Monika Piątkowska
Prus. Śledztwo biograficzne
Znak
*
Nieznane życie pisarza
Napisano o nim wiele tekstów, zwłaszcza literaturoznawczych, w których zajmowano się głównie jego twórczością jako wybitnego pozytywisty, nie zaś życiem osobistym. Z natury był na tyle skryty, że nawet jemu współcześni niewiele o nim wiedzieli. Do historii przeszedł jako Bolesław Prus, w prasie publikował pod pseudonimem Jan w Oleju, ale naprawdę nazywał się Aleksander Głowacki. Rozproszone ślady jego biografii odnaleźć można nie tylko w archiwach i źródłach z epoki, ale przede wszystkim przemycone w jego twórczości. I właśnie tego trudu odszukania wątków autobiograficznych w tym, co napisał Prus, podjęła się Monika Piątkowska, autorka m.in. „Życia przestępczego w przedwojennej Polsce” czy powieści „Krakowska żałoba”. Z detektywistyczną przenikliwością wyszukała w twórczości pozytywisty odniesień do jego osobistych doświadczeń. I jak słusznie zauważyła, to z rodzinnych dramatów i konfliktów wyrastały „Sieroca dola”, „Grzechy dzieciństwa”, „Kłopoty babuni”, a nawet „Faraon” czy „Lalka”. Urodził się „20 sierpnia 1847 r., o godzinie jedenastej wieczorem, jako legalny syn małżonków wyznania katolickiego Apolonii z Trembińskich Głowackiej i Antoniego Głowackiego”, ale nie przyszedł na świat w domu ojca we wsi Żabcze, tylko na plebanii w pobliskim Hrubieszowie. Dlaczego? Na to pytanie, jak i na wiele innych autorka odpowiada przenikliwie i obszernie. Jej „Śledztwo biograficzne” to „pełnowymiarowy portret pisarza genialnego i niedocenianego przez współczesnych, prześladowanego przez liczne manie, otoczonego kobietami i owładniętego szaleńczą zazdrością o sławę Sienkiewicza”. Świetnie napisana książka! Agnieszka Niemojewska
***
Jarosław Molenda
Podboje Boya. Tadeusz Żeleński: kobieciarz czy feminista
Bellona
*
Boy i kobiety
Był na tyle barwną postacią – jednocześnie o bogatym dorobku pisarsko-translatorskim – niczym w soczewce skupiającą ducha swojej epoki, że wielokrotnie już poświęcano mu książki biograficzne i rozprawy literaturoznawcze. A mimo to z dużym zaciekawieniem czyta się najnowszą publikację Jarosława Molendy, której sam tytuł określa już sposób ujęcia tematu: „Podboje Boya. Tadeusz Żeleński: kobieciarz czy feminista?”. Molenda „skupia się nie tyle na twórczości Tadeusza Boya-Żeleńskiego, ile na jego miłosnych podbojach, o których w dwudziestoleciu międzywojennym szeptano na literackich salonach”. Poznajemy więc tę nietuzinkową postać przez pryzmat kobiet, którymi się otaczał. Wśród jego wybranek była Dagny Juel – muza Strindberga, Muncha i żona Przybyszewskiego. Żoną Boya została z kolei muza Wyspiańskiego i Witkacego, czyli Zofia Pareńska. Słabość Żeleńskiego do sceny obrazuje zauroczenie kilkoma aktorkami, m.in. Jadwigą Mrozowską, aktorką, śpiewaczką i podróżniczką. Drugą młodość przeżywał z największą „gorszycielką” epoki – Ireną Krzywicką, dziennikarką i feministką (wraz z nią prowadził publicystyczną batalię m.in. o prawo kobiet do antykoncepcji i legalizację aborcji). Ten wybitny tłumacz literatury francuskiej został rozstrzelany przez hitlerowców w nocy z 3 na 4 lipca 1941 r. wraz z grupą polskich profesorów lwowskich uczelni. I choć miejsce jego pochówku nie jest znane, to on sam trwa nie tylko dzięki temu, co napisał czy przetłumaczył, ale też w anegdotach i cytatach z dzienników i listów osób go znających, a także w opracowaniach publicystów i krytyków literackich. Książka Molendy dopełnia tę listę. Agnieszka Niemojewska
***
Piotr Zaremba
Zgliszcza
Zysk i S-ka
*
Przegrana batalia o Polskę
Rozmiary tej powieści mogą nieco odstraszać. Ale naprawdę warto sięgnąć po najnowszą książkę Piotra Zaremby. To wielowymiarowa opowieść o powojennej Polsce – zniszczonej materialnie i zagrabianej przez komunistów. Wydarzenia obserwujemy z perspektywy Stanisława Mikołajczyka i jego współpracowników z PSL, którzy próbowali „ograć komunistów metodami parlamentarnymi”, a także „z perspektywy żołnierzy wyklętych czy zwykłych ludzi imających się rozmaitych metod i dróg, aby uczynić nasz kraj normalnym i wolnym”. Niestety, komuniści sfałszowali zarówno referendum „3 x TAK”, jak i wybory do Sejmu. Ludowcy przegrali batalię o Polskę, a nowa władza obeszła się z nimi bez pardonu: jednych zamykano w więzieniach, innych mordowano. Większość bohaterów powieści to postaci autentyczne, ale są też fikcyjni bohaterowie (np. sędzia Stanisław Jarosz), którzy mieli swoje historyczne pierwowzory, co objaśnia autor w „Posłowiu”. Poza Stanisławem Mikołajczykiem, Stefanem Korbońskim czy Zygmuntem Żuławskim, partyzanckim dowódcą „Orlikiem” (Marianem Bernaciakiem) czy Kazimierzem Pużakiem jako uczestnicy zdarzeń występują także przedstawiciele nowej władzy: Władysław Gomułka, Bolesław Bierut, Jakub Berman, Stanisław Radkiewicz, Luna Brystygierowa oraz „osoby uwikłane w rodzący się nowy system”. „Zgliszcza” to powieść dopracowana stylistycznie: skoro to swoista epopeja chłopska, PSL-owcy mówią i myślą jak chłopi, komuniści używają propagandowego żargonu, a zwykli Polacy – gwary typowej dla swojego regionu (akcja rozgrywa się w Warszawie, na Lubelszczyźnie, w Poznaniu i na Dolnym Śląsku). Bardzo polecam. Agnieszka Niemojewska
***
Carl Gustaf Mannerheim
Wspomnienia
Editions Spotkania
*
Bohater Finlandii
Z okazji 150. rocznicy urodzin Carla Gustafa Mannerheima, która przypadła na 4 czerwca br., ukazało się polskie wznowienie jego „Wspomnień”, a właściwie ich skróconej do obszernego tomu wersji. Kim był człowiek, który przez Finów uważany jest za bohatera narodowego, a którego bolszewicy nazywali „białym generałem”? Na pewno był postacią nietuzinkową i w swych życiowych wyborach – nieoczywistą. Wywodził się ze szwedzkiej rodziny arystokratycznej osiadłej w Finlandii (język fiński opanował dopiero jako człowiek dorosły), a przez 30 lat służył w armii rosyjskiej, gdzie doszedł do stopnia generała. Do Finlandii powrócił w 1917 r., której prawicowy rząd 6 grudnia ogłosił niepodległość kraju. Jaką naprawdę rolę Mannerheim odegrał w krwawej wojnie domowej pomiędzy „białymi” a komunistycznymi rewolucjonistami? Nie dowiemy się tego z jego „Wspomnień”, ich lektura nie rozwieje także naszych wątpliwości w kwestii przystąpienia Finlandii do wojny po stronie III Rzeszy (po niemieckiej agresji na ZSRR). Ale faktem jest, że jako naczelny dowódca w „wojnie zimowej” (1939–1940) zwyciężył z Sowietami i uchronił kraj przed koszmarem okupacji. W 1944 r. politycy poprosili marszałka, by objął urząd prezydenta Finlandii. Mannerheim już jako głowa państwa zerwał sojusz z III Rzeszą i podpisał z ZSRR układ o zawieszeniu działań wojennych. Niestety, w 1946 r. przez lewicowego premiera Paasikivi został zmuszony do złożenia urzędu prezydenta. Ostatnie lata życia spędził na leczeniu w Szwajcarii, gdzie zmarł 27 stycznia 1951 r. Spisane właśnie tam „Wspomnienia” są de facto politycznym testamentem Mannerheima i jego hołdem dla Finlandii. Agnieszka Niemojewska
***
Leszek Adamczewski
Prusy w ogniu. Między Królewcem a Toruniem
Replika
*
Koniec potęgi Prus
Poznański pisarz (choć urodzony w Szczecinie w 1948 r.) od lat publikuje książki przybliżające czytelnikom mało znane fakty o wojennych losach Prus Wschodnich i Zachodnich (m.in. „Łuny nad jeziorami”, „Dymy nad Gdańskiem”), a także o Kraju Warty. Swoje historyczne reportaże uzupełnia własnymi zdjęciami z opisywanych miejsc lub pozostającymi w jego bogatym archiwum. Przeprowadza przy tym drobiazgowe śledztwo – dociera nie tylko do wszelkich dostępnych źródeł pisanych, dokumentów, listów z epoki czy pamiętników, ale też rozmawia z ostatnimi żyjącymi świadkami opisywanych wydarzeń. Za sprawą najnowszej publikacji Leszka Adamczewskiego poznamy m.in. spóźnioną ofiarę „nocy długich noży” i człowieka, który nie rozmawiał z Adolfem Hitlerem, ale opisał „fakt” tak sugestywnie, że wprowadził w błąd rzesze historyków. „Przeczytamy o głośnym zamachu na pociąg Hitlera, który okazał się wykolejeniem pociągu pospiesznego na linii Königsberg–Berlin. Autor sugeruje również, że jedna z równie głośnych akcji dywersyjnych Armii Krajowej na okupowanym Pomorzu najprawdopodobniej została zmyślona. Sporo miejsca poświęca Adamczewski tragicznym dniom 1945 r., gdy przez prowincje pruskie przetoczył się walec Armii Czerwonej, jak i wojennym losom skarbów kultury” – nie tylko legendarnej Bursztynowej Komnaty, ale też np. skarbów, jakie były zgromadzone w zamku w Malborku, notabene zniszczonym przez szturmujących czerwonoarmistów. Wyzwoliciele nie oszczędzili zresztą żadnego z większych miast dawnych Prus – burzyli zabytkowe kamienice i krwawo rozprawiali się z ich mieszkańcami (Niemcami czy choćby volksdeutschami). Dorota Nowacka
***
Jean Lopez, Olivier Wieviorka
Mity II wojny światowej
Wydawnictwo Poznańskie
*
Wbrew obiegowym opiniom
O przełomowych zdarzeniach z okresu II wojny światowej, jej przywódcach i bohaterach napisano już niezliczoną ilość książek. Praca zbiorowa sygnowana przez Jeana Lopeza i Oliviera Wieviorkę stanowi swoistą polemikę z powszechnie obowiązującymi opiniami. To krytyczne spojrzenie na liczne wytwory ówczesnej propagandy, które z powodzeniem funkcjonują do dzisiaj. Ich podważenie rzuca zupełnie nowe światło na przebieg światowego konfliktu sprzed ponad 70 lat. Jak czytamy we wstępie, „Celem niniejszego tomu jest uporządkowanie pewnych faktów. Zamierzamy w dwudziestu trzech rozdziałach powrócić do wielkich mitów na temat II wojny światowej, które, choć czasem były uważane za prawdy objawione, okazały się fałszywe. Ta książka nie ma jednak wyczerpać swojego tematu, ale przybliżyć czytelnikom rezultaty najnowszych badań historycznych”. Każdy z 23 rozdziałów ma innego autora, a zastanawiają się oni m.in. nad tym, czy rzeczywiście „japoński atak na Pearl Harbor był druzgocącą klęską Stanów Zjednoczonych, a Rommel był subtelnym strategiem; Waffen-SS stanowiła elitę armii, a armia włoska nie potrafiła walczyć; niemiecka Wunderwaffe mogła odmienić losy wojny, a Hitler jedynie wyprzedził atak Stalina”. W jednym z rozdziałów podważono strategiczno-przywódcze umiejętności marszałka Montgomery’ego… Warto zwrócić uwagę, że zgromadzeni w tej publikacji autorzy to francuscy historycy, głównie z paryskiej Sorbony, oraz dziennikarze czasopisma „Guerres & Historie”, co bez wątpienia ma wpływ na głoszone przez nich opinie, przywoływane fakty i sposób ujęcia tematu. I choćby dlatego warto tę książkę przeczytać. Dorota Nowacka
***
Linda Stratmann
Stulecie trucicieli
Wydawnictwo RM
*
Toksyczna epoka wiktoriańska
W natłoku premier wydawniczych niekiedy umknie nam jakaś ważna książka. Tak też się stało w przypadku „Stulecia trucicieli”, publikacji, która ukazała się pod koniec ubiegłego roku. A z całą pewnością zasługuje na naszą uwagę. W tej mrocznej literaturze faktu Linda Stratmann, pisząc o głośnych morderstwach, słynnych trucicielach czy nierozwiązanych zagadkach, dowodzi, że „strach przed otruciem był jedną z typowych obaw epoki wiktoriańskiej. XIX-wieczna (brytyjska) opinia publiczna była zgorszona i przerażona, ale też zafascynowana zagadkowymi i niebezpiecznymi dla otoczenia trucicielami, którzy, jak wierzono, czaili się w społeczeństwie. Jednak (…) zwalczenie tego najbardziej haniebnego i tajemniczego rodzaju zbrodni wywarło również wpływ na metody wykrywania przestępstw, naukę i prawo”. Wśród stosowanych trucizn prym wiodły arszenik, strychnina i opium, a zbrodniarzami najczęściej okazywała się służba lub… najbliższa rodzina. Autorka, wspierając się dokumentami z epoki, aktami procesowymi czy też doniesieniami prasowymi, kreśli ponury obraz „toksycznej epoki”. Niezwykle ciekawie pisze o „trwającym całe stulecie pojedynku na spryt i środki, szybkim postępie w toksykologii sądowej, chemikach, którzy wyizolowali i poddali rafinacji nowe i groźne trucizny, i o tym, jak oficjalne próby ograniczenia sprzedaży trucizn były udaremniane z powodu żądań farmaceutów oraz zapotrzebowania na tanie leki i trutki na robactwo. (…) Stratmann prostuje błędne poglądy o niektórych truciznach i dokumentuje, w jaki sposób zmiany w różnych kwestiach, m.in. w prawach małżonków i prawnej ochronie dzieci, wpłynęły na trucicielstwo”. Dorota Nowacka
***
Michał Römer
Dzienniki 1911–1913
Ośrodek Karta
*
Kronikarz pogranicza
Dzienniki Michała Römera to skarb. Nie narodowy, lecz środkowoeuropejski. I nie tylko dla historyków, dla badaczy problematyki regionu, ale też dla szerokiego dziś grona tych, którym bliska jest – wielorako rozumiana, interpretowana i przetwarzana – idea Międzymorza. Michał Pius Paschalis von Römer lub Mykolas Römeris, z nazwiska potomek Niemców inflanckich, z tradycji spadkobierca szlachty Rzeczypospolitej Obojga Narodów, z wyboru orędownik i realizator sprawy litewskiej po I wojnie światowej, w rzeczywistości reprezentował formację rozpoznaną i nazwaną dopiero z perspektywy czasu, a dla zrozumienia specyfiki regionu kluczową – był człowiekiem pogranicza. Przyszły litewski prawnik i rektor Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie już w pierwszej dekadzie XX w. formułował wizję współistnienia Polaków i Litwinów, która mogłaby patronować refleksji nad kształtem Europy Środkowo-Wschodniej również dzisiaj: „Najbliższym zadaniem przyszłości jest ustalenie współżycia rozmaitych kulturalnie narodowych elementów w kraju i w Wilnie na stanowisku wspólnego obywatelstwa bez wszelkich zamachów na kulturalno-narodowe odrębności (…)”. Diariusz Römera przynosi dowody na to, że autor pozostał tej wizji wierny i w sferze aktywności publicznej, i prywatnie. Ale w publikacji jawi nam się on również jako przenikliwy kronikarz epoki, ukazanej w jej różnorodności, na tle konfliktu między pamięcią przeszłości a projektami przyszłości oraz w jakże znajomej wielobarwności życia codziennego. Ta książka to tom pierwszy z zapowiedzianej serii. Na kolejne warto czekać wz emocjami większymi niż na nowe odsłony kinowych przebojów. Marcin Niemojewski
Skomentuj