W poszukiwaniu Terra Australis
W 1766 r. brytyjska Admiralicja powierzyła 39-letniemu Cookowi dowództwo barku „Endeavour” z rozkazem poprowadzenia wyprawy naukowej na południowy Pacyfik
W 1766 r. brytyjska Admiralicja powierzyła 39-letniemu Cookowi dowództwo barku „Endeavour” z rozkazem poprowadzenia wyprawy naukowej na południowy Pacyfik
Nie ma chyba w czasach nowożytnych postaci otoczonej równie powszechnym podziwem, jakim cieszył się w XVIII wieku kapitan James Cook. Weźmy na przykład trzecie wydanie „Encyclopædia Britannica” (1797 r.). Sir Walterowi Raleigh poświęcono w nim dwie strony. Krzysztofa Kolumba uznano za godnego trzech stron tekstu. Magellan może się pochwalić zaledwie dwoma akapitami (wliczając w to opis cieśniny jego imienia). Hasło „Kapitan Cook” zajmuje trzydzieści dziewięć dwukolumnowych stronic.
W 1766 roku Admiralicja powierzyła trzydziestodziewięcioletniemu porucznikowi Cookowi dowództwo barku „Endeavour” z rozkazem poprowadzenia wyprawy naukowej na południowy Pacyfik (awans na stopień oficerski kapitana Cook otrzymał dopiero po drugiej podróży pacyficznej – przyp. tłumacza). Oficjalnym celem było dokonanie obserwacji przejścia Wenus przez tarczę słoneczną. W Towarzystwie Królewskim spodziewano się, że pomiary te pozwolą wyznaczyć odległość Ziemi od Słońca i umożliwią dokładniejszą nawigację.
Cook u wschodnich wybrzeży Australii
„Endeavour” wypłynął z Plymouth 26 sierpnia 1768 roku. Oprócz załogi z Royal Navy na pokładzie znaleźli się uczony Joseph Banks, szwedzki botanik Daniel Solander, rysownik Sydney Parkinson i dwa charty. Świeże mleko zapewniała najbardziej doświadczona podróżniczka w tym gronie – koza, która przedtem opłynęła świat z Samuelem Wallisem.
Po zatrzymaniu się na Maderze w celu uzupełnienia zapasów (jakimś cudem znalazło się miejsce na 3000 galonów – ponad 13,6 tys. litrów – wina) Cook zaskakująco łatwo okrążył przylądek Horn i skierował się na Tahiti – w optymalne miejsce dla obserwacji. Do celu dotarł 13 kwietnia 1769 roku, w samą porę, by dokonać pomiarów. Pochmurna pogoda sprawiła jednak, że wyniki były mizerne i eksperyment przyniósł rozczarowanie.
Zgodnie z otrzymanym rozkazem Cook otworzył wtedy drugi, tajny zestaw instrukcji. Miał teraz wyruszyć na poszukiwanie Terra Australis, wielkiego hipotetycznego kontynentu, który powinien leżeć na półkuli południowej (jak to pokazuje mapa świata Merkatora). Kapitan pożeglował na południe do równoleżnika 40°S – taki limit wyznaczyli mu przełożeni – nie znalazł tam jednak lądu. Ruszył więc na zachód, do odkrytej przez Tasmana Nowej Zelandii, gdzie znalazł się na początku października 1769 roku. Kontakty załogi barku z Maorysami szybko przerodziły się w konflikt; nie mogąc uspokoić sytuacji, Cook odpłynął i zajął się dokładnym opisywaniem wybrzeża obu wysp.
Okrążywszy Nową Zelandię, znów obrał kurs zachodni i tak 19 kwietnia 1770 roku „Endeavour” jako pierwszy europejski statek dotarł do wschodniego wybrzeża Australii – do tej pory zaznaczanego na mapach jako biała plama przechodząca w teoretyczną Terra Australis. 29 kwietnia Anglicy wylądowali na kontynencie w miejscu, które Cook początkowo nazwał Stingray Bay (Zatoką Płaszczki), lecz później, gdy Banks i Solander wrócili z bogatym zbiorem egzotycznych roślin, przechrzcił na Zatokę Botaniczną.
Kontynuował potem rejs na północ, ale po uszkodzeniu kadłuba na Wielkiej Rafie Koralowej i przymusowym siedmiotygodniowym postoju remontowym zrezygnował z dalszego badania wybrzeża. Przez Cieśninę Torresa popłynął na Ocean Indyjski ku Przylądkowi Dobrej Nadziei i do Anglii. W uznaniu zasług wkrótce po powrocie awansowano go na komandora.
Druga wyprawa odkrywcy
Towarzystwo Królewskie nie ustawało w dążeniu do odkrycia Terra Australis. W 1772 roku James Cook otrzymał nominację na dowódcę drugiej wyprawy poszukiwawczej, tym razem dalej na południe. Jego slup „Resolution” opuścił Plymouth 13 lipca – później, niż planowano, a to za sprawą szarogęszącego się Banksa, który w końcu gniewnie zrezygnował z udziału w ekspedycji, kiedy odrzucono jego postulat przydzielenia większego okrętu.
W towarzystwie dowodzonego przez Tobiasa Furneaux barku „Adventure” Cook znów popłynął do Nowej Zelandii, przebywając ponad 10 tys. Mm (18 520 km) w cztery miesiące, przy czym w jednym punkcie nieświadomie minął odległą zaledwie o 75 Mm (139 km) nieznaną jeszcze wówczas Antarktydę. Zdając sobie sprawę z możliwości utraty kontaktu wskutek sztormu, dwaj kapitanowie umówili się na spotkanie w nowozelandzkiej Zatoce Królowej Charlotty. I rzeczywiście – w październiku zła pogoda spowodowała rozdzielenie obu jednostek.
Furneaux przybył na miejsce z miesięcznym opóźnieniem i zastał list pozostawiony przez Cooka (który odpłynął zaledwie tydzień wcześniej) pod pniem ściętego drzewa z napisem „Zajrzeć pod spód”. Cook opisał w nim harmonogram dalszej podróży, zostawił jednak koledze swobodę decyzji, w tym o powrocie do Anglii, gdyby okazało się to konieczne. Furneaux skwapliwie skorzystał z tej furtki, zniechęcony niedawną potyczką z Maorysami, którzy zabili dziesięciu jego ludzi.
Cook tymczasem parł dalej na południe i 31 stycznia 1774 roku dotarł na rekordowo wysoką szerokość geograficzną 71°10'S. Anglicy na próżno jednak zmagali się z antarktycznym zimnem, ledwo unikając utknięcia w lodowym paku i kolizji z górą lodową: stało się oczywiste, że nie ma nadziei na znalezienie nadającego się do zasiedlenia lądu południowego. Przez następne siedem miesięcy Resolution pływał w cieplejszych rejonach Pacyfiku, między innymi testując wynalazek zegarmistrza Johna Harrisona: chronometr morski. Nowy czasomierz okazał się tak dokładny, że dzięki niemu zniknęła dotychczasowa zmora nawigatorów – problem z określaniem długości geograficznej.
Cook powrócił do Spithead w Anglii 30 lipca 1775 roku, straciwszy w całym rejsie tylko czterech marynarzy (co było rekordowo niską liczbą), żadnego zaś z powodu innej plagi ówczesnych żeglarzy – szkorbutu.
Tajna misja Cooka
Druga podróż położyła kres mitowi Terra Australis i przyniosła jej dowódcy honorową emeryturę, którą przyjął tylko pod warunkiem, że wróci do służby, jeśli nadarzy się okazja do kolejnej misji badawczej. Doczekał się tego już po roku; jej cel był utajniony. Oficjalnie chodziło o odwiezienie do domu Tahitańczyka Omai (zabranego do Anglii w poprzednim rejsie); w rzeczywistości jednak Cook – najbardziej doświadczony nawigator Royal Navy, znów na pokładzie „Resolution”, któremu towarzyszył trójmasztowiec „Discovery” pod komendą Charlesa Clerke’a – miał szukać Przejścia Północno-Zachodniego od strony Pacyfiku.
Dnia 12 lipca 1776 roku zespół podniósł kotwice i skierował się ku Tahiti. Dotarł tam szybko, po czym odpłynął na północ, zawijając po drodze na Wyspy Przyjazne (Tonga), Bora-Bora i Wyspę Bożego Narodzenia (Kiritimati). Dalej na oceanie odkryto archipelag, który Cook na cześć Pierwszego Lorda Admiralicji nazwał Wyspami Sandwich. Dziś znamy je jako Hawaje.
Zakotwiczywszy u brzegu Kauai, Anglicy zaczęli handlować z tubylcami. Podobnie jak na Tahiti furorę zrobiły gwoździe – Hawajczycy ochoczo dostarczyli za nie dość wieprzowiny, by nakarmić całą załogę „Discovery”. Czas jednak naglił, gdyż sezon na badanie wód arktycznych jest krótki (a obaj dowódcy stale mieli na uwadze rządową nagrodę za odnalezienie Przejścia – 20 tys. funtów). Po dwutygodniowym postoju okręty odpłynęły ku Ameryce Północnej, by posuwać się wzdłuż kontynentu na północ. Podczas tego etapu pierwszy raz sporządzono mapy znacznej części zachodniego wybrzeża. Zespół wpłynął na Morze Beringa i dalej na Morze Czukockie aż do równoleżnika 70°44'N – tam jednak drogę zagrodziła wysoka na 12 stóp (3,6 m) ściana lodu, ciągnąca się nieprzerwanie przez cały horyzont. Widoków na znalezienie żeglownego kanału nie było i na tym ekspedycja musiała się zakończyć.
Zapadła decyzja o powrocie pod hawajskie słońce i 26 listopada 1778 roku obie jednostki przybyły na Maui. Cook opłynął wyspę, szukając bezpiecznego schronienia, i stanął w zatoce Kealakekua, entuzjastycznie witany przez krajowców. Przybycie Anglików idealnie wpasowało się w lokalny mit, według którego bóg obfitości Lono-makua też kiedyś okrążył wyspę wielkim kanu i wylądował w tym samym miejscu. Król archipelagu, Kalei’opu’u, obsypał przybyszów darami i gościł ponad dwa miesiące.
Śmierć w zatoce Kealakekua
Z początkiem lutego statki wyruszyły znów na ocean, jednak po kilku dniach mocno ucierpiały w sztormie. Na „Resolution” pękł jeden z masztów i kapitan był zmuszony zawrócić do Kealakekua. Tym razem statek powitała złowroga cisza. Załoga przystąpiła do remontu, lecz spotykała się z rosnącą wrogością wyspiarzy.
Kiedy zniknęła jedna z szalup, rozgniewany kapitan zdecydował się na blokadę zatoki i ewentualne porwanie miejscowego wodza, by wymusić zwrot łodzi. Udał się na brzeg, chcąc najpierw rozstrzygnąć sprawę polubownie, lecz emocje sięgnęły zenitu, kiedy w zamieszaniu doszło do postrzelenia wodza. Cook dał sygnał na okręt, co wyzwoliło gwałtowną reakcję tłumu. Tubylcy rzucili się na niego z kamieniami, pałkami i nożami.
W starciu, obserwowanym bezsilnie przez resztę załogi z pokładu, oprócz niego zginęło jeszcze czterech żołnierzy. Wbrew popularnemu przekonaniu ciało kapitana nie zostało skonsumowane przez Hawajczyków; niektóre części wprawdzie upieczono, lecz tylko w celu łatwiejszego wyjęcia kości. Zgodnie z lokalną tradycją w ten sposób okazywano szacunek zabitemu – mimo dramatycznych okoliczności śmierci Cook cieszył się bowiem wielką estymą wśród wyspiarzy.
Wyprawa powróciła do Anglii bez dowódcy, za to z prawdziwym skarbem pionierskich danych naukowych. Przyczyniło się to do znacznego postępu w europejskiej kartografii i wiedzy nautycznej, a zawdzięczamy to żeglarzowi, który wedle własnych słów dopłynął „nie tylko dalej, niż ktokolwiek przed mną, ale tak daleko, jak to w ogóle jest w ludzkiej mocy”.
Fragment książki Edwarda Brooke’a-Hitchinga „Złoty atlas. Największe wyprawy, odkrycia i poszukiwania na mapach”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Skomentuj