Zero starsze o kilka stuleci
Współczesny symbol zero pochodzi z Indii. Wymienia go wierszowany podręcznik Brahmasphutasiddhanta napisany w 628 r. przez hinduskiego matematyka i astronoma Brahmaguptę. Znak szybko został przyjęty w Kambodży i Chinach, skąd trafił do świata arabskiego. Uczeni z kręgu islamskiego nadali zeru jego nazwę, która pochodzi od arabskiego słowa „sifr” (pusty). Europejczycy pierwszy raz zetknęli się z zerem w XI wieku, a na szerszą skalę podczas krucjat w XII wieku. W 1202 r. we Włoszech Fibonacci wydał podręcznik arytmetyki Liber abaci, w którym posługiwał się słowem „zephirum” oznaczającym zero. Współczesna nazwa tej liczby stała się powszechna od 1491 r.
Zero pojawia się także w indyjskim tekście zwanym manuskryptem z Bakhshali. Składa się on z 70 kart z kory brzozowej, zapisanych w sanskrycie, zawierających m.in. obliczenia matematyczne. – Manuskrypt sprawia wrażenie podręcznika do nauki dla mnichów buddyjskich – uważa prof. Marcus du Sautoy z uniwersytetu w Oksfordzie. Manuskrypt został odkryty w 1881 r., a od 1902 r. znajduje się w bibliotece uniwersyteckiej w Oksfordzie. Dopiero teraz w sposób pewny ustalono jego wiek metodą węgla radioaktywnego C14, co wywróciło do góry nogami jego metrykę. Dotychczas przyjmowano, że pochodzi z IX wieku, tymczasem okazało się, że wiek wszystkich kart wcale nie jest jednakowy. Najstarsze, na których występuje zero, powstały w latach 224–383, czyli w III i IV wieku. Oznacza to, że symbol zero jest starszy nawet o cztery stulecia.
200. urodziny Frankensteina
W marcu 1818 r. w Londynie ukazała się debiutancka powieść Mary Shelley „Frankenstein albo współczesny Prometeusz”. Mary była wyjątkowo inteligentna, oczytana i interesowała się aktualnymi osiągnięciami nauki. Jej matką była Mary Wollstonecraft, pisarka i bojowniczka o prawa kobiet, a ojcem William Godwin, filozof i publicysta polityczny.
W 1814 r. siedemnastoletnia Mary uciekła z domu z poetą Percym Shelleyem. W 1816 r. pod naciskiem opinii publicznej para przeniosła się do Szwajcarii i zamieszkała koło Genewy. Tam zaprzyjaźnili się z innym wybitnym poetą – lordem George’em Byronem. Pogoda była wówczas okropna, wieści ze świata jeszcze gorsze. Poprzedniej wiosny wybuchł indonezyjski wulkan Tambor. Dziś wiadomo, że była to najpotężniejsza erupcja wulkanu w czasach historycznych. Rok 1816 przeszedł do historii jako „rok bez lata”, znacznie spadła temperatura i plony zbóż w Europie i Ameryce Północnej. Odnotowano setki tysięcy ofiar śmiertelnych, w tym ponad 11 tys. bezpośrednio po wybuchu, a pozostałe na skutek głodu i chorób spowodowanych zniszczeniem zbiorów, zatruciem zbiorników wodnych i powietrza.
Shelleyowie i Byron urozmaicali sobie zimne i dżdżyste wieczory wymyślaniem opowieści o duchach. Właśnie wtedy Mary naszkicowała portret doktora Victora Frankensteina, który poskładał fragmenty różnych zwłok i za pomocą elektryczności tchnął w nie życie. Kilkanaście miesięcy później powieść wyszła drukiem. Dzięki niej Mary Shelley stała się prekursorką literatury science fiction.
Makabra z czasów paleolitu
Naukowcy odkryli pozostałości po posiłku zwierząt, podczas którego zjedzony został człowiek neandertalski. Wydarzyło się to 40–50 tys. lat temu. Pozostało po nim 15 niestrawionych zębów. Odkrycia dokonano na stanowisku archeologicznym Pradelles na zachodzie Francji. Wiadomość o tym zamieściło pismo „Paleo”.
– Te neandertalskie zęby nie przypominały ludzkich, początkowo sądziliśmy, że należą do jakichś zwierząt roślinożernych, może jeleniowatych – wyjaśnia Bruno Maureille, paleontolog z Centre National de la Recherche Scientifique, współautor artykułu. Jednak prawda wyszła na jaw, gdy naukowcy zbadali zmiany morfologiczne, jakie zaszły w zębach po śmierci ich właściciela. Emalia zębowa jest najbardziej odporną substancją w ludzkim ciele. Właśnie ona częściowo ochroniła zęby w procesie trawienia w przewodach pokarmowych drapieżników.
Stanowisko Pradelles było dla neandertalczyków czymś w rodzaju rzeźni. – Przynosili tam tusze upolowanych zwierząt, najczęściej reniferów, aby je ćwiartować i maksymalnie wykorzystywać – skóry, poroża, ścięgna itd. Przypuszczamy, że przynosili też niektórych nieżywych współtowarzyszy i ćwiartowali ich podobnie jak inne trofea łowieckie. Ale wszystko wskazuje na to, że pojawiały się tam również drapieżniki i pożywiały tym, co pozostawili neandertalczycy – wyjaśnia Bruno Maureille.
Skomentuj