Sprawiedliwość dziejowa
Czy koncepcja odszkodowań wojennych 75 lat po zakończeniu wojny ma dzisiaj jakikolwiek sens?
W Niemczech dogasa przecież pokolenie ludzi, którzy podpalili świat w 1939 roku.
Czy koncepcja odszkodowań wojennych 75 lat po zakończeniu wojny ma dzisiaj jakikolwiek sens?
W Niemczech dogasa przecież pokolenie ludzi, którzy podpalili świat w 1939 roku.
Nieliczni już Niemcy, którzy w 1939 roku zostali objęci obowiązkiem służby wojskowej, mają dzisiaj 99 lat
Pobór do wojska obejmował bowiem mężczyzn w wieku 18–45 lat. Najmłodszym rocznikiem służącym w Wehrmachcie na froncie polskim byli osiemnastolatkowie urodzeni w 1921 roku. Pozostało ich w Niemczech zaledwie kilkuset. Większość niemieckich seniorów to ludzie urodzeni już po wojnie. Uważają oni, podobnie jak ich dzieci i wnukowie, że nie ponoszą żadnej – ani moralnej, ani materialnej – odpowiedzialności za decyzje i czyny swoich rodziców i dziadków – obywateli III Rzeszy. Powołują się przy tym na fakt, że reżim nazistowski zabijał tak samo swoich, jak i obcych.
Wymowny pomnik obłędnej ideologii
To oczywiście nie jest do końca prawda, ale należy pamiętać, że w latach 1933–1945 Niemcy wybudowali około 12 tys. obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Średnio tysiąc rocznie. To wymowny pomnik obłędnej ideologii noszącej w swojej nazwie słowo socjalizm, zaczerpnięte przecież z łacińskiego wyrazu socialis – społeczny. Wszystkie te fabryki cierpienia były dochodowymi przedsiębiorstwami, przynoszącymi temu zbrodniczemu państwu pokaźne zyski. Ogromna większość z nich powstała na terenie Niemiec i była przeznaczona dla nieposłusznych Niemców.
Nazizm nie znał litości
Byłoby ogromną niesprawiedliwością powiedzieć, że naród niemiecki nie cierpiał pod butem nazizmu. Już 4 lutego 1933 r., kiedy wprowadzono „Dekret o ochronie narodu niemieckiego” do 70 obozów koncentracyjnych na terenie całych Niemiec trafiło ok. 25 tys. niemieckich intelektualistów, działaczy opozycyjnych, duchownych, homoseksualistów, ludzi o poglądach zarówno lewicowych, centrowych, jak i prawicowych, Świadków Jehowy, masonów, komunistów czy arystokratów. Zapewne ta liczba jest znacznie zaniżona. Naziści nie znali litości wobec własnych rodaków w równym stopniu jak wobec innych narodów. Ich ideologia gloryfikująca Germanów jako „najwyższe ogniwo w ewolucji ludzkości” nie przeszkadzała Hermannowi Göringowi, komisarycznemu ministrowi spraw wewnętrznych, wydać na początku lutego 1933 roku rozkazu wszystkim funkcjonariuszom policji strzelania do „wrogów państwa”.
„Każda kula, która teraz wyjdzie z lufy policyjnego pistoletu, jest moją kulą. Jeśli nazywa się to morderstwem, to ja zamordowałem” – grzmiał Göring do swoich podwładnych z policji, którą wtedy zasiliło 50 tys. szumowin z SA i SS.
Szacuje się, że w latach 1933–1945 do obozów koncentracyjnych trafiło ponad 150 tys. Niemców. Zabito przynajmniej 30 tys. osób. Wielu przez ścięcie głowy toporem czy powieszenie na haku rzeźniczym. W 1945 r. do domów powróciło kilkadziesiąt tysięcy obywateli niemieckich, którzy opowiadali straszne rzeczy o tym, co działo się w obozach koncentracyjnych i w niezliczonych izbach tortur SS i Gestapo. Często byli to ludzie młodzi, którzy wyglądali jak starcy. Wielu nie poradziło sobie z traumą i odebrało sobie życie. Oba państwa niemieckie, zarówno NRD, jak i RFN, nie rozliczyły jednak zbrodniarzy.
W Auschwitz obok setek tysięcy Żydów, Polaków, Rosjan oraz przedstawicieli innych narodowości zamęczono na śmierć także 4 tys. Niemców. Nie byli Żydami. Obłędna ideologia nazistowska kategoryzowała ich jako przedstawicieli rasy panów. To ważne, żeby o tym pamiętać, bo ci ludzie ratowali godność narodu niemieckiego i pamięć o nich zasługuje na szacunek. Nie zmienia to jednak faktu, że ogromna większość Niemców zaakceptowała zbrodniczy reżim. W 1920 roku NSDAP miała zaledwie 60 członków, a w ostatnim roku wojny aż 8,5 miliona. Większość wstąpiła do partii dobrowolnie, a nawet długo oczekiwała na przyjęcie.
Odpowiedzialność za zbrodnie państwa ponosi naród
Dlatego Niemcy spłacały reparacje wojenne za I wojnę światową aż do 2010 roku, chociaż kwestia odpowiedzialności za wybuch I wojny światowej jest akurat sprawą dyskusyjną. Nie ma natomiast żadnej wątpliwości o winie Niemców za tragedię II wojny światowej. Każda polska rodzina kogoś lub coś straciła. Rodzina każdego, kto czyta te słowa, poniosła jakieś straty materialne lub moralne. Dlatego kwestia odszkodowań nie jest sprawą polityczną, ale przejawem zwykłej sprawiedliwości dziejowej.
Skomentuj