Mit ustaw monopolowych
Uchwalona w 1890 r. ustawa Shermana była pierwszą na świecie ustawą antymonopolową. Zamiast walczyć z monopolami, w rzeczywistości stanowiła jednak element wewnętrznej rozgrywki amerykańskich imperiów finansowych
Uchwalona w 1890 r. ustawa Shermana była pierwszą na świecie ustawą antymonopolową. Zamiast walczyć z monopolami, w rzeczywistości stanowiła jednak element wewnętrznej rozgrywki amerykańskich imperiów finansowych
Ceny spadają, produkcja rośnie
W czasie prac nad ustawą zwolennicy jej uchwalenia argumentowali, że monopole opanowały już produkcję następujących towarów: soli, ropy naftowej, cynku, stali, węgla kamiennego, szyn stalowych, cukru, ołowiu, alkoholu, dratwy, stalowych podkładek i nakrętek, juty, oleju rycynowego, oleju bawełnianego, skóry, oleju lnianego i zapałek. Jak jednak zauważył badacz okoliczności Thomas DiLorenzo, produkcja wszystkich wspomnianych powyżej towarów w okresie prac nad ustawą nieustannie rosła, co przeczyło podstawowej tezie walczących z monopolami, iż celowo obniżają one produkcję, aby dyktować wyższe ceny i maksymalizować zyski. Co więcej, ceny wszystkich wspomnianych towarów nieustannie spadały (np. cena cukru rafinowanego zmalała w 1890 r. z 9 centów do 7 centów za funt, a ceny innych produktów, m.in. stali i cynku, spadały jeszcze bardziej gwałtownie). W rzeczywistości więc lobbujący za uchwaleniem ustawy nie mieli na poparcie swoich tez żadnych empirycznych danych, lecz tylko i wyłącznie własne wyobrażenie na temat funkcjonowania rynku.
Utożsamiając wielkie w skali przedsiębiorstwo z monopolem, zwolennicy uchwalenia ustawy antymonopolowej popełnili dość powszechny błąd. Monopolem bowiem od zawsze nazywano specjalnie przyznawany przez władzę przywilej wyłącznej sprzedaży, a nie pozycję zdobytą przez przedsiębiorstwo na wolnym rynku. Jeszcze w XIX-wiecznej Polsce słowo „monopol” odnosiło się właśnie do państwowego przywileju wyłącznej sprzedaży. Monopolistą był więc m.in. Lepopold Kronenberg, żydowski bankier, który dzierżawił od władz Królestwa Polskiego monopol tytoniowy, a okresowo także alkoholowy (stąd właśnie nazwa dzisiejszych sklepów monopolowych).
Niestety, z biegiem czasu, a w sporej mierze właśnie za sprawą ustawy Shermana, nastąpiło całkowite przeobrażenie semantyczne terminu „monopol”, który od XX wieku kojarzony jest już niemal wyłącznie z rzekomo tworzącymi się samorzutnie na wolnym rynku wielkimi korporacjami. Od lat 70. XIX wieku za taką właśnie, ogromną i posiadającą nienasycony apetyt, uchodziła firma Standard Oil Johna D. Rockefellera. Choć twórcy ustawy starannie dbali o to, aby w uzasadnieniu konieczności jej przyjęcia znaleźli się także producenci zapałek, juty i oleju rycynowego, tak naprawdę amerykańska opinia publiczna nie miała wątpliwości, że ustawa pisana jest z myślą o naftowym gigancie.
Geniusz twórcy Standard Oil
W XX wieku imperium naftowe rodziny Rockefellerów przeniknęło do świata polityki i finansów, stając się jednym z głównych graczy w Ameryce, lecz początki naftowego biznesu były względnie niewinne. John D. Rockefeller zaczynał jako człowiek znikąd, który dzięki zbiegowi okoliczności znalazł się we właściwym miejscu we właściwym czasie. Tuż obok Cleveland, gdzie pracował jako drobny handlarz, odkryto bogate złoża ropy naftowej, a młody przedsiębiorca zainwestował całe swoje oszczędności (75 tys. dolarów) w nowy biznes.
Szczęście dopisało Rockefellerowi po raz kolejny, gdy udało mu się zawiązać spółkę z niezwykle utalentowanym Samuelem Andrewsem, który zajmował się konstrukcją lampy naftowej. Rockefeller i Andrews dobrali się idealnie: pierwszy potrzebował eksperta w dziedzinie techniki, drugi kogoś z odpowiednim kapitałem i energią do zarządzania. Dynamicznie rozwijająca się branża potrzebowała jednak jeszcze większego dokapitalizowania i dlatego wkrótce do spółki dołączył Henry M. Flagler, który wniósł kolejne 70 tys. dolarów.
Cechą wyróżniającą spółkę Rockefellera, Andrewsa i Flaglera było zastosowanie najbardziej wydajnych ekonomicznie mechanizmów produkcji. Zamiast kupować ropę od handlarzy, spółka kupowała ją bezpośrednio u firm wydobywczych. Prowadziła drobiazgowe spisy inwentarzowe oraz dbała o to, aby sama wytwarzać jak najwięcej środków produkcji oraz transportu. W ramach opracowanego przez wspólników systemu produkcji nie marnowało się dosłownie nic. Oprócz nafty, którą pozyskiwano w sposób bardziej wydajny niż u konkurencji, spółka sprzedawała całą gamę produktów ropopochodnych: parafinę, wosk, wazelinę, farby oraz olej smarowy (łącznie ok. 300 produktów).
Geniusz organizatorski Rockefellera oraz techniczny Andrewsa przyniósł im natychmiastowy sukces, który szedł w parze ze świetnymi wynikami. Ich firma potrafiła wykorzystać nieprzerobioną ropę w najbardziej wydajny i ekologiczny sposób. Starając się przejąć kontrolę nad wszystkimi etapami produkcji, John D. Rockefeller minimalizował ponoszone koszty. W 1870 r. spółka pod nową nazwą Standard Oil była już największą firmą naftową na świecie. Zatrudniając 300 osób, była w stanie przerobić 1500 baryłek dziennie. Cleveland, choć mało kto dziś o tym pamięta, stało się światową stolicą przemysłu naftowego.
John D. Rockefeller zaprojektował swoją firmę w tak dokładny sposób, że nie wykupił nawet żadnego ubezpieczenia. Żyjąc skromnie, praktycznie wszystkie środki przeznaczał na kolejne inwestycje, które szły mu nadspodziewanie dobrze. Wkrótce też rozpoczął ekspansję, wykupując swoich konkurentów z Cleveland. Dzięki temu szeregi jego firmy zasilili najbardziej uzdolnieni inżynierowie. Przejmując konkurencję, płacił gotówką albo udziałami w Standard Oil. Ponieważ firma odnosiła sukces za sukcesem, mało kto gardził zapłatą w akcjach.
Rosnąca potęga Johna D. Rockefellera budziła zazdrość, ale i podziw. Co ciekawe, nawet najwięksi konkurenci Standard Oil na amerykańskim rynku (np. Pure Oil czy Sun Oil) nie kryli podziwu dla perfekcji, do jakiej doszła ta firma w przetwarzaniu ropy naftowej. Podczas gdy w 1870 r. udział spółki Rockefellera w całej branży w USA wynosił 4 proc., w 1874 r. wzrósł aż do 25 proc., a w 1880 r. do 85 proc. Geniusz Rockefellera sprawiał, że mimo ogromnych rozmiarów firma nie wykazywała wcale cech nieefektywnego molocha, lecz produkowała efektywnie i niezwykle ekonomicznie. Wbrew stereotypowemu poglądowi, że najwięksi gracze na rynku mogą swobodnie dyktować ceny, firma Rockefellera cały czas pracowała na to, aby dostarczać Amerykanom naftę po możliwie najniższej cenie. Standard Oil obniżył koszt rafinacji galonu ropy z 3 centów w 1869 r. do około pół centa w 1885 r. Natomiast cena oczyszczonej ropy spadła w tym samym okresie z 30 centów do 8 centów.
Za sprawą Rockefellera w latach 70. tania jak nigdy wcześniej nafta zastąpiła na trwałe tran jako podstawowe źródło światła w amerykańskich domach. Wysiłki Standard Oil sprawiły, że po zapadnięciu zmroku w gospodarstwach domowych nie zamierało życie, a ludzie mogli kontynuować różnego rodzaju prace i rozrywki. Rozwijająca się z każdym rokiem firma dawała pracę tysiącom osób, a produkty naftowe upowszechniły się w niespotykanym dotąd zakresie.
Na wojnie z Morganami
Fortuna Rockefellera bardzo szybko przyciągnęła uwagę amerykańskiego społeczeństwa, a on sam stał się bohaterem zbiorowej wyobraźni. Jakby przeczuwając nadchodzącą burzę, już w 1882 r. podzielił Standard Oil na szereg mniejszych jednostek z siedzibami w poszczególnych stanach, aby uniknąć opodatkowania całości. Niemniej jednak już w 1888 r. sprawą naftowego giganta zajęła się specjalna komisja Senatu.
Uchwalona 2 lipca 1890 r. antymonopolowa ustawa Shermana okazała się początkowo martwym prawem. Wybrany w 1897 r. na prezydenta USA William McKinley szybko znalazł się w orbicie wpływów naftowego giganta, przez co jego administracji nie zależało zbytnio na tym, aby szkodzić Rockefellerowi i jego spółce. Podczas gdy McKinley czuwał nad bezpieczeństwem interesów przemysłowca, ten drugi, pragnąc zmienić społeczny odbiór swojej fortuny, coraz częściej przeznaczał pieniądze na cele dobroczynne (z jego środków powstał m.in. Uniwersytet Chicagowski).
Względny spokój w interesie Rockefellera zaburzyły dopiero wydarzenia z 1901 r. Wówczas to prezydent McKinley został zamordowany przez pochodzącego z polski Żyda, Leona Czołgosza, który dokonał tego z antykapitalistycznych (anarchistycznych) pobudek. Nieoczekiwanie więc Rockefeller stracił protektora na najwyższym państwowym urzędzie. Ponadto w 1901 r. syn naftowego magnata, John D. junior, poślubił Abby Aldrich, córkę wieloletniego senatora Nelsona Aldricha, jednego z kluczowych polityków Stanów Zjednoczonych, silnie związanego z Wall Street. Jednocześnie Rockefellerowie weszli w związki małżeńskie z córkami magnata bankowego i kolejowego Jamesa Stillmana, w wyniku czego powstał potężny sojusz finansowo-przemysłowy, który błyskawicznie przykuł uwagę rodziny Morganów.
Morganowie rządzili niepodzielnie amerykańskim sektorem bankowym od lat 70. XIX wieku. Ich rozrastające się imperium obejmowało także koleje, kopalnie, huty i linie żeglugowe. Uważnie przyglądali się rosnącej równolegle w siłę potędze Rockefellerów, wiążąc pewne nadzieje z odkryciem nowych złóż ropy w Rosji oraz związaną z tym utratą rynku przez Standard Oil. Sojusz z Aldrichem i Stillmanem z 1901 r. zaalarmował ich jednak w najwyższym stopniu. Uznali więc, że należy działać natychmiast.
Jeszcze w 1901 r. prezydentem USA został Theodore Roosevelt, który otoczył się w Białym Domu licznymi współpracownikami z banku JP Morgan & Co. Roosevelt należał wprawdzie do tej samej partii co McKinley, lecz miał zupełnie innych protektorów. Błyskawicznie odwołał Marka Hannę z niezwykle istotnej wówczas posady poczmistrza generalnego Stanów Zjednoczonych, a na jego miejsce powołał Henry’ego C. Payne’a. Payne miał za zadanie zneutralizować wszelkie wpływy Rockefellerów w Partii Republikańskiej oraz przygotować spektakularny atak na Standard Oil.
W tym czasie elity finansowo-przemysłowe Stanów Zjednoczonych podzieliły się na dwa wielkie stronnictwa, które zawzięcie zwalczały się na każdym odcinku, lecz przede wszystkim w dziedzinie bankowości, kolei oraz spółek przemysłowych. Z jednej strony funkcjonował obóz Johna Pierponta Morgana, z drugiej zaś zjednoczone siły Rockefellerów, Harrimanów oraz przedstawicieli banku Kuhn & Loeb. Drugie ze stronnictw przejęło kontrolę nad kluczową linią kolejową Union Pacific Railroad, ale starcie o linię Northern Pacific pozostało nierozstrzygnięte.
Naftowa wojna
Prawdziwym frontem walki był jednak rynek naftowy. Gdy coraz bardziej oczywiste stawało się, że ropa naftowa stanowi jeden z kluczowych surowców na świecie, imperium finansowe Morganów pospiesznie zaangażowało się w tworzenie na Starym Kontynencie wielkiej brytyjsko-holenderskiej spółki naftowej. Holendrzy wydobywali ropę w Indonezji, Brytyjczycy zaś na Bliskim Wschodzie, a w połączeniu ich wysiłków upatrywano nadziei na przełamanie światowej dominacji Standard Oil. Ostatecznie spółka Royal Dutch Shell, w której udziały mieli także Rothschildowie, powstała w 1907 r. Do tego czasu dzisiejszy Shell miał mieć przygotowane pole do działania poprzez neutralizację Standard Oil.
Wyrok na Standard Oil zapadł ostatecznie 18 listopada 1906 r., kiedy rząd federalny złożył do sądu wniosek o rozwiązanie przedsiębiorstwa na podstawie ustawy Shermana. W tym okresie naftowy gigant produkował 88 proc. amerykańskiej ropy i odpowiadał za 87 proc. jej eksportu. Mimo wielu odwołań i wielomiesięcznej batalii sądowej ostatecznie 5 maja 1911 r. dokonano podziału Standard Oil na 33 niezależne firmy. Podział ten polegał w większości na tym, że w każdym stanie powoływano do życia miejscowy Standard Oil. W ten sposób powstały takie doskonale dziś znane spółki, jak Exxon (Standard Oil w stanie New Jersey), Mobil (Standard Oil w stanie Nowy Jork), Amoco (Standard Oil w stanie Indiana) czy Chevron (Standard Oil w stanie Kalifornia).
Dzięki dobrze opłacanym prawnikom oraz własnym wysiłkom organizacyjnym Rockefellerowi przez lata udawało się do pewnego stopnia prowadzić biznes tak, jakby nie doszło do jakichkolwiek zmian, lecz bezsprzecznie jego interesom zadano w ten sposób wielki cios. Zajęta własnymi problemami organizacyjnymi firma Rockefellera straciła impet w kluczowym momencie, w którym Royal Dutch Shell zdobył nowe kontrakty i pola naftowe, korzystając z ostatnich lat brytyjskiej potęgi kolonialnej. W efekcie udział Standard Oil w amerykańskim rynku spadł z 88 proc. w 1890 r. do 64 proc. w 1911 r. Co ciekawe, choć firmie Rockefellera „przetrącono kręgosłup” pod pretekstem monopolistycznej kontroli rynku, w latach 20. powołano do życia Federal Oil Conservation Board, która całkowicie jawnie ograniczała wydobycie ropy w całym kraju w celu kontroli cen. Standard Oil stopniowo jednak nadrobił straty, stając się siłą napędową amerykańskiej ekspansji w XX wieku – dzięki każdemu kolejnemu podbojowi oraz amerykańskiej interwencji zdobywał dla siebie nowe rynki oraz złoża.
Wielki odwet ze strony Rockefellerów za rok 1911 nastąpił w 1933 r., gdy na prezydenckim fotelu zasiadał sprzymierzony z nimi Franklin Delano Roosevelt. Wówczas uchwalono tzw. ustawę Glassa-Steagalla, która nakazywała rozdział bankowości inwestycyjnej i komercyjnej. W praktyce była to ustawa skierowana przeciwko JP Morgan & Co., który musiał się podzielić na Morgan Stanley oraz JP Morgan & Co., co mogłoby się wydawać o wiele mniej dotkliwą karą niż zmuszenie Standard Oil do podziału na 33 firmy, lecz z perspektywy dalszych losów banku stanowiło istotną przeszkodę w dynamicznym rozwoju.
Odwet na Morganach
Co ciekawe, w 1920 r. za pomocą ustawy Shermana próbowano zadać cios jednemu z flagowych przedsiębiorstw rodziny Morganów – US Steel Corporation. Firma, którą w 1901 r. powołał do życia John Pierpont Morgan po wykupieniu od Andrew Carnegiego spółki Carnegie Steel Company, była na początku XX wieku największą korporacją na świecie, a jej kapitalizacja wynosiła łącznie 1,4 mld dolarów. US Steel stanowiła swego rodzaju ukoronowanie potęgi Morgana. Ówczesny prezydent Woodrow Wilson jednoznacznie wspierał interesy bankowego imperium nowojorczyka, więc ostatecznie stalowy gigant nie ucierpiał. Wnioskujący o rozwiązanie korporacji powoływali się na nieuprawnioną fuzję z 1901 r., ale sąd odrzucił ich argumentację, a US Steel istnieje do dzisiaj.
W 1927 r. podobną próbę podjęto wobec kolejnego giganta ze stajni Morganów: producenta sprzętu rolniczego International Harvester, światowego potentata w swojej branży. International Harvester przetrwał jednak sądową batalię, przede wszystkim dlatego, że obóz pod wodzą Rockefellerów nie miał dostatecznej siły politycznej, aby odgryźć się za wcześniejsze porażki.
Co znamienne, w uzasadnieniu decyzji z 1911 r. sąd całkowicie otwarcie przyznał, że Standard Oil tak naprawdę nie zmonopolizował rynku, lecz sprzyjał niskim cenom, a przez to samo konsumentom. Takie samo przeświadczenie podzielali także politycy. Jak relacjonuje amerykański publicysta Thomas DiLorenzo, senator William E. Mason miał się wypowiedzieć przed Izbą Reprezentantów następująco: „Monopole sprawiły, że produkcja stała się tańsza, spadły ceny (…). Lecz jeśli ceny, dajmy na to, ropy naftowej zostałyby obniżone do 1 centa za baryłkę, nie zapobiegłoby to złu uczynionemu przez monopole ludziom żyjącym w tym kraju, gdyż zniszczyły konkurencję i pozbawiły biznesu wielu uczciwych ludzi, którzy nie będąc w stanie z nimi konkurować, zostali wyparci z rynku”. Wpływowy senator Mason swoją wypowiedzią potwierdził tym samym dość powszechne przekonanie, że rzekome monopole tak naprawdę nie krzywdziły konsumentów, ale potrafiły pokonać konkurencję dzięki wyższej efektywności i lepszej organizacji.
Bardzo prawdopodobnym powodem uchwalenia słynnej ustawy Shermana była także chęć odwrócenia uwagi od ówczesnej polityki rządu, który za sprawą lobbingu niektórych branż wprowadzał wysokie cła. Zaledwie trzy miesiące po przyjęciu ustawy antymonopolowej tenże sam senator John Sherman doprowadził do uchwalenia nowej ustawy celnej. Opinia publiczna miała wierzyć, że rząd przeciwdziała monopolistycznym praktykom wielkiego przemysłu, podczas gdy tylnymi drzwiami wprowadzono bardzo pomocne dla niego wyższe stawki celne. Jeżeli więc niektóre amerykańskie przedsiębiorstwa zdobywały nadnaturalnie – jak uważano – silną pozycję w danym sektorze gospodarki, działo się tak częściowo za sprawą ograniczania konkurencji ze strony podmiotów zagranicznych. Generalnie rzecz biorąc, cła nie faworyzują żadnego konkretnego podmiotu, lecz co najwyżej daną branżę jako całość i tzw. monopole nie miałyby prawa się wykształcić nawet przy wysokich cłach importowych.
Ustawa Shermana, choć okoliczności jej uchwalenia całkowicie dyskwalifikują teorię o naturalnym i samorzutnym tworzeniu się monopoli w gospodarce rynkowej, stała się niestety wzorcem dla kolejnych ustaw, za pomocą których państwa na całym świecie ingerują w życie gospodarcze. Każdy przypadek użycia ustawodawstwa antymonopolowego stanowi jednak tak naprawdę element rozgrywki o władzę i wpływy. Ostatecznie bowiem kryteria uznania, czy dana firma stosuje praktyki monopolistyczne, są niezwykle arbitralne. Najlepiej przekonała się o tym firma Standard Oil Johna D. Rockefellera, która stała się jedną z pierwszych ofiar ustawy Shermana.
Komentarze
Adrian Monday, May 21, 2018, 12:48 AM
Ostatnia teza jest dziwna. Ciekawie opisana historia wcale nie swiadczy o tym ze monopole nie tworza sie naturalnie. Tekst tej tezie wrecz zaprzecza.