Żeby było miło
Z rzeczywistości bieżącej optymizmu nie wykrzeszę. Poddałem się. Pozostaje tylko założyć parę zmiennych pozytywnych i puścić wodze fantazji.
Z rzeczywistości bieżącej optymizmu nie wykrzeszę. Poddałem się. Pozostaje tylko założyć parę zmiennych pozytywnych i puścić wodze fantazji.
Po ostatnim felietonie dostałem zlecenie od koleżanki ze studiów (Boże, kiedy to było) na napisanie felietonu o szczęściu. Taki lekki, wakacyjny, z pozytywnym przekazem, o tym, że będzie dobrze, że przyszłość będzie wspaniała. Wpadłem w panikę, no bo jak w dzisiejszych czasach napisać taki tekst. Gorączkowo szukałem tematów, punktów zaczepienia, a tu nic. Co otworzę net, to tylko zwyczajne katastrofy albo bale na „Titanicu”, a przecież terminy gonią, bo trzeba wysłać tekst do redakcji.
Z rzeczywistości bieżącej optymizmu nie wykrzeszę. Poddałem się. Pozostaje tylko założyć parę zmiennych pozytywnych i puścić wodze fantazji. No to idziemy: załóżmy, że ten wschodni satrapa udławi się okruszkiem chleba i jego przyboczni pobiją się o schedę. Ukraina wygrywa, wojna się kończy. W bliższym mi sercu kraju schemat podobny. Co prawda starzec uratowany, ale po tracheotomii niezdolny do wygłaszania publicznie bredni, a przyboczni tak się kłócą o schedę, że polityczna wojna domowa się kończy. Zwykły, normalny świat wraca tu i tam.
To teraz o nas. Gdzie jesteśmy? Oczywiście wszyscy na wakacjach: lato, tafla jezior, fale mórz i oceanów, wdychamy wolność ustami bez maseczek. Mając państwo prawa, bez wojny obok, stajemy się istnym łakomym kąskiem dla świata, który właśnie w kraju nad Wisłą, na nowo odrodzonym, przewidywalnym, z funkcjonującym sprawnie systemem prawnym, powoli staje się arkadią biznesu, technologii – istnym krajem przyszłości. Rodacy wracają z tułaczek, pełni pomysłów i zapału do kreacji, do pracy. Suweren brzydzi się już jałmużnami, chce pracować, nawet pełne pięć dni w tygodniu, bo rządy już przestały go karać wysokimi podatkami, ludzkie paniska chcą, aby suwerenowi też coś w kieszeni pozostało. Nad Wisłą powstaje nowy Nowy Jork zwany Warszawą – z 8,5 mln mieszkańców, co raz na zawsze grzebie erę ciemnogrodu, paru byłych ministrów nie wytrzymuje tego nerwowo i skacze gromadnie spod krzyża na Giewoncie, bez większego odzewu i szlochu narodu.
W Europie Portugalia rozwija się jako Kalifornia XXI wieku. Loty Warszawa–Lizbona są 8 razy dziennie (!), a z biletami ciągle krucho. Wieczorami ludzie i tu, i tam zbierają się na intelektualne dysputy i wspólnie malują obrazy, bo sztuka rozwija, wzbogaca i łączy. Kochamy się! Nienawiść to wstyd maluczkich powszechnie wyśmiewany.
Liberfor.com – portal założony w 2021 r. w Portugalii, który sławi i promuje wolność, ma już ponad 3 miliardy użytkowników/czytelników w 200 językach!... Wszyscy kochamy wolność!… Tu chyba się zagalopowałem, ale jak szaleć, to szaleć. Nasz Nowy Wspaniały Świat nie przypomina pomysłów z książki Huxleya. Jest lepszy, prawdziwszy i ludzki.
To chyba na ten jeden felieton już wystarczy, bo leżąc latem na trawce czy na piasku, warto zamknąć oczy i chociaż w wyobraźni przenieść się do tego, co lepsze, ciekawsze i mądrzejsze, a na pewno zawsze warto wierzyć, że musi w końcu nastąpić lepsza normalna era, bo to,
co jest wokół, to mało powiedziane, że jest straszne.
Cieszmy się i łapmy witaminę D, może w niej jest nadzieja!
Skomentuj