Utracone Zadnieprze
Zgodnie z ustaleniami rozejmu andruszowskiego z 30 stycznia 1667 r. Rzeczpospolita zgodziła się oddać Rosji Kijów tylko na dwa lata. Jednak zarówno miasto, jak i całe Zadnieprze straciła już bezpowrotnie.
Zgodnie z ustaleniami rozejmu andruszowskiego z 30 stycznia 1667 r. Rzeczpospolita zgodziła się oddać Rosji Kijów tylko na dwa lata. Jednak zarówno miasto, jak i całe Zadnieprze straciła już bezpowrotnie.
Circa restitutionem (wokół przywrócenia – przyp. L.Sz.) Ukrainy potrzebować separatio dyplomate (osobno) zrzeczenia subiectionis iuritatae (zwierzchnictwa) Kozaków, tak przez starego, jak i przez młodego Chmielnickiego, także i inszej starszyzny – osobliwie Kozaków zadnieprowskich uczynionych, warując, żeby in futurum (w przyszłości – L.Sz.) żadnej ich protekcji car Imć i państwo moskiewskie non pretendat (nie przedsiębrało – L.Sz.) i hoc praetextu (tu: pretekstu – L.Sz.) żadnego do Ukrainy przystępu sobie nie uzurpował” – tak brzmiał jeden z najważniejszych fragmentów instrukcji dyplomatycznej wysłanej przez Sejm i zaakceptowanej przez króla Jana Kazimierza, adresowanej do polskich posłów udających się do Andruszowa na rozmowy, które miały zakończyć wojnę polsko-rosyjską. Latem 1666 r. delegacja kierowana przez kanclerza wielkiego litewskiego Krzysztofa Zygmunta Paca pojechała na rokowania z wysłannikami cara Aleksego I. Jednak instrukcja nie została wypełniona, a pokój, podpisany 30 stycznia 1667 r., ostatecznie okazał się wielką porażką polskiej dyplomacji.
Niekorzystny traktat
Pacowi udało się uzyskać zwolnienie polskich jeńców wziętych do niewoli podczas zakończonej niedawno wojny. Każdy z nich miał prawo wrócić do Rzeczypospolitej wraz z całym majątkiem. Do Polski wrócić miały również zagrabione przez Rosjan łupy. Oba państwa: Carstwo Moskiewskie i Rzeczpospolita Obojga Narodów miały utworzyć sojusz polityczny i wojskowy przeciwko rosnącemu w siłę Imperium Osmańskiemu i sprzymierzonemu z nim Chanatowi Tatarskiemu. Dla Moskwy najważniejszą sprawą były jednak roszczenia terytorialne. I tutaj polska delegacja podpisała bardzo niekorzystne warunki.
Rzeczpospolita odzyskała Inflanty Południowe, czyli tereny skupione wokół miasta Dyneburg na dzisiejszej Łotwie, wraz z częścią krainy historycznej nad Zatoką Ryską. Te tereny już przed wojną z Rosją należały do Polski, ale król stracił nad nimi kontrolę po tym, jak zajęła je carska armia. Wielkie Księstwo Litewskie odzyskało województwa połockie i witebskie, które w czasie wojny zagarnęła Rosja, ale w zamian zgodziło się oddać województwo smoleńskie. Z kolei Korona oddała województwo czernichowskie i połowę województwa kijowskiego, zwanego Zadnieprzem. Polacy zgodzili się również oddać Kijów, ale tylko na dwa lata. Po tym okresie miasto miało wrócić w granice Rzeczypospolitej. Jednak ten punkt nie został dotrzymany. Po upływie dwóch lat Rosja nie oddała Kijowa, który na zawsze już odpadł od polskiego państwa. Zaporoże, czyli południowa część województwa kijowskiego, zostało przekształcone w polsko-rosyjskie kondominium: oba mocarstwa miały je chronić przed atakiem Tatarów i Turków.
Jeśli polscy arystokraci liczyli, że niebawem odzyskają wschodnie rubieże, to się zawiedli. Utracone ziemie nigdy już nie wróciły do macierzy. Za to 19 lat później ustalenia terytorialne potwierdzono postanowieniami tzw. traktatu Grzymułtowskiego, który ustabilizował polsko-rosyjską granicę aż na 86 lat, czyli do roku 1772 (I rozbiór Polski). W ten sposób Rzeczpospolita Obojga Narodów straciła – jak się okazało bezpowrotnie – prawie 200 tys. km kw. kresów wschodnich, w tym połowę Ukrainy. Był to też definitywny koniec aktywnej ekspansji polskiej na wschód. Warunki traktatu pokazały słabość Rzeczypospolitej, która z pozycji najsilniejszego mocarstwa Europy staczała się w polityczną, gospodarczą i militarną przepaść.
Złe symptomy
Od początku XVII w. Rzeczpospolita – wówczas najpotężniejsze państwo w Europie – targana była wewnętrznymi konfliktami i wojnami z sąsiadami: Rosją, Szwecją i Turcją. Wschodnie rubieże polskie atakowały regularnie zagony tatarskie, a palącym problemem stawała się sprawa ukraińska. Kozacy, niezadowoleni z rządów polskich magnatów, raz po raz urządzali powstania. Rzeczpospolita – dysponująca najlepszym i najsilniejszym wojskiem w ówczesnej Europie i genialnymi dowódcami – z konfliktów wychodziła zwycięsko militarnie, ale z klęską gospodarczą. Ciągłe wojny oznaczały ruinę miast i wsi, grabież polskiego majątku, utratę tysięcy dzieł sztuki.
W 1648 r. hetman kozacki Bohdan Chmielnicki stanął na czele największego powstania kozackiego. Oficjalnie głosił, że chce wyzwolić Kozaków spod panowania polskiej magnaterii. „Nie z Rzeczpospolitą, lecz z panięty wojnę prowadzę” – tłumaczył Chmielnicki wojewodzie Adamowi Kisielowi, który stanął na czele delegacji pokojowej wysłanej do Czehrynia (kozackiej stolicy), aby zapobiec wojnie. Chmielnicki doskonale wiedział, że mimo znacznych sił, nie będzie miał szans w starciu z doskonale dowodzoną i bitną armią królewską. Musiał więc poszukać sojuszników na arenie międzynarodowej, a tych miał do wyboru kilku: Turcję, Chanat Krymski, Rosję i Szwecję. Władcy tych państw byli zainteresowani nie tyle sprawą kozacką, ile osłabieniem mocarstwowej Rzeczypospolitej, co mogło wzmocnić potęgę ich krajów.
Chmielnicki jako przywódca powstania robił, co mógł, aby zjednać sobie sojuszników. Sukcesem zakończyła się próba pozyskania chana tatarskiego. Islam III Girej ruszył ze wszystkimi ordami przeciwko Rzeczypospolitej, ale poniósł klęskę. Najpierw pod Zbarażem, potem pod Zborowem, a w końcu pod Beresteczkiem (1651 r.), gdzie wojska kozacko-tatarskie zostały rozbite. Sułtan turecki zgodził się powstrzymywać Tatarów przed najazdami na Polskę (formalnie chan krymski był jego poddanym). Rosja z początku nie chciała angażować się w wojnę domową w Polsce. Od 1634 r. obowiązywał między oboma krajami pokój (zawarty w Polanowie), a car miał za dużo własnych problemów, aby angażować się w militarny konflikt. Patrzył więc z radością na polsko-szwedzkie i polsko-tureckie wojny, licząc, że jego konkurenci do dominacji w Europie Wschodniej sami wykrwawią się w bratobójczych walkach.
Jednak wybuch wielkiego powstania kozackiego zmienił tę sytuację. Chmielnicki wysłał do cara poselstwo, w którym zaproponował włączenie Ukrainy do Rosji i to, że uzna się za poddanego ruskiego władcy. Dla Aleksego I była to atrakcyjna propozycja: dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych nowych terenów zamieszkałych przez bitnych Kozaków, a przede wszystkim możliwość oderwania kilku prowincji od Rzeczypospolitej. Przyjęcie propozycji Chmielnickiego mogło oznaczać wojnę z potężnym sąsiadem, ale car obserwował wydarzenia na zachodzie i widział, że nie jest to ta sama Polska, co wcześniej. Targane anarchią i wojnami królestwo Jana Kazimierza chwiało się w posadach. W październiku 1653 r. car Aleksy podjął decyzję. Zwołał Sobór Ziemski, który podjął decyzję o zerwaniu traktatu pokojowego z Rzeczpospolitą z Polanowa i wcieleniu do Rosji całej Ukrainy Naddnieprzańskiej. Było jasne, że konsekwencją tego będzie wojna z Rzeczpospolitą, ale car sądził, że jest do niej lepiej przygotowany.
10 stycznia 1654 r. wypowiedział Polsce wojnę. Wcześniej wysłał do Kijowa swojego zaufanego dyplomatę – Wasila Buturlina. 18 stycznia 1654 r. w miasteczku Perejesław, kilkadziesiąt kilometrów na południowy wschód od Kijowa, Buturlin i Chmielnicki podpisali porozumienie. Car przejmował Ukrainę, gwarantował Kozakom prawo wyboru hetmana, zgadzał się powiększyć rejestr kozacki (czyli armię) do 60 tys. żołnierzy oraz obiecał starszyźnie kozackiej prawo do zachowania swoich majątków. Chmielnicki szybko zdał sobie sprawę, z jak trudnym partnerem podpisuje porozumienie. Rada kozacka zaprzysięgła ugodę, car jednak odmówił tego gestu. Stwierdził, że jako władca nie będzie składał przysięgi poddanym.
Chodziło o stworzenie pozorów legalizmu. Formalnie car mógł podpisać traktat tylko z równym sobie władcą. Chmielnicki zaś nie był dla niego partnerem do rozmowy. Wszystko zmieniło wypowiedzenie wojny. W stanie wojny car przyjmował po prostu kapitulację od jednej z prowincji Rzeczypospolitej, na korzystnych dla obu stron warunkach. Ugoda perejasławska oznaczała de facto oddanie Rosji ogromnego terytorium. Car doskonale wiedział, że konsekwencją będzie wojna, bo Rzeczpospolita nie zgodzi się na utratę swoich terenów.
O krok od upadku
Gdy tylko wiadomość o ugodzie perejasławskiej dotarła do Jana Kazimierza, ten nie miał wątpliwości, że trzeba odpowiedzieć zbrojnie. Wysłał na Ukrainę armię pod dowództwem Stefana Czarneckiego i Stanisława Potockiego. Strażnik wielki koronny Mariusz Jaskólski pojechał do Bachczysaraju i zawarł tam sojusz z chanem. Islam Girej zdecydował się wesprzeć Polaków przeciwko Rosji. Było to o tyle ważne, że na jakiś czas gwarantowało spokój od Tatarów na kresach południowo-wschodnich.
Tymczasem w samej Polsce doszło do konfliktu o władzę. Jan Kazimierz blokował nominację Janusza Radziwiłła na hetmana wielkiego litewskiego. Radziwiłł zwrócił się więc do księcia Siedmiogrodu, Jerzego Rakoczego, aby zbrojnie opanował polski tron. Tak zawiązała się koalicja magnatów przeciwko królowi. Wykorzystał to z kolei szwedzki władca Karol Gustaw, który zawarł tajną ugodę z Januszem Radziwiłłem i obiecał mu władzę na Litwie.
Na początku maja 1654 r. na Ukrainę ruszyły dwie rosyjskie armie dowodzone przez Szeremietiewa i Buturlina, za nimi na Litwę, na czele ogromnej armii (70 tys. żołnierzy), ruszył sam car Aleksy. Dały o sobie wówczas znać braki w wyposażeniu polskiej armii, zaniechania w umocnieniach miast. W czerwcu skapitulował Połock, w lipcu – Mścisław, Mińsk, Witebsk i Mohylew, w październiku poddała się załoga Smoleńska. Janusz Radziwiłł najpierw odniósł błyskotliwe zwycięstwo pod Szkłowem, ale później został rozbity w bitwie pod Szepielewiczami. Działania wojenne przerwała surowa zima. Tymczasem na Ukrainie żołnierze rosyjscy opanowywali jedno miasto po drugim, a tam, gdzie tylko weszli, rozpoczynali rządy terroru i grabieży. Zniszczono 270 miast, około 1000 cerkwi i kilkaset wsi.
W 1655 r. do Polski wkroczyła szwedzka armia dowodzona przez marszałka Wittenberga. Szwedzi, nie napotykając oporu, zajmowali kolejne prowincje Rzeczypospolitej. Paradoksalnie zatrzymało to rosyjską ofensywę. Car Aleksy nie wiedział, co w tej sytuacji zrobić. Z jednej strony bał się wzmocnienia szwedzkiej potęgi, z drugiej – był zainteresowany zdobyczami terytorialnymi w Koronie i na Litwie. 3 listopada 1656 r. w Niemieży zawarty został polsko-rosyjski rozejm. Carowi Aleksemu zagwarantowano, że zostanie królem Polski po śmierci Jana Kazimierza. W tej sytuacji car powinien być zainteresowany tym, aby jego przyszłe królestwo nie stało się częścią Szwecji.
6 sierpnia 1657 r. zmarł Bohdan Chmielnicki, a jego następca – Iwan Wyhowski – opowiadał się za sojuszem z Rzeczpospolitą. Wyhowski spełnił marzenie wielu pokoleń Kozaków. We wrześniu 1658 r. podpisał unię hadziacką, czyli unię pomiędzy Rzeczpospolitą a Kozakami. Na jej podstawie powstała Rzeczpospolita Trojga Narodów: Polaków, Litwinów i Kozaków. Powołano księstwo ruskie, które miało być trzecim elementem składowym Rzeczypospolitej – obok Korony i Litwy. Księstwo ruskie miało posiadać całkowicie odrębną administrację, wojsko i trybunały. Ważnym postanowieniem było anulowanie ugody perejasławskiej. Oznaczało to, że Ukraina wraca w granice Rzeczypospolitej. Na to zaś nie mógł się zgodzić car. Wojna była tylko kwestią czasu.
Wielka wojna
Tak rozpoczęła się wojna, która toczyła się na dwóch frontach: ukraińskim i litewskim. 28 czerwca 1660 r. wojska koronne odniosły znakomite zwycięstwo pod Połonką. Od tamtego momentu Rosjanie zaczęli się systematycznie wycofywać. Na Ukrainie kniaź Szeremietiew dał się okrążyć hetmanowi Jerzemu Lubomirskiemu. Ostatecznie rozbity pod Cudnowem, trafił do niewoli, a jego armia przestała istnieć. Zwycięstwo nie pociągnęło za sobą skutków politycznych: wojsko zaczęło domagać się wypłaty zaległego żołdu, hetman Lubomirski podniósł bunt przeciwko królowi i Polska stanęła w obliczu wojny domowej.
Podniesiona przez Jana Kazimierza jeszcze raz próba rozstrzygnięcia losów Zadnieprza nie powiodła się. Chaos wewnętrzny uniemożliwiał sprawne przeprowadzenie kampanii wojennej. Polska i Rosja, zmęczone długotrwałą wojną, przystąpiły do rozmów. W styczniu 1667 r., w Andruszowie, Krzysztof Pac podpisał traktat pokojowy. I tak Polska na zawsze straciła wschodnią Ukrainę.
Skomentuj