Jerzy Strzelczyk
Bohaterowie Słowian Połabskich
Wydawnictwo Poznańskie
*
Zapomniani Słowianie
|
Kolejna wyprawa profesora Strzelczyka w głąb dziejów Połabszczyzny, a więc terytorium między Odrą a Łabą i jej dorzeczem, zamieszkiwanego przed wiekami przez najdalej wysunięte na zachód plemiona słowiańskie. Tym razem poznański historyk proponuje wolny od rygoryzmu rozpraw akademickich zbiór esejów, po części publikowanych już wcześniej na łamach prasy, a po części powstałych specjalnie z myślą o tym wydawnictwie. Bliższa gawędzie historycznej stylistyka tomu współgra z jego tematyką: poszczególne szkice prezentują sylwetki władców Słowian zachodnich, których imiona nie zachowały się w zbiorowej pamięci, a którzy swoimi czynami kształtowali przyszłość polityczną i kulturową całego regionu, w tym również mającego dopiero powstać państwa polskiego. Jest tu więc miejsce dla Drogowita, wodza Wieletów, który miał śmiałość przeciwstawić się samemu Karolowi Wielkiemu, Tęgomira, być może ojca chrzestnego Mieszka I, tajemniczego Jaksy, określanego w niemieckiej kronice jako „polski książę”, Niklota, ostatniego wielkiego wodza Obodrzyców, o którym wspominają czasami publikacje polskich rodzimowierców, oraz dla kilku innych, wspominanych na ogół w zapisach sporządzanych przez wrogów. Ale zakresu tej pracy nie wyczerpują dokonania naszych zaodrzańskich pobratymców. Całość otwiera obszerny rozdział, którego bohaterami są postacie z epok znacznie późniejszych, Jan Potocki i Jan Parum Niebur, znany też jako Schultze, a których zachodni Słowianie interesowali w szczególnym stopniu. Otrzymujemy więc książkę napisaną przez wybitnego znawcę zagadnienia, a równocześnie bardziej satysfakcjonującą w lekturze niż niejedna fikcja spod znaku fantasy. Marcin Niemojewski
***
Darius von Güttner- -Sporzyński
Święte wojny Piastów
PWN
*
Piastowscy krzyżowcy
|
Piastowie i krucjaty? A jednak zarówno idea świętych wojen, jak i świadomość znaczenia wypraw organizowanych na wezwanie papieża nie były obce pierwszej monarchii panującej w stosunkowo młodym jeszcze państwie. Zaangażowanie rycerstwa z linii piastowskiej w wyprawy jest jednym z motywów poruszanych przez polskiego mediewistę wykładającego na australijskiej uczelni. Pierwszoplanowym bohaterem tej części pracy jest nieco zapomniany książę Henryk Sandomierski, prawdopodobnie przywódca polskiego kontyngentu uczestniczącego w krucjacie lewantyńskiej. Jednak jeszcze bardziej intrygujący wydaje się motyw drugi: piastowska wojna z pogańskimi Prusami, postrzegana wówczas jako element krucjat, dopełnienie działań podejmowanych w Ziemi Świętej przeciwko muzułmanom. To wieloetapowe przedsięwzięcie, zainicjowane przez Bolesława Kędzierzawego, raczej nieobecne w polskich wyobrażeniach o przeszłości, było preludium do niezwykle istotnych procesów w dziejach Polski: wojen z zakonem krzyżackim, konfliktów i dialogu z Wielkim Księstwem Litewskim i w końcu wyłonienia się z tych wydarzeń dynastii jagiellońskiej na polskim tronie. Ale to było później. Autor przedstawia nam wnikliwie wydarzenia poprzedzające, które ze względu na swój charakter mogłyby się znaleźć w uniwersalnej historii europejskich krucjat. I przedstawia tę „krucjatę północną”, bo pod taką nazwą pojawia się niekiedy w literaturze polska próba siłowego nawrócenia i ujarzmienia ziem pruskich, tak przystępnie i wciągająco, że mimo zdecydowanie naukowego profilu tego wydawnictwa i kilkudziesięciu stron bardzo potrzebnych przypisów miłośnik historii pochłonie tę pozycję w jeden wieczór. Marcin Niemojewski
***
Bea Uusma
Ekspedycja. Historia mojej miłości
Marginesy
*
Wyprawa po śmierć
|
Ta ekspedycja w niebezpieczne rejony Arktyki miała przynieść im sławę. 11 lipca 1897 r. trzech uczestników wyprawy polarnej: Salomon August Andrée, Knut Frænkel i Nils Strindberg, odleciało ze Sztokholmu „Orłem” – balonem wypełnionym wodorem. Tyle że nic nie poszło zgodnie z planem. Nie przebyli nawet jednej trzeciej odległości do bieguna, „Orzeł” wylądował – awaryjnie, pośrodku wielkiej kry. Przez kolejne miesiące Szwedzi próbowali wrócić na stały ląd, na saniach upakowali sporo wyposażenia i żywności. Ale… dopiero 33 lata później przypadkiem inna wyprawa natrafiła na resztki ich ostatniego obozowiska na lodowcowej wyspie oraz na szczątki ich samych. „Przez niemal sto lat badacze Arktyki, dziennikarze i lekarze próbowali rozwiązać zagadkę: co tak naprawdę wydarzyło się na wyspie? Co spowodowało śmierć trzech członków ekspedycji? Mieli przecież dużo pożywienia, ciepłe ubrania, skrzynie z amunicją i broń”. Bea Uusma, od lat zgłębiająca historię dramatu, który rozegrał się na Wyspie Białej, postanowiła rzucić światło na mroczną tajemnicę nieszczęsnej wyprawy. A ponieważ z zawodu jest lekarką, podeszła do zagadnienia naukowo i metodycznie; ale też z niezmierną pasją – dotarła do ostatniej bazy szwedzkich polarników, a na podstawie dotychczasowej dokumentacji, a także odnalezionych dzienników i tego, co pozostało po wyprawie, krok po kroku odtworzyła wydarzenia z 1897 r. I jeszcze: słowa uznania należą się za oprawę edytorską książki. Dzięki różnorodności czcionek, apli lub jej braku etc., łatwo odnaleźć oryginalne fragmenty dzienników, opowieść o wyprawie czy też osobiste dygresje autorki Agnieszka Niemojewska
***
Frances Larson
Historia świata przez ścięte głowy opisana
Bellona
*
Szokujące trofea
|
Z pewnością nie jest to łatwa lektura dla nazbyt wrażliwych czytelników. Ale dr Frances Larson z Oksfordu pokazuje w tej niezwykłej naukowej rozprawie złożoność omawianego przez siebie zagadnienia. Dowodzi, że „na przestrzeni wieków w różnych miejscach świata ścinanie głów było niemal codzienną praktyką. Od Tudorów w Tower of London i gilotyny rewolucyjnej Francji do rytuału »tsantsa« w Ameryce Południowej i łowców głów na Nowej Gwinei. (…) Podaje liczne przykłady dowodzące, że zwyczaje te dotyczyły nie tylko ludów prymitywnych, ale też wysoko rozwiniętych cywilizacji”. W przypadku tych drugich chodziło zazwyczaj albo o niezdrową fascynację, albo o zdobycie wiedzy, przeprowadzenie antropologicznych badań. Najbardziej jednak szokujące są przykłady kolekcjonowania czaszek: „Josiah Wilkinson lubił prezentować głowę Cromwella znajomym, których zapraszał do siebie na śniadanie. Raczył swych gości historyjkami o życiu Cromwella, jak i o pośmiertnych wędrówkach jego czaszki. Wilkinson był ostatnim z długiej linii makabrycznych żartownisiów, wykorzystujących jej siłę przyciągania”. Dziś może to szokować, ale – jak przekonuje autorka – „żyjemy w społeczeństwie, gdzie żywi rzadko stykają się z umarłymi; jednak na obszarach ogarniętych wojną, w szkołach medycznych i szpitalach czy nawet w muzeach nie brakuje martwych ciał”. Larson pokazuje nam także symbolikę dekapitacji i jej znaczenie w różnych kulturach i religiach, przytacza porażające anegdoty. Metodycznie udowadnia, że choć „zakonserwowane głowy” łamią społeczne tabu, wydają się czymś kuriozalnym, to są elementem opowieści o historii ludzkości.Agnieszka Niemojewska
***
Wstaje świt. Dzienniki młodych z pierwszych lat powojennych 1945–1948
Ośrodek Karta
*
Nowe otwarcie
|
Wojna odebrała Polsce miliony obywateli. Ale wśród zrujnowanych miast i wsi ci, którzy przetrwali, chcieli zacząć żyć na nowo. Zwłaszcza ludzie młodzi, którzy dopiero wkraczali w dorosłość. I nawet jeśli nie podobał się im nowy, powojenny układ sił – z narzucaną społeczeństwu władzą ludową – nie pozostawali bierni: rzucali się w wir nauki i pracy, by nadrobić utracone lata. Świadectwa takiej właśnie postawy odnajdziemy w publikacji przygotowanej przez Ośrodek Karta. Książka „Wstaje świt” jest antologią siedmiu dzienników z lat 1945–1948 (wybór i opracowanie: Aleksandra Janiszewska). Autorzy zapisów to ludzie z różnych środowisk, z różną mentalnością, z odmiennymi doświadczeniami i priorytetami, ale wszyscy oni są młodzi, wkraczają w nowe życie. Antologia pozwala choćby na moment wniknąć w ich świat. Znajdziemy tu więc fragmenty dzienników: Mieczysława Ptaśnika, syna lwowskiego profesora, który wyrusza na studia do Krakowa; Felicji Szuster-Blicharskiej, poznanianki od pierwszych tygodni 1945 r. biorącej udział w odradzaniu się życia literackiego miasta; Ireny Ćwiertni-Sitowskiej, studentki medycyny w Warszawie; Marii Świercz, dziewczyny z Żyrardowa, która postanowiła zostać nauczycielką, by „być użyteczną”; Barbary Klusek, uczennicy spod Starachowic; Krystyny Kisielewskiej, uczennicy liceum w Warszawie i Bronisława Sałudy, który prowadził z matką gospodarstwo rolne pod Łowiczem i chciał bronić interesów wsi w nowych strukturach organizacyjnych. Dzięki tym dziennikom możemy przeniknąć w powojenne realia, a we wszechobecnych zgliszczach dostrzec „niemożliwe” – nadzieję na lepsze jutro, młodzieńczy zapał i różne motywacje do działania. Agnieszka Niemojewska
***
Arturo Pérez-Reverte
Misja: Encyklopedia
Znak
*
Starcie ideologii
|
Zanim zagłębimy się w lekturę, z informacji zawartej na okładce dowiemy się jedynie, że to „Hiszpania końca XVIII wieku. Dwóch akademików – bibliotekarz i admirał – wyrusza z Madrytu do Paryża z tajną misją. Ich cel: zdobyć egzemplarz słynnej francuskiej »Encyklopedii« (dodajmy: 28-tomowej – AN). To dzieło, dla wielu wyklęte i heretyckie, potępione przez Kościół, zawiera wiedzę zarezerwowaną dla nielicznych i podważa dotychczasowy porządek świata. Awanturnicza eskapada pełna pojedynków, intryg i spisków zmienia się w walkę światła z ciemnością”. Tyle że „Misja: Encyklopedia” to nie tylko powieść historyczna ukazująca zmiany zachodzące w mentalności XVIII-wiecznych Hiszpanów i Francuzów. W każdym rozdziale odnajdziemy niezwykle ważne fragmenty. Oto bowiem Arturo Pérez-Reverte, światowej sławy pisarz hiszpański, autor m.in. „Klubu Dumas” i serii „Przygód kapitana Alatriste’a”, odsłania przed czytelnikiem tajniki swej pracy. Dowiadujemy się wiec, jak narodził się pomysł napisania tej powieści i z jakich źródeł Pérez-Reverte czerpał swą wiedzę o wydarzeniach sprzed ponad dwóch stuleci. Ponieważ jest członkiem Hiszpańskiej Akademii Królewskiej, ma dostęp do wiekowych archiwów tej nobliwej instytucji. Ale to dopiero zaczyn – pisarz, by wypełnić swą powieść historyczną treścią, studiuje XVIII-wieczne mapy i wszelkie dostępne dzieła z epoki, szczegółowo odtwarza miejsca, do których zawitali jego bohaterowie, a przy tym umieszcza je we współczesnej topografii. Wyruszamy więc w tę niezwykłą podróż z dostarczonym przez autora niezbędnym bagażem: wiedzą. Bohaterowie jego powieści dopiero zamierzają ją pozyskać. Agnieszka Niemojewska
***
Maria Toorpakai, Katherine Holstein
Pakistańska córka
SQN
*
Opowieść zwyciężczyni
|
Ona naprawdę wygrała – swoje życie. Oddajmy jej głos: „Nazywam się Maria Toorpakai Wazir. Pochodzę z jednej z najbardziej niebezpiecznych części Pakistanu. To siedziba talibów, ale także mój dom. Dziewczęta w moim wieku wiodą nieszczęśliwe życie. Nie mogą korzystać z edukacji, opieki zdrowotnej ani rozrywek”. Ale Maria była wyjątkowa i nie poddała się, mimo że „dziewczyny takie jak ona wysyłane są do wariatkowa albo po prostu kamienowane na śmierć”. Miała talent do gry w squasha – dyscypliny niezwykle popularnej w Pakistanie – i chciała być najlepsza na świecie, ale na terenach opanowanych przez islamskich fanatyków sport mogą uprawiać jedynie chłopcy. Podjęła więc ogromne ryzyko: zaczęła udawać jednego z nich, nosząc ubrania po starszym bracie, ścinając włosy, owijając piersi bandażem. Rodzice, oboje będący nauczycielami, wspierali Marię od samego początku. W powieści – bo w taką formę tę historię pomogła Marii ująć Katherine Holstein – poznajemy nie tylko dramatyczne losy głównej bohaterki, ale także jej rodziny, przyjaciół i znajomych. Nie mniej istotne są też fragmenty pokazujące pakistańską codzienność, zarówno na opanowanej przez talibów prowincji, jak i w dużych miastach. Ponieważ jednak ani rodzice, ani przychylne Marii oficjalne władze nie mogli zagwarantować jej bezpieczeństwa (była śledzona, grożono jej śmiercią), dziewczyna uciekła do Kanady, aby ocalić życie i… marzenia. Jak napisała w liście, który rozsyłała do wszystkich organizacji, które mogły jej pomóc: „jestem jedyną i pierwszą w historii pakistańską i pasztuńską dziewczyną reprezentującą Pakistan w międzynarodowych turniejach squasha”. Dziś walczy o to, by świat poznał los zniewolonych kobiet. Agnieszka Niemojewska
***
Anna Lisiecka
Loda Halama. Pierwsze nogi Drugiej Rzeczypospolitej
Zona Zero
*
„Dynamit taneczny”
|
Tymi słowy określiła się sama w jednej z korespondencji nadesłanych do kraju z tournée po Ameryce, które odbyła w 1938 r. Była wówczas u szczytu sławy, miała za sobą oklaskiwane występy w Polsce, Europie, a nawet Japonii. I to nie tylko jako tancerka rewiowa: w latach 1934–1936 była primabaleriną Teatru Wielkiego w Warszawie. Pierwsze kroki stawiała na scenach rosyjskich cyrków, w których występowali jej rodzice. Po przeprowadzce całej rodziny do Warszawy wraz z siostrami – Zizi i Alicją, a czasem także z udziałem ich utalentowanej matki – stworzyła zespół taneczny, który występował na scenach warszawskich rewii, m.in. Morskiego Oka. Ale to Lodę najbardziej chwalono, zwłaszcza za jej akrobacje, uśmiech i energię. Występowała głównie w programach rewiowych, lecz pojawiała się także przed kamerą. Zadebiutowała w „Uśmiechu losu” (1927 r.) w roli… kabaretowej tancerki. Podobnie zresztą było w innych filmach z jej udziałem: „Prokurator Alicja Horn” (1933 r.), „Fredek uszczęśliwia świat” (1936 r. – tu zagrała po prostu samą siebie) czy wreszcie w ostatnim filmie z jej udziałem: w szalonej komedii „Kłamstwo Krystyny”, w której otoczona eleganckimi mężczyznami brawurowo tańczy na gigantycznym kieliszku szampana. Ale szampańskie i roztańczone lata 20. i 30. właśnie dobiegały końca. Wybuch II wojny światowej zastał Lodę w Warszawie u boku drugiego męża George’a Golembiowskiego (ze szwajcarskim paszportem). Szybko opuścili stolicę, ale już w połowie 1940 r. powrócili do Warszawy. Dlaczego? By się tego dowiedzieć i poznać dalsze losy „Halamki”, sięgnijcie po niezwykle barwnie napisaną książkę Anny Lisieckiej, pełną cytatów i unikalnych zdjęć. Agnieszka Niemojewska
***
Nicholas Stargardt
Wojna Niemców. Naród pod bronią 1939–1945
Rebis
*
Nastroje w III Rzeszy
|
To książka napisana przez brytyjskiego wykładowcę z Oksfordu, specjalistę od współczesnej historii Europy. W swej najnowszej pracy Stargardt skupił się na reakcjach społeczeństwa niemieckiego wobec działań podejmowanych przez nazistów. Jak dużym poparciem wśród ówczesnych Niemców cieszył się Adolf Hitler? Jak zareagowali na wybuch II wojny światowej? Autor – m.in. na podstawie przytaczanych pamiętników i listów zwykłych obywateli – zauważa, że po licznych sukcesach i dotarciu armii niemieckiej pod Moskwę, nastoje były euforyczne. Gdy jednak front wschodni się załamał, a Niemcy popadli w zwątpienie, w pierwszych miesiącach 1942 r. Hitler aż czterokrotnie przemawiał do narodu, przekonując o słuszności obranej przez III Rzeszę drogi. Z kolei już w 1943 r. naloty dywanowe aliantów powszechnie określano mianem „żydowskiego odwetu”. Nazistowska propaganda skutecznie przekonywała, że za bombardowaniami stoi… lobby żydowskie w Londynie i Waszyngtonie, które dąży do eksterminacji narodu niemieckiego. I wielu w to wierzyło, nawet już po kapitulacji III Rzeszy: „Prawie nikt nie uważał, że naród niemiecki jako całość był odpowiedzialny za cierpienia Żydów, chociaż 64 proc. badanych zgodziło się, że prześladowanie Żydów w decydujący sposób przyczyniło się do przegranej Niemiec w tej wojnie”. Z pewnością był to efekt bardzo sprawnej nazistowskiej propagandy, która umiejętnie sterowała nastrojami w niemieckim społeczeństwie. Dlatego też niewielu Niemców w kolejnych latach żyło z poczuciem winy, czego dowodzą zamieszczone cytaty ze „zwykłych obywateli” – chłopów, rzemieślników, gospodyń domowych. Niezwykle pouczająca lektura. Dorota Nowacka
***
Eugen Kogon
Państwo SS
Replika
*
Fabryki śmierci
|
Eugen Kogon swój raport oparł na zeznaniach świadków oraz na własnych doświadczeniach. Sam, jako przeciwnik nazizmu, był więziony w obozie w Buchenwaldzie przez blisko sześć lat. Jego „Państwo SS” ukazało się w 1946 r. jako pierwszy kompleksowy opis obozu koncentracyjnego i jego działania. Książka ta, wielokrotnie wznawiana (15 wydań w samych Niemczech!) i wydana w kilkunastu językach, do dziś pozostaje jednym z najważniejszych opracowań ukazujących nieludzki mechanizm terroru. „Niemieckie obozy koncentracyjne były światem samym w sobie, państwem w państwie – porządkiem bez prawa, w który wrzucano człowieka. Tworzyło dżunglę zdziczenia, do której strzelano, z której wywlekano ofiary, aby je powiesić na szubienicy, w której zabijano trucizną, zagazowywano, bito i torturowano na śmierć”. Co znamienne, obóz w Buchenwaldzie w pobliżu Weimaru został założony przez nazistów już w lipcu 1937 r. Do wybuchu wojny więziono w nim „wrogów Führera”, potem zaś zwożono tu zarówno Żydów, Polaków, jak i Rosjan. Do fabryki śmierci nieustannie trafiali kolejni więźniowie, którzy zmuszani byli do pracy ponad ludzkie siły; przeprowadzano na nich także pseudonaukowe badania, głodzono ich i katowano: „Ze 181 Polaków przysłanych 15 października 1939 r. do obozu w Buchenwaldzie po 10 dniach została tylko połowa”. Tak wyglądała obozowa codzienność. Więźniowe narażeni byli na śmierć nie tylko ze strony wartowników czy kapo: „W gąszczu tej dżungli toczyły się intrygi, których stawką było życie, wpływy lub władza, gdzie walczono o materialną poprawę bytu, nie cofając się przed szwindlem i oszustwem, gdzie tworzyły się warstwy i kliki”. Chodziło bowiem tylko o to, by przeżyć… Dorota Nowacka
***
Władysław Konopczyński
Konfederacja barska, t. 1, 2
Zysk i S-ka
*
Patrioci czy zdrajcy?
|
Choć to wznowienie, to całkowicie zasłużone i – jak mniemam – nieprzypadkowe. Monumentalne dzieło wybitnego naukowca, dwutomowe wydanie „Konfederacji barskiej”, po raz pierwszy ukazało się w latach 1936–1938. Władysław Konopczyński był już wówczas uznanym profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorem wielu znaczących publikacji, zwłaszcza tych poświęconych historii Polski w XVII i XVIII wieku. Ich zwieńczeniem okazała się „Konfederacja barska”, którą sam autor uważał za dzieło swojego życia. Czym był ów rokosz z lat 1768–1772? „Zbrojnym związkiem szlachty utworzonym w Barze na Podolu pod hasłem obrony wiary katolickiej i wolności. Szlachta sprzeciwiała się polityce Stanisława Augusta Poniatowskiego i mieszaniu się Rosji w sprawy wewnętrzne Polski, a za cel postawiła sobie wprowadzenie na tron Wettynów. W końcówce konfederackich bojów nastąpił pierwszy rozbiór Polski, podpisany przez ostatniego króla Rzeczypospolitej Obojga Narodów”. Publikacja Władysława Konopczyńskiego dogłębnie ukazuje skomplikowaną sieć intryg politycznych, nieczyste intencje obcych dworów, a także postępującą zależność króla Stanisława Augusta od Rosji. „Konfederacja barska należy do najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń w historii Polski, a ocena ruchu nie jest jednoznaczna”. Romantycy opiewali antyrosyjską postawę konfederatów i podkreślali ich patriotyczne zasługi. Pozytywiści przeciwnie – zryw ten potępiali z powodu zaściankowości i braku tolerancji religijnej. Cóż, analogia tamtych postaw ze współczesnymi tarciami ideologicznymi w Polsce nasuwa się sama. Jak widać, społeczeństwo nasze krzyżem i szablą podzielone jest nie od dziś. Dorota Nowacka
***
Karolina Korwin Piotrowska
Sława
Prószyński i S-ka
*
Gwiazdy i celebryci
|
Ważna książka z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, dostajemy w niej wnikliwą analizę sławy jako zjawiska kulturotwórczego, o zasięgu międzynarodowym, którego rozkwit autorka wiąże z wynalezieniem fotografii. Po drugie zaś, „Sława” to zbiór opowieści o ludziach niezwykłych, wybitnych, nie tylko za sprawą swoich dokonań, ale też tak zapamiętanych dzięki zachowanym zdjęciom. Są tu więc m.in. burzliwe dzieje – a właściwie migawki z barwnego życia – carskiego rodu Romanowów („pierwszej rodziny panującej, której historia stała się medialnym i globalnym fenomenem na długo przed księżną Dianą”), zjawiskowej francuskiej aktorki Sarah Bernhardt („Gdyby żyła dzisiaj, media zwariowałyby na jej punkcie dokładnie tak, jak oszalały na punkcie Madonny”), pierwszej królowej kina, czyli Mary Pickford („przeszła do historii świadomym podejściem do swego filmowego wizerunku”) i wielu innych ikon masowej kultury. A wszystko to zostało napisane językiem niezwykle lekkim, popkulturowym – przystępnym dla młodego czytelnika, który dzięki tej książce ma odkryć, że celebryci nie narodzili się wczoraj, a jego idole mogliby się wiele nauczyć od swych poprzedników. Nie mniej ważnym dopełnieniem książki jest oryginalny słownik polskich sław według Korwin Piotrowskiej – z podziałem na „ikony, gwiazdy, poczekalnię i… plankton” – oraz z osobnym podziałem na najpopularniejsze postaci królujące w internecie. Jedni wykorzystują to medium do informowania o zawodowych dokonaniach, inni do niczym nieskrępowanego lansu. „Sława” Korwin Piotrowskiej dla przyszłych pokoleń może stać się źródłem ciekawych informacji o socjologiczno-kulturowych aspektach naszego życia. Dorota Nowacka
Skomentuj