiekuńczej, jedynej legalnie działającej organizacji na terenie Generalnego Gubernatorstwa, której celem było prowadzenie działalności charytatywnej poprzez organizowanie m.in. sierocińców, przytułków, wydawanie posiłków, pomoc materialną. W lutym 1940 r. został wybrany prezesem RGO, jednak jego kandydatura została zablokowana przez Hansa Franka. Miała to być zemsta za interwencję Radziwiłła u Göringa. Mimo to Radziwiłł przez cały okres okupacji wspierał działalność Rady.
Janusz Radziwiłł nie włączył się w działalność konspiracyjną, uznając, że lepiej wykorzysta swoją szczególną pozycję jako posiadacz książęcego tytułu, prawnuk Luizy Hohenzollern, a także ze względu na swoją działalność w trakcie I wojny światowej oraz świetną znajomość języka i kultury niemieckiej do interwencji u władz hitlerowskich w sprawach aresztowanych Polaków niż poprzez zaangażowanie się w prace podziemia. Tym bardziej że – jak się ocenia – jego interwencje w wielu przypadkach okazywały się skuteczne.
1 sierpnia 1944 r. Janusz Radziwiłł przebywał w pałacu na Bielańskiej i tam zastało go powstanie, którego wybuch oceniał krytycznie. Jego pałac, znajdujący się tuż obok Banku Polskiego, był ważnym punktem podczas obrony Starówki i został zdobyty przez Niemców pod koniec sierpnia, zaś książę Janusz, cudem zresztą uniknąwszy śmierci, został aresztowany i wywieziony do Berlina. Tam osadzono go – jak sam po latach podkreślał – w Moabicie, Kriminal-Gafengis. Siedział w pojedynczej celi, na najwyższym piętrze, obok znajdowali się oficerowie ze spisku Stauffenberga; więźniów nie sprowadzano na dół podczas alianckich bombardowań, które odbywały się niemal codziennie. W październiku 1944 r. został wypuszczony i wrócił do Nieborowa, gdzie przebywało wówczas wielu uciekinierów z Warszawy.
Łubianka po raz drugi
W styczniu 1945 r. został aresztowany przez Sowietów, a w lutym wraz z grupą polskich arystokratów trafił ponownie na Łubiankę. Pułkownik Mironow, naczelnik więzienia, ten sam, z którym miał już „przyjemność" spotkać się w 1939 r., przywitał go następującymi słowami: „No proszę, świat nie torba, góra z górą się nie zejdzie, a ludzie zawsze". Jednak tym razem pobyt księcia Janusza na Łubiance trwał wyjątkowo krótko, 4 marca przeniesiono go wraz z rodziną do podmoskiewskiego obozu w Krasnogorsku. Miała tam miejsce kolejna próba werbunku księcia przez sowieckie służby specjalne. W lutym 1947 r. po krótkiej chorobie zmarła jego żona Anna. Polscy arystokraci zostali zwolnieni dopiero we wrześniu 1947 r. – przewieziono ich do Warszawy. Książę Janusz został jeszcze przesłuchany przez pułkownik Julię Brystygierową, a następnie wypuszczono go na wolność.
W Polsce Ludowej Janusz Radziwiłł, pozbawiony olbrzymiego majątku, zamieszkał w dwupokojowym mieszkaniu na Mokotowie. Co oczywiste, nie miał możliwości politycznego działania, zresztą nie przejawiał takich ambicji. Mimo iż jego córka Krystyna i syn Stanisław przebywali na Zachodzie, książę nie zdecydował się na emigrację. Obracał się w wąskim kręgu zaufanych przyjaciół, do których należeli głównie arystokraci i inteligenci. Żywo interesował się sprawami Kościoła. Czasami proszono go o radę w kwestiach protokołu dyplomatycznego, a on czynił im zadość, tłumacząc „komunizm przejdzie, a Polska zostanie". Pozostał duchowym przywódcą arystokratów, ciesząc się olbrzymim autorytetem w swoim środowisku. Janusz Radziwiłł zmarł 4 października 1967 r. Uroczystości pogrzebowe, mające charakter państwowy, odbyły się 6 października, a trumnę złożono na Cmentarzu Czerniakowskim. W 1972 r. jego prochy przeniesiono do rodzinnej kwatery Radziwiłłów na Cmentarzu Wilanowskim.
Książę Janusz Radziwiłł był być może ostatnim polskim arystokratą. Doskonale rozumiał, że bycie arystokratą nie może polegać na zamknięciu się w sferze prywatnej i beztroskim korzystaniu z odziedziczonych dóbr i uciech życia. Bycie arystokratą to przede wszystkim służba na rzecz nie tylko własnego stanu, ale całej wspólnoty, wypływająca z boskiego nakazu pomocy wszystkim za pomocą niektórych. Arystokraci to ci, którzy aktywność publiczną traktują w kategoriach zobowiązania i powinności, służąc innym za wzór postępowania. Janusz Radziwiłł całym swoim życiem świadczył, że jak mało kto zasłużył na miano tego, kogo starożytni Grecy określali mianem „aristoi".
Komentarze
Jolanta Tuesday, May 22, 2018, 12:22 PM
Takich mielismy ludzi, czas zaprzeszly. Bez tej elity (wystarczy poczytac o jakosci Alexi Lubomirskiego, slub ksiecia Harrego I emerykanskiej parweniuszki I porownac klase I rase) polityka polska jest tragicznym targowiskiem. Bezgranicznie chamskie I prymitywne komentarze internautow o ksieciu Lubomirskim I Jego osiagnieciach zawodowych swiadcza o zupelnym, chyba niedwracalnym upadku kultury wiekszosci Polakow. I to jest post mortem zwyciestwo komuny, niestety. Podkreslam, ze ci z nas z klasa, nadal sa zwalczni, przez swoich I 'szlachte jerozolimska' tym razem. Pozdrawiam z Londynu
Daniel Tuesday, September 11, 2018, 10:14 AM
Ten cały wpis to tak a propos chamstwa, rozumiem...