W cieniu krucjaty część III
Potrafili jednym zamachem obalić całe imperium. W podstępny sposób zabijali przywódców świata islamskiego, zmieniając bieg historii. Wynieśli zabójstwo polityczne do rangi najdoskonalszej strategii politycznej.
Potrafili jednym zamachem obalić całe imperium. W podstępny sposób zabijali przywódców świata islamskiego, zmieniając bieg historii. Wynieśli zabójstwo polityczne do rangi najdoskonalszej strategii politycznej.
Umiejętności i metody działania asasynów są dzisiaj studiowane na akademiach wojskowychi w szkołach służb specjalnych na całym świecie. Wykorzystują je także współcześni islamscy terroryści, którzy posługują się tą samą bronią, co średniowieczne bractwo asasynów– jest nią strach. W ich strategii nie chodzi o planowe działania wojskowe na szeroką skalę, ale o wywołanie paniki przed niewidzialnym wrogiem. Publiczna psychoza była i nadal jest najważniejszą bronią tych ludzi. Skoro sekta może przeniknąć do najbardziej hermetycznych kręgów władzy, to oznacza, że nikt ze zwykłych ludzi nie może czuć się bezpiecznie.
Pod koniec XI w. Hasan ibn Sabbah założył tajemniczą sektę nizarytów. W ciągu blisko dwóch wieków posiadła ona twierdze, kryjówki i zamki położone od Morza Kaspijskiego, aż po syryjskie wybrzeże Morza Śródziemnego. Przeciwnicy nizarytów nadali im obraźliwą nazwę asasynów, która dzisiaj jest synonimem zabójców. W pierwszych wiekach drugiego tysiącleciapo Chrystusie oznaczała raczej szaleńców narkotyzujących się haszyszowym dymem.
Hasan ibn Sabbah przemierzył całą Persję w poszukiwaniu doskonałej kryjówki, która stanowiłaby centralę jego organizacji. Takie miejsce znalazł w górach Elbrus na południe od Morza Kaspijskiego, w zamku Alamut. W początkowym okresie swojego istnienia, jeszcze za życia Hasana ibn Sabbaha, nizaryci skupili się główniena konfrontacji z sunnickimi Wielkimi Seldżukami. W tym okresie ich walka obejmowała głównie obszary ówczesnej Persji. W XII w. rozlała się na cały Bliski Wschód.
Nizaryci kojarzą się nam dzisiaj wyłącznie z fanatycznymi zabójcami. W rzeczywistości ten proceder był tylko elementem ich działalności. Zajmowali się głównie nawracaniem szyitów i w miarę możliwości przedstawicieli innych odłamów islamu na swoją wizję wiaryw ukrytego imama, który ma rządzić światem.
Ponura tajemnica krucjaty dziecięcej>>
Początkowo do tego celu wyznaczeni byli da’iowie, których– stosując nasze kategorie myślowe – nazwalibyśmy misjonarzamil ub nauczycielami działającymi w imieniu ukrytego imama.W późniejszych dekadach „nawracanie” miało charakter siłowy. Kto nie był z nizarytami, ten musiał zginąć.
Hasan ibn Sabbah twierdził, że nie chce podbijać innych państw. Nie interesowały go pieniądze. Żył niczym eremita w surowych komnatach Alamutu, którego od momentu zakupu zamku aż do śmierci nigdy nie opuścił. Był bez wątpienia człowiekiem o żelaznym charakterze, który nie potrzebował żadnych wygód życiowych. Ale przede wszystkim był wizjonerem, którego poglądy polityczne wybiegały daleko w przyszłość. Wierzył w idealną wspólnotę wiernych pod przywództwem oświeconego imama, bez nierówności ekonomicznych, podziałów, klas i niewolnictwa. Ta utopijna wizja doskonałej republiki islamskiej pobrzmiewała gdzieś głęboko ukrytaw koncepcji budowy nowego Iranu po obaleniu szacha Mohammada Rezy Pahlawiego w 1979 r.
Hasan był bez wątpienia charyzmatycznym kaznodzieją, który mistrzowsko przyciągnął wielu ludzi do swojej organizacji. Wielu historyków uważa jednak, że nie nadawał się na przywódcę politycznego. Zamknięty w swojej ponurej siedzibie utracił kontakt z rzeczywistością. Jak każdy przywódca sekty fanatyków otoczył się ludźmi obsesyjnie mu oddanymi. Tych, którzy przejawiali jakiekolwiek wątpliwości, bezwzględnie likwidował. Nie miał litości nawet dla własnych synów.
Doktryna Hasana
Nie wiemy, czy nizaryci rzeczywiściestosowali narkotyki, żeby wprowadzić się w stan mistycznego uduchowienia i przełamać strach przedśmiercią. Jak w każdej legendzie, tak i w tej jest zapewne odrobina prawdy. Nikt o zdrowych zmysłach nie rzuca się z murów zamkowychw przepaść, aby udowodnić wierność swojemu przywódcy.
Brytyjski historyk Bernard Lewis obliczył, że za 35-letnich rządów Hasana ibn Sabbaha asasyni dopuścili się 50 morderstw o podłożu politycznym. To liczba zdecydowanie mniejsza niż podana w pismach perskiego historyka Raszida ad-Din Tabibiego, który wspomina o 75 udanych zamachach. Zabójstwa te nie pozostawały bezkarne. Każdy zamach był okupiony odwetowym masakrami na społeczności nizaryckiej. Asasyni byli tak znienawidzeni, że nie sprzedawano ich nawet jako niewolników. Złapany nizaryta zazwyczaj ginął w straszliwych męczarniach. Historycy podkreślają, że większość morderstw asasyni dokonali za panowania Hasana ibn Sabbaha.
Oczywiście nie wszyscy współwyznawcy doktryny religijnej Hasanaibn Sabbaha byli zamachowcami. Na zamachowców wybierani byli tylko najbardziej oddani i najlepiej przeszkoleni fidai.
Historycy nie znają żadnego przypadku, kiedy któryś z nich nie próbowałby uniknąć pochwycenia go przez samobójstwo lub użyć innej broni niż sztylet. A przecież większość ich ofiar stanowili ludzie dobrze uzbrojeni w miecze i otoczeni mistrzowsko przeszkoloną ochroną. Nie zawsze byli to jednak wyłącznie emirowie, sułtani czyprzywódcy wojskowi.
Wśród ofiar zamachów asasyńskich było wielu sunnickich nauczycieli i kaznodziejów, którzy potępiali nizarytów jako diabelską sektę. Intencją zamachów nie było wymierzenie kary konkretnej osobie,ale psychologiczne zastraszenie całej wspólnoty wiernych; wzbudzenie przekonania, że niewidzialne ostrze skrytobójcy kryje się w każdym cieniu, w każdym zaułku ulicy, w meczecie lub nawetna spotkaniu rodzinnym. Zabójcami okazywali się przyjaciele, krewni,uczniowie, najwierniejsi słudzy lub żołnierze. Celem asasynównie była wyłącznie fizyczna eliminacja wrogów, ale zasianie wśródnich obsesyjnej paniki i podejrzliwości.
Nasza wiedza o asasynach opiera się głównie na kronikach i przekazach spisanych przez ich wrogów. W 1256 r. Mongołowie zniszczyli wielką bibliotekę nizarycką w Alamucie. Przetrwał jedynie fragment napisanej przez Hasana krytyki doktryny talim. Była to autorytatywna koncepcja szyicka, która odbierała ludziom możliwość poszukiwania prawdy religijnej, ponieważ – jak uważał Hasan – nie są oni do tego przygotowani. Sabbah wierzył, że gdybyludzie mieli taką zdolność, Bóg nie musiałby im wysyłać proroka. A skoro to zrobił, to wszelka interpretacja prawa bożego musi być wykonywana przez wyznaczonych przez Boga imamów, z których każdy wyznacza swojego następcę. Według Hasana imam był zatem kimś nadzwyczajnym i niepowtarzalnym, a jego autorytet jest absolutny. Wszyscy inni ludzie nie mogli rozumieć prawdziwej natury imama, ponieważ znać ją mógł to tylko on sam i ten, który go przysłał na Ziemię.
Wszelkie kroniki – jeżeli w ogóle zostały spisane – oraz dziełao charakterze teologicznym przepadły zatem w 1256 r. na zawsze. Prócz tego jedynego zachowanego fragmentu rękopisu Hasana ibn Sabbaha nie znamy żadnego innego stworzonego przez niego opisu nizaryckiej wizji świata, która tak bardzo przyciągała młodych ludzi gotowych w jej obronie oddać bez wahania swoje życie. Historia nizarytów ma pewne podobieństwa do historii katarów. Z tą jednak różnicą, że ci drudzy nie posługiwali się przemocą jako narzędziem prowadzącym do realizacji ich postulatów religijnych.
I tak jak wokół katarów narosło wiele mitów stworzonych przezich wrogów, tak zapewne ponura legenda asasynów była w znacznym stopniu dziełem ich wrogów.
Czarna legenda bractwa
Historycy sunniccy nazywali asasynów zdegenerowaną bandą „malahida” – heretykami, których pozorna religijność była jedynie przykrywką do działalności przestępczej. Od drugiej połowy XII w. do dzisiaj asasyni są przedstawiani w literaturze sunnickiej jako zwykli degenaraci. Winę za to ponosi wydany w 1123 r. i sporządzony za panowania fatymidzkiego kalifa al-Amira antynizarcyki traktat, w którym po raz pierwszy pada termin „hasziszijja”.
Autor dzieła niepodał znaczenia tego słowa. Dopiero wiele dekad później zinterpretowanoto słowo jako „palacze haszyszu”. Krążyły bowiem plotki, że przywódcy nizaryjscy każą swoim uczniom palić sprasowaną żywicę konopii indyjskiej w czasie ich pobytu w Ogrodzie Rozkoszy. Co ciekawe, współcześni asasynom kronikarze sunniccy i szyiccy nigdy o takiej praktyce nie wspominali. Być może była to więcforma czegoś, co dzisiaj nazwalibyśmy w języku potocznym muzułmańskim czarnym piarem.
Pierwszym historykiem europejskim, który w 1809 r. przyjął tę interpretację słowa haszaszijja był Sylwester de Sacy. Później jednak podkreślał w swoich książkach, że „fidai” nie stanowili grupy zdegenerowanych narkomanów pod władzą bezlitosnego wodza. Bardzoczęsto uważa się, że ludzie służb specjalnych działają pod wpływem jakichś środków uzależniających. Żaden narkotyk nie może jednakutrzymać człowieka w znakomitej formie fizycznej i umysłowej z jednoczesnym uzależnieniem od woli kogoś innego. Należy także pamiętać, że większość muzułmanów potępiała zażywanie jakichkolwiek środków halucynogennych. A Hasan ibn Sabbah wydawał się pod tym względem szczególnie rygorystyczny.
W maju 1124 r. Hasan ibn Sabbah ciężko zachorował. Zdał sobie sprawę, że należy wyznaczyć następcę, który poprowadzi stworzone przez niego bractwo. Kazał posłać po swojego zastępcę Buzurg-Ummida, którego jako jedynego człowieka darzył zaufaniem. Kiedy Buzurg przybył z zamku Lammasar do Alamutu, Hasan oświadczył mu, że odtąd zamieszka w tym miejscu jako jego następca. Dla wsparcia Hasan przydzielił mu radę składającą się z trzech mędrców: dowódcy armii ismailickiej Kii Ba Dża’fara, kaznodziei Dihdara Abu Aliego Ardistaniego i Hasana Adama Kasraniego.Teraz spokojny o swoją spuściznę siedemdziesięcioparoletni Hasan ibn Sabbah mógł się szykować do odejścia z tego świata.
Dziwnym zrządzeniem losu asasyni najbardziej kojarzą się nam z postacią syryjskiego przywódcy ismailtów Rashida ad-Din Sinana, o którym wspominają niektórzy europejscy kronikarze. I to on był właśnie nazywany był Starcem z Gór, choć zdarza się, że w niektórych opracowaniach historyków anglojęzycznych nazwa ta odnosi się także do Hasana ibn Sabbaha, który spędził w twierdzy Alamut ok. 35 lat swojego życia.
Do Hasana bardziej jednak pasuje przydomek „Sajjidna” („nasz pan”), który nadalimu jego poddani z doliny u podnóża Alamutu. Nim jednak nastały czasy osławionego Starca z Gór, po śmierci Hasana ibn Sabbaha władzę nad nizarytami z twierdzy Alamut sprawowało siedmiu jego następców: Buzurgumid, Muhammad, Hasan II, MuhammadII, Hasan III, Muhammad III i Churszach.
Zachód się budzi
Syria stanowiła doskonały grunt do krzewienia idei ismailickich. W XI w. krajten znajdował się na granicy państwa Fatymidówi sunnickich Seldżuków. Nie był to jednorodny twór państwowy. Wiele syryjskich miast-państw miało własnych emirów. Byli to zazwyczaj seldżuccy watażkowie, którzy nieustannie ze sobą walczyli. W rezultacie Syria, podobnie jak Palestyna, stały się polem walki między sunnitami i szyitami. Byłato sytuacja sprzyjająca rozwojowi wszelkiego rodzaju radykalnych sekt. Głównym ośrodkiem izmailickim w Syrii przed powstanie mfatymidzkiego kalifatu było miasto Salamija.
Z resztą niechęć do Abbasydów była odczuwana w całej Syrii. Należy pamiętać, że przed Bagdadem stolicą kalifatu islamskiego był Damaszek. Mieszkańcy Syrii odczuwali przeniesienie stolicy jako degradację. Syria, jako obszarnękany nieustannymi konfliktami, przyciągała wszelkiej maści buntowników.
W pierwszej połowie XII w. do Syrii dotarli druzowie ,zwolennicy fatymidzkiego kalifa Al-Hakima. Podobnie jak później nizaryci z Persji znaleźli oni schronienie w ustronnych górskich miasteczkach na pograniczu Libanu. Nieustanne konflikty wewnętrzne, które nękały świat islamu, spowodowały, że muzułmanie nie zauważyli niebezpieczeństwa, które powoli nadciągało z Europy. Zamiast się kłócić, powinni byli w porę dostrzec to, co działo się na Półwyspie Iberyjskim lub to, jak w 1072 r. Normanowie zmietli muzułmański Emirat Sycylii.
Dla mieszkańców Lewantu chrześcijaństwo było tożsame jedyniez Cesarstwem Bizantyjskim – państwem, które w opinii muzułmanówchyliło się ku upadkowi. Nikomu na Bliskim Wschodzie nieprzychodziło do głowy, że oto przez seldżucką prowokację budzi sięz długiego uśpienia Europa łacińska, zdolna do ogromnego wysiłkulogistycznego, gospodarczego i ludzkiego, czyli wielonarodowej wyprawyzbrojnej w celu wyzwolenia Ziemi Świętej spod panowaniaskłóconych kalifów. Niezdolne do zgromadzenia własnej armii i kon-Mapa Bliskiego Wschodu z pierwszej połowy XII wieku Cesarstwo Bizantyjskie poprosiło Zachód o ratunek.
W 1096 r. bizantyjski cesarz Aleksy I Komnen zwrócił się do papieża Urbana II o wysłanie katolickich żołnierzy do walki z Turkami. Aleksy chciał dowodzić tymi najemnikami. Ale owładnięte uczuciami religijnymi tłumy wcale nie zamierzały walczyć dla Konstantynopola. Ich celem i marzeniem było wyzwolenie Jerozolimy i bazyliki Grobu Pańskiego spod panowania Seldżuków, którzy zabronili chrześcijanom przybywać do najświętszego miejsca chrześcijaństwa. Tym samym rozpoczynała się gigantyczna konfrontacja dwóch cywilizacji, z których każda, we właściwy dla siebie sposób, postrzegała Jerozolimę jako najświętsze miejsce na Ziemi.
Krucjata nędzników
Pierwsza krucjata była daleka od wyobrażeń, jakie serwują nam hollywoodzkie filmy. Główną grupę zbrojnego rycerstwa poprzedzały wielkie tłumy zwykłych, bardzo prostych i ubogich ludzi uzbrojonych w co się tylko dało. Trudno sobie wyobrazić, jak radzilisobie z podstawowymi problemami natury logistycznej – wyżywieniem, higieną, snem, obozowaniem, dyscypliną, zdrowiem itp. Nie mieli żadnego dowództwa, żadnej organizacji, żadnego przyzwoitego zaopatrzenia i żadnej wiedzy o miejscach, do których podążali. Wielu po drodze zmarło z wycieńczenia, głodu, dezynterii czy innych chorób, które nieustannie nękały tłum.
Do Konstantynopola dotarli w 1096 r. Przerażony widokiem tych nieszczęśników cesarz Aleksy I Komnem, z obawy przed epidemią i grabieżą, zabronił ich wpuszczać nawet na przedmieścia stolicy. Zdążyli zresztą już splądrować niejedno bizantyjskie miasto i wieś. Byli postrzegani bardziej jak zagrożenie niż pomoc przed poganami. Żeby pozbyć się problemu, cesarz kazał przewieźć ich na statkach do Azji Mniejszej. Tam, nim zdążyli zbudować obóz, zostali otoczeni przez seldżucką armię Kilidża Arslana I i wycięci w pień. Spontaniczna krucjata zwykłych chrześcijan z warstw niższych okazała się całkowitą porażką. Jednak po pierwszej nieudanej wyprawie zwykłych ludzi do Azji Mniejszej przypłynęła mniej liczna, ale za to znacznie lepiej uzbrojonai zaopatrzona armia zbrojnego rycerstwa europejskiego, którewcale nie zamierzało podporządkować się dowodzeniu cesarza bizantyjskiego.
Przekonany, że znowu ma do czynienia z tłumem motłochu, Kilidż Arslan nie spieszył się z uderzenie na chrześcijański desant. Tym sposobem dopuścił do oblężenia Nicei (dzisiejszego miasta İznik). Kiedy już zorientował się, jak wielki popełnił błąd, niebył w stanie odbić miasta. Został pobity, a krzyżowcy ustanowili chrześcijański przyczółek, z którego mieli ruszyć z chwalebną misją wyzwolenia Ziemi Świętej i Grobu Pańskiego.
Zdobycie Jerozolimy
Teraz na ich drodze do świętego miasta stała starożytna twierdza Antiochia, która w I stuleciu była stolicą rzymskiej prowincji Syrii. Forteca była otoczona tak długimi murami, że broniący jej mieli zaopatrzenie z pól i sadów, które znajdowały się wewnątrz miasta. Oblężenie trwało od 20 października 1097 do 3 czerwca 1098 r. Krzyżowcom udało się zdobyć miasto, ale nie zdołali wedrzeć siędo cytadeli. Już po tygodniu sami musieli się bronić przed odsieczą atabega Mosulu Kiwama ad-Daula Abu Sai'da Kurbugha.
28 czerwca1098 r. chrzesciajnie wyszli przed miasto i zaatakowali muzułmanów na otwartym polu. Tylko nieliczni żołnierze Kurbugha przetrwali uderzenie europejskiego rycerstwa. Tego dnia krzyżowcy zajęli także cytadelę, a władzę nad miastem powierzono Boemundowi I deHauteville, synowi normandzkiego księcia Apulii i Kalabrii. Dopiero teraz, w obliczu „najazdu” chrześcijan, ujawniła się słabość podzielonych przywódców muzułmańskich. Dziesięciolecia sporów religijnych tak osłabiły zdolności obronne wyznawców religii proroka Mahometa, że zdawało się, iż nic nie powstrzymaich imperium od całkowitego upadku. Te miasta, które chciały uniknąć wyniszczającego oblężenia, płaciły krzyżowcom daninę lub składały przysięgę wierności. Dlatego pochód wojsk chrześcijańskich nie napotykał większego oporu i wkrótce rycerze dotarli do Jerozolimy.
Fatymidzki garnizon miastanie stawiał dłuższego oporu. 15 lipca 1099 r., 462 lata od zajęcia miasta przez Arabów, w miejscu, gdzie w 1009 r. fatymidzki kalif al-Hakim zburzył Bazylikę Grobu Świętego, załopotał chrześcijański sztandar. Święte miasto niczym nie przypominało jednak wspaniałego grodu Dawida i Salomona, który możemy ujrzeć na średniowiecznych i renesansowych obrazach. Od czasu zbudowania w 691 r. Kopuły na Skale (Kubbatas-Sachra), miasto popadło w całkowitą ruinę. Krzyżowcy byli tak rozsierdzeni tym, co ujrzeli, że wymordowali większośćjego muzułmańskich i żydowskich mieszkańców. Teraz postanowilije odbudować, zaczynając od restauracji Bazyliki Grobu Pańskiego. Jerozolima została ustanowiona stolicą KrólestwaJerozolimskiego, jednego z czterech państw chrześcijańskichutworzonych przez uczestników krucjaty. W czasie gdy chrześcijanie cieszyli się zdobyciem Jerozolimy, z Persji do Syrii wyruszyła grupa nizarytów pod wodzą al-Hakimaal-Munadżdżima. Nie wiedzieli jeszcze, co dzieje się w Syrii. Byli przekonani, że stanie się ona bardzo podatnym gruntem pod ich nauki. Jednak ich przybycie do tego kraju w 1100 r. znacznie pogłębiłowewnętrzny kryzys, który nękał świat islamu.
Skomentuj