***
Jonathan Schell
Prawdziwa wojna. Wietnam w ogniu
Czarne
*
Wietnam w ogniu krytyki
Książka Schella nie jest monografią konfliktu wietnamskiego. Zmarły trzy lata temu dziennikarz i eseista, wieloletni współpracownik magazynu „The New Yorker”, zapisał się w pamięci czytelników przede wszystkim jako autor poruszających i zdecydowanie krytycznych wobec poczynań władz USA reportaży z Wietnamu, gdzie towarzyszył amerykańskim żołnierzom na polu walki, oraz jako nieugięty przeciwnik polityki opartej na rozwiązaniach militarnych i wyścigu zbrojeń – doświadczenie wietnamskie, do którego powracał w późniejszej twórczości, miało tu zresztą istotny wpływ na ukształtowanie się postawy. Ten tom łączy w sobie oba kierunki jego pisarskich i ideowych eksploracji. Składają się nań dwie najbardziej znane relacje z epizodów traumatycznej dla społeczeństwa amerykańskiego wojny, „Wioska Ben Suc” i „Wojskowa połowa”, poprzedzone powstałym wiele lat później analitycznym esejem „Prawdziwa wojna”, zasadnie umieszczonym na początku publikacji, bo stanowiącym i wprowadzenie, i zarazem wielowarstwowy komentarz do reportażowej części książki. Każdy z tych tekstów wzbudził w swoim czasie kontrowersje, a ich autor został przez krytyków zaliczony, nie bez racji, do grona zdeklarowanych reprezentantów „twardej” orientacji lewicowej. Ale wbrew tym opiniom i, co ważniejsze, wbrew wywodom Marka Dannera, duchowego spadkobiercy Schella i autora apologetycznego, lecz dość powierzchownego wstępu do tej książki, prezentowane tu teksty nie są wcale zilustrowaną konkretnym materiałem ideologiczną deklaracją, nakreśloną z perspektywy jakiejś „jedynej prawdy”. Schell stawia tezy i ocenia, ale czyni to powściągliwie, a w pierwszym rzędzie z uporem badacza stara się przedstawić złożoność poruszanych problemów i rozważyć wszystkie wynikające z jego wiedzy na ten temat odpowiedzi. Napisane w znakomitym, precyzyjnym, obiektywizującym, dającym lekturową satysfakcję stylu relacje i refleksje Schella układają się więc w wykraczający poza granice jednego konfliktu, uniwersalny obraz wojny jako przenikającego wszystkie wymiary życia społecznego chaosu, generowanego w gabinetach urzędników najwyższej rangi, bo, jak pisze autor, „prawdziwa wojna miała bowiem charakter nie militarny, ale polityczny”. Chaosu, z którego czasami wychodzą zwycięsko te czy inne opcje ideologiczne, ale nigdy – ludzie. Marcin Niemojewski
***
Andrea Wulf
Człowiek, który zrozumiał naturę...
Wydawnictwo Poznańskie
*
Młodszy z Humboldtów
|
Alexander von Humboldt jest dziś postacią nieco zapomnianą. Podczas gdy pisma jego starszego brata, Wilhelma, po niemal dwustu latach wciąż należą do obowiązkowych lektur studentów językoznawstwa, kulturoznawstwa czy filozofii, prace Alexandra, mimo ich znaczenia, są obecnie przedmiotem zainteresowania wąskiej grupy specjalistów. Powód tego stanu rzeczy autorka książki wyjaśnia następująco: „ironią losu jest to, że poglądy Humboldta stały się tak oczywiste, że wszyscy zapomnieli, kto za nimi stoi”. A przecież niemiecki podróżnik, badacz przyrody, geograf i niestrudzony eksplorator tego, co leżało poza granicami znanego świata, był jednym z prekursorów wielkiej XIX-wiecznej rewolucji naukowej, która zmieniła kształt właściwie wszystkich dziedzin ludzkiej wiedzy. Spośród jego dokonań co najmniej dwa zasługują na szczególne podkreślenie: dowiódł wartości badań doświadczalnych i wypraw terenowych, a przy okazji sformułował koncepcje wskazujące na powiązanie i wzajemne oddziaływanie nie tylko wszystkich elementów natury, ale i dostępnych człowiekowi dróg poznania tych elementów. Nic dziwnego zatem, że jego przemyślenia stały się inspiracją dla Darwina i Spencera, ewolucjonistów i krytyków ewolucjonizmu, najwybitniejszych twórców europejskiego romantyzmu i amerykańskich polityków. Dobrze się stało, że zainspirowały również Andreę Wulf, pisarkę i popularyzatorkę historii. Jej książka bowiem to więcej niż biografia. Przygotowując się do jej napisania, autorka podążyła śladami Humboldta w dwojakim sensie: wyruszyła do miejsc, które on odwiedził w swych wyprawach, a równocześnie udała się w podróż po rozproszonych na kilku kontynentach archiwach, w których znajdują się zapiski sygnowane przez jej bohatera lub z jego osobą związane. W rezultacie powstała praca przystępna, ale oparta na bardzo bogatym materiale, napisana potoczystym językiem powieści, lecz przy tym dobrze osadzona w kontekstach historycznych i naukowych. Formułę biograficzną wykorzystała autorka nie tylko do ukazania człowieka, ale i jego idei. Dzięki temu czytelnik zyskuje okazję do refleksji, jak ogromny wpływ wywarła myśl Humboldta na życie intelektualne XIX wieku i, być może ku swojemu zaskoczeniu, odkrywa, jak wiele wyobrażeń o naturze otaczającego nas świata zawdzięczamy temu zapomnianemu niemieckiemu erudycie my – współcześni. Marcin Niemojewski
***
Stanisława Sowińska
Gorzkie lata. Z wyżyn władzy do stalinowskiego więzienia
Ośrodek Karta
*
O kanibalizmie władzy
|
To trudna i wymagająca, ale bardzo wartościowa poznawczo lektura. Autobiograficzna relacja Stanisławy Sowińskiej (urodzonej jako Necha Zalcman w 1912 r. w Łodzi), wysokiej rangą funkcjonariuszki komunistycznego aparatu, od 1946 r. pracowniczki Głównego Zarządu Informacji, a wkrótce potem aresztowanej i więzionej aż do 1954 r. przez system, któremu tak gorliwie wcześniej służyła, to dokument paradoksalny. Z jednej strony to bardzo rzadkie świadectwo osoby, która, uznana przez towarzyszy za „wroga wewnętrznego”, w jednej chwili i radykalnie zmieniła status społeczny, ze świata oprawców trafiając do świata ich ofiar. Nawet te zapiski mogły nie trafić do odbiorców: spisane przed laty na życzenie innego „więźnia systemu”, Władysława Gomułki, okazały się najwidoczniej zbyt szczere i bliskie prawdzie, aby zezwolono na ich wydanie, póki system działał w tej czy innej postaci. Z drugiej strony usprawiedliwiona wydaje się wątpliwość, dlaczego czytelnik dzisiaj miałby sięgać po pełne goryczy wyznania stalinowskiej urzędniczki, która – w powszechnym zapewne przekonaniu – w pełni zasłużyła na swój los. Na to pytanie przejrzyście odpowiada Łukasz Bertram, autor wstępu do tej publikacji: „Przyjrzenie się tamtemu porządkowi przez pryzmat agresji, którą przejawiał wobec – można tak powiedzieć – samego siebie, tym bardziej unaocznia jego potworność, która sprawiała, że nikt, absolutnie nikt, nie mógł się w nim czuć bezpiecznie. Jest to tym samym tego systemu wielkie oskarżenie”. Ale to nie jedyny argument przemawiający za tym, aby tę książkę przeczytać. Otóż wspomnienia Sowińskiej cechuje specyficzny atrybut nieprzemijającej aktualności. Jeśli wyabstrahować ten materiał z konkretnego kontekstu historycznego, pozostaje nam opowieść o władzy: im bardziej nieograniczonej, tym bardziej demoralizującej, całkowicie izolującej sprawujących ją luminarzy od rzeczywistości, za którą powinni ponosić odpowiedzialność. I opowieść o przedstawicielce władzy, autoportret ujawniający konstrukcję jej osobowości, sposób myślenia i motywacje, a również szok, gdy przedstawicielka ta zostaje brutalnie skonfrontowana z realnością, która do tej pory miała dla niej wymiar najwyżej teoretyczny. Marcin Niemojewski
***
Krzysztof Mroziewicz
Indie. Sztuka władzy
Zysk i S-ka
*
Rozważania o państwie
|
Jak rządzić supermocarstwem? To pytanie spędza sen z powiek nie tylko współczesnym politykom, zadawano je sobie od stuleci. Odpowiedzi – obejmujące każdy aspekt polityki państwa oraz życia jego obywateli – odnajdziemy np. w „Arhaśastrze”, czyli traktacie filozoficzno-gospodarczo-politycznym przypisywanym hinduskiemu mędrcowi Kautilji z IV wieku p.n.e. Kautilja był ministrem i doradcą założyciela słynnej dynastii Maurjów, Ćandragupty, który w czasie swoich rządów po raz pierwszy w historii Indii zjednoczył niemal cały subkontynent. „Arthaśastra” została odnaleziona w 1909 r. Od tego czasu trwają spory, czy Kautilja rzeczywiście był autorem tego obszernego, napisanego sanskrytem i składającego się z 15 ksiąg, traktatu. Dzieło poświęcone jest zagadnieniom dotyczącym dyplomacji, ekonomii, polityki oraz wojny, a także szeroko rozumianej socjologii i kultury – jednym słowem każdej dziedziny życia (łącznie np. ze ścisłym podziałem na warstwy społeczne i opisem przysługujących im praw). Jak słusznie zauważa Wiktor Osiatyński we wstępie do „Sztuki władzy”, „Państwo i władzę opisane przez Kautilję można określić jako »totalitaryzm z ludzką twarzą«. (…) Lektura książki Krzysztofa Mroziewicza stawia przed czytelnikami pytanie, czy w ogóle może istnieć władza absolutna, która nie zdegeneruje się i nie zamieni w tyranię wszechobecnej kontroli”. Polecana publikacja Mroziewicza, piąta już w dorobku autora poświęcona kulturze Indii (a 19. w jego dorobku pisarskim), jest obszernym omówieniem owego traktatu. Z pewnością „Sztuka władzy” powinna zainteresować nie tylko politologów. Agnieszka Niemojewska
***
Ryszard Wryk
Sport i wojna. Losy polskich olimpijczyków…
Wydawnictwo Nauka i Innowacje
*
Olimpijczycy na wojnie
|
Moje pokolenie umiałoby przywołać tragiczny los Janusza Kusocińskiego, m.in. złotego medalisty w biegu na 10 km na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w 1932 w Los Angeles, którego Niemcy rozstrzelali w Palmirach 21 czerwca 1940 r. Powszechnie znana jest także dramatyczna historia majora Henryka Dobrzańskiego, „Hubala”, który w 1928 r. był w składzie reprezentacji polskich jeźdźców na IX Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Amsterdamie. Dobrzański, po klęsce kampanii wrześniowej, nie złożył broni i wraz ze swym oddziałem walczył z hitlerowskim najeźdźcą aż do śmierci w bitwie pod Anielinem 30 kwietnia 1940 r. Ale już niewielu wie, że Halina Konopacka, dyskobolka, pierwsza polska złota medalistka olimpijska (Amsterdam, 1928 r.), była żoną Ignacego Matuszewskiego i we wrześniu 1939 r. pomogła mężowi w wywózce rezerw złota Banku Polskiego (prowadziła jedną z ciężarówek!). Profesor Ryszard Wryk, wybitny znawca ruchu sportowego na ziemiach polskich XIX i XX w., w swej najnowszej książce pisze obszernie nie tylko o wymienionych wyżej olimpijczykach, ale o wszystkich 327 polskich sportowcach biorących udział w igrzyskach olimpijskich w okresie międzywojennym, spośród których w czasie wojny 65 poległo (na końcu polecanej publikacji odnajdziemy biogramy 65 poległych olimpijczyków). „Sport i wojna” to także opis udziału olimpijczyków w walce o niepodległą Polskę od pierwszych dni września 1939 r. po rok 1945, a ponadto: konspiracyjny sport w Generalnym Gubernatorstwie i ziemiach włączonych do Rzeszy, sport na Górnym Śląsku i na Kresach, przede wszystkim zaś różne przejawy aktywności sportowej w obozach jenieckich i koncentracyjnych. Agnieszka Niemojewska
***
Jorge Díaz
Listy do pałacu
Rebis
*
Madryt sprzed wieku
|
Kiedy w 1914 r. między europejskimi supermocarstwami rozpętała się wojna, Hiszpania zachowała neutralność. Jednak w tym krwawym czteroletnim konflikcie odegrała rolę niebagatelną. To w Madrycie aż do 1921 r. działał Urząd do spraw Ochrony Jeńców, zatrudniający 54 stałych pracowników, których wspierało 58 wojskowych i 300 dyplomatów. Zdołali oni pomóc 200 tysiącom jeńców wojennych. Przeprowadzili repatriację 70 tysięcy cywili oraz 21 tysięcy rannych żołnierzy. Koszty funkcjonowania urzędu pokrywał król Alfons XIII – choć Hiszpanie i historia nie najlepiej ocenili czas jego panowania, to z pewnością Urząd do spraw Ochrony Jeńców był jego osiągnięciem (dziś niemal zapomnianym). Jorge Díaz opowiedział o tych wydarzeniach w formie doskonale napisanej powieści. Gdy Europa wykrwawiała się na frontach Wielkiej Wojny, „do Pałacu Królewskiego w Madrycie przychodzi list, w którym mała Francuzka prosi hiszpańskiego monarchę o pomoc w odnalezieniu zaginionego na froncie brata. Bożonarodzeniowy gest króla względem Sylvie wywołuje lawinę zdarzeń...”. Do powołanego przez Alfonsa XIII urzędu codziennie przychodziły setki listów, które należało posegregować, a następnie pochylić się nad każdym opisywanym dramatem poszukiwanego przez bliskich jeńca wojennego lub poległego. W powieści Díaza jedną z osób pracujących w madryckim urzędzie jest Blanka Alerces, córka markiza Jaimego Alercesa, niegdyś hiszpańskiego dyplomaty. To jej burzliwe losy są osią fabularną „Listów do pałacu”. Opisane wyżej wydarzenia historyczne są więc pretekstem dla opowieści o miłosnych perypetiach głównej bohaterki, ale też do pokazania rozwarstwienia społecznego w Hiszpanii sprzed stu lat. Agnieszka Niemojewska
*** |
Wojciech Szczawiński
Anna Dymna. Warto mimo wszystko
Znak
*
Zwyczajna i niezwykła
|
Taka właśnie jest Anna Dymna. A w każdym razie taki jej obraz wyłania się z wywiadu-rzeki przeprowadzonego przez Wojciecha Szczawińskiego (pierwotnie na przełomie lat 2004–2005; obecne wydanie to poszerzone i pogłębione wznowienie). Bez wątpienia w latach 70. i na początku lat 80. należała do grona najpiękniejszych i uwielbianych przez widzów aktorek filmowych. Zagrała wówczas niezapomniane role u wybitnych reżyserów, by przywołać tylko „Kochaj albo rzuć”, „Znachora” czy „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny”. Ale Szczawiński skupił się na zupełnie innej Annie Dymnej – na kobiecie dojrzałej, która „niczego nie ocenia, nie wartościuje. Nie narzeka. Przyjmuje życie z całym jego bogactwem. Bliska każdemu. Niemal na wyciągnięcie ręki. Przyjaciółka domu. Jednocześnie twarda i odważna. Zdecydowana. Nie boi się wyzwań. Nie boi się trudów”. Od 2003 r. Dymna dzieli swój czas między krakowski Stary Teatr, na deskach którego ostatnio podziwiałam ją w „Płatonowie”, a założoną przez siebie Fundację „Mimo Wszystko”, instytucję charytatywną, pomagającą osobom chorym i niepełnosprawnym w całej Polsce, organizującą festiwale i dni integracji, a także budującą nowoczesne ośrodki rehabilitacyjno-terapeutyczne. Na kartach książki właśnie o fundacji aktorka opowiada najwięcej, a także o programie telewizyjnym „Anna Dymna – Spotkajmy się”, w którym prowadziła niełatwe rozmowy z osobami niepełnosprawnymi lub ciężko chorymi m.in. o ich potrzebie miłości i akceptacji. Lektura „Warto mimo wszystko” uświadamia nam, jak wiele dobrego dla wszelkich „wykluczonych” może zrobić jeden człowiek. Historia Dymnej to humanizm najwyższej próby. Agnieszka Niemojewska
***
Robert Weintraub
Najlepszy przyjaciel. Człowiek i pies...
Replika
*
Bohaterska Judy
|
Najbardziej znanym wojennym pupilem (ale też pomocnikiem) polskich żołnierzy był bez wątpienia niedźwiedź (kapral!) Wojtek z Armii Andersa. Anglicy także mają takich niezwykłych bohaterów. Robert Weintraub w swej najnowszej książce opowiedział o jednym z nich. „Najlepszy przyjaciel…” to historia technika Brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych, Franka Williamsa, oraz Judy, czystej krwi pointerki. „Ich drogi zetknęły się w obozie jenieckim w rejonie Pacyfiku. Gdy więźniowie byli źle traktowani, Judy interweniowała szczekaniem. Bardzo mocno przeżywała bombardowania i wszelkie okrucieństwa wojny, stając się wzorem bohaterstwa dla ludzi, którzy widzieli w jej woli przetrwania nadzieję na własne ocalenie”. Judy w czasie II wojny światowej była jedynym psem oficjalnie uznanym za jeńca wojennego. W 1946 r. została odznaczona medalem za odwagę. Gdy odeszła w 1950 r., pochowano ją w specjalnie dla niej uszytej kurtce Brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych. Williams pozostał jej wierny do końca swego życia – nigdy nie miał innego psa. Historia ich przyjaźni – a zwłaszcza nierozerwalnej więzi, nawet w najgorszych sytuacjach – to jedna z wielu mało znanych kart z czasów II wojny światowej. Robert Weintraub w swej miejscami beletryzowanej opowieści o Judy wykorzystał m.in. literaturę faktu poświęconą działaniom wojennym na Dalekim Wschodzie, a także wspomnienia Franka Williamsa. Miesięcznik „Uważam Rze Historia” objął książkę „Najlepszy przyjaciel. Człowiek i pies – bohaterstwo podczas drugiej wojny światowej” patronatem medialnym. Po ten tytuł na pewno powinni sięgnąć miłośnicy czworonożnych pupili. Dorota Nowacka
***
Chris McNab
Elita Hitlera. Waffen-SS
Wyd. RM
*
Zbrodniarze z SS
|
Książek poświęconych hitlerowskim oddziałom SS na rynku wydawniczym jest mnóstwo. Większość z nich omawia zbrodnie, jakich się dopuścili żołnierze tej formacji, są też dostępne pamiętniki byłych SS-manów, którzy nierzadko „wybielają” swoją przeszłość. Jednak praca Chrisa McNaba, znawcy historii militarnej oraz techniki wojskowej, autora kilkudziesięciu książek, w tym m.in. „Armii Hitlera. Machiny wojennej Trzeciej Rzeszy” oraz „Orłów Hitlera. Luftwaffe 1933–1945”, jest rzetelną monografią Waffen-SS. We wprowadzeniu do polecanej publikacji autor naświetla powstanie i rozwój organizacyjny SS w latach 30. Oficjalnie Waffen-SS zostało utworzone w maju 1940 r. z rozkazu Himmlera (już wcześniej istniało kilka elitarnych pułków funkcjonujących w ramach SS-Verfügungstruppen, SS-VT, które walczyły w kampanii wrześniowej). Po ataku na ZSRR zaczęto tworzyć kolejne dywizje, w tym z ochotników z innych państw, np. z Norwegii, Danii, Holandii, Belgii, Łotwy i Estonii; z czasem powstały jednostki bośniackie, ukraińskie i korpus kozacki – warto dziś o tym pamiętać. Esesmani toczyli walki na frontach wschodnim i zachodnim, kierowali obozami koncentracyjnymi i obozami zagłady, a także stanowili personel „szwadronów śmierci” (Einsatzgruppen) dokonujących masowych mordów w Europie Wschodniej, również w Polsce. W poszczególnych rozdziałach „Elity Hitlera” odnajdziemy szczegółowe omówienie historii powstania i szlaku bojowego dywizji Waffen-SS w latach 1939–1945 oraz prezentację sylwetek dowódców poszczególnych oddziałów. Wartością dodaną książki są liczne, obszernie opisane zdjęcia oraz ryciny prezentujące umundurowanie i uzbrojenie Waffen-SS. Dorota Nowacka
***
Iwona Kienzler
W oparach absyntu. Skandale Młodej Polski
Bellona
*
Chłopomania i romanse
|
Iwona Kienzler ma już na swym koncie ponad 80 książek. I choć zakres jej zainteresowań jest rozległy, to trudno nie zauważyć, że w historii pasjonuje ją zwłaszcza rola kobiet i ich wpływ na decyzje podejmowane przez mężczyzn – wielkich tego świata. Tym razem opowiada o skandalach zarówno tych artystycznych, jak i obyczajowych, które bulwersowały opinię publiczną w okresie Młodej Polski. Rzeczypospolitej na mapie nie było, a mimo to życie kulturalne Polaków kwitło: pisano i wystawiano sztuki, ukazywały się książki, malowano i tworzono pomimo cenzury we wszystkich zaborach. Kienzler skupiła się na głośnych w owych czasach skandalach, m.in. „Podkowiński niszczący własne dzieło w warszawskiej Zachęcie; młoda poetka Maria Komornicka, mająca poważne problemy z identyfikacją z własną płcią; zjawiskowa Dagny Juel-Przybyszewska, która rozkochała w sobie niemal cały artystyczny Kraków, i arcyszatan modernizmu – Stanisław Przybyszewski, rozbijający małżeństwo swego przyjaciela Jana Kasprowicza”. Autorka poświęca im osobne rozdziały; zwłaszcza ten opisujący burzliwe życie Dagny, zatytułowany „Tragiczne losy »norweskiej czarodziejki«”, jest świetnie napisany i bogaty w mało znane szczegóły. Tu trzeba jednak zauważyć, że w książce pojawiają się niestety także słabsze fragmenty, jak choćby króciutki rozdział „»Małżeński falstart« Jana Kasprowicza”, a nawet językowe niezręczności (np. „wojsko otworzyło ogień wobec demonstrantów”, s. 45). Mimo to warto sięgnąć po najnowszą publikację Kienzler, tym bardziej że obok arcyciekawego rozdziału o Dagny znajdziemy tam równie udane opowieści o Włodzimierzu Tetmajerze i Stanisławie Wyspiańskim. Dorota Nowacka
***
Zofia Turowska
Janusz Majewski. Film – kobieta jego życia
Marginesy
*
Mag polskiego kina
|
Tak się złożyło, że niemal w jednym czasie na polskim rynku wydawniczym obok książki poświęconej Annie Dymnej ukazała się monografia twórczości Janusza Majewskiego, jednego z najlepszych polskich reżyserów, który chętnie obsadzał tę wybitną aktorkę w swoich filmach i serialach – by wymienić tylko „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny”, „Siedlisko” czy bardzo udanych „Excentryków, czyli po słonecznej stronie ulicy”. Ale Majewski to także twórca „Zazdrości i medycyny” na podstawie powieści Michała Choromańskiego, „Zaklętych rewirów” według powieści Henryka Worcella, „Sprawy Gorgonowej”, „C.K. Dezerterów” czy też „Małej matury 1947”. Od lat 60. zdołał nakręcić blisko 100 filmów, a każdy jest odmienny gatunkowo, nie daje się zaszufladkować. „Czaruje kelnerkę i aktora, widza i czytelnika. Emanuje ciepłem, elegancją, spokojem, dowcipem i błyskotliwością”. Zofia Turowska, która w 2009 r. opublikowała „Fotobiografię” Zofii Nasierowskiej, żony Janusza Majewskiego, tym razem skupiła swą uwagę na wybitnym reżyserze. Polecana monografia to zarazem niezwykle ważny i bogaty fragment historii polskiego kina. Książka skrzy się od opowieści o tym, jak powstawały kolejne filmy Majewskiego; o problemach, z jakimi borykali się twórcy – zwłaszcza w epoce PRL, gdy prężnie działała machina cenzorska; o kreowaniu gwiazd (jak choćby odkrycie dla polskiego kina talentu Marka Kondrata w „Zaklętych rewirach”); to także nieznane anegdoty dotyczące polskiego środowiska filmowego. Książka została wydana „na bogato” – odnajdziemy w niej kadry z filmów, reprodukcje z gazet recenzujących twórczość Majewskiego oraz kopie istotnych dla tematu dokumentów. Bardzo polecam. Dorota Nowacka
Skomentuj