Upadek Imperium Rzymskiego
Nie sposób w jednym krótkim artykule skrótowo przedstawić nawet bardzo ogólnie historię Rzymu od jego założenia do abdykacji ostatniego cesarza zachodniego Romulusa Augustulusa 4 września 476 r.
Nie sposób w jednym krótkim artykule skrótowo przedstawić nawet bardzo ogólnie historię Rzymu od jego założenia do abdykacji ostatniego cesarza zachodniego Romulusa Augustulusa 4 września 476 r.
Przed nami jeszcze wiele wydań tego miesięcznika, w których będziemy analizować te 12 stuleci. Podjęliśmy się jednak karkołomnego zadania przeanalizowania w trzech artykułach genezy, rozwoju i upadku Imperium Rzymskiego, ponieważ ta podróż w czasie pozwoli nam z dystansem spojrzeć na dwubiegunowy świat, w którym przyszło nam żyć. Przyglądając się mechanizmom rozwoju i upadku Imperium Rzymskiego, łatwiej ocenimy naszą globalną rzeczywistość. Czy żyjemy w czasach wielkiego rozkwitu? Czy może przeoczyliśmy moment, kiedy nasz świat zaczął się nieuchronnie staczać ku przepaści nowego średniowiecza?
Jesteśmy kolejnym pokoleniem gatunku Homo sapiens, które żyje w czasach wielkiego przełomu. Tuż za naszą wschodnią granicą rozstrzyga się, który projekt architektoniczny nowego świata zatriumfuje.
Ale wskazanie jednoznacznych przyczyn upadku zachodniego Imperium Rzymskiego wcale nie jest takie proste. To był niezwykle skomplikowany, dwustuletni proces recesyjny, którego przyczyn było naprawdę wiele (zapewne części z nich nawet nigdy nie poznamy, przepadły bowiem w mrokach dziejów).
Pierwszą jest stagnacja militarna Rzymu. Imperium w pewnym momencie zatrzymało proces modernizacji armii i reformy strategii wojskowych, co w zetknięciu z zaczepnymi najazdami barbarzyńców przyniosło fatalne rezultaty. Najogólniej mówiąc, bez wchodzenia w szczegóły, zarówno skuteczność, jak i liczebność armii spowodowały, że Cesarstwo Rzymskie traciło skuteczną kontrolę nad zachodnimi prowincjami.
Imperium szarpały kolejne kryzysy monetarne. Niekompetencja kolejnych cesarzy i koterii, którymi się otaczali, tragiczna polityka fiskalna, biurokracja, bałagan kompetencyjny, nepotyzm i korupcja systematycznie prowadziły do kryzysów społecznych i politycznych, przejawiających się coraz częstszymi buntami zarówno w metropolii, jak i w odległych prowincjach. W III wieku coraz bardziej brakuje rąk do pracy na roli. System niewolniczy pod tym i wieloma innymi względami nie tylko się nie sprawdza, ale zaczyna być przyczyną problemów. Nękające sezonową produkcję rolną najazdy barbarzyńców, wyjaławiające ziemię uprawy, narastające różnice klasowe zmierzające ku wczesnej formie feudalizmu, nieustanna walka o władzę wśród starych rodów, coraz częstsze epidemie i problemy zdrowotne mieszkańców oraz wiele innych dodatkowych czynników powodowały, że imperium zaczęło się rozpadać od środka.
Narzucenie przez Konstantyna Wielkiego chrześcijaństwa jako religii państwowej okazało się dla rzymskiej mentalności tragiczne. I choć młody Kościół próbował oswoić Rzymian z nową religią poprzez adopcję ich prastarych tradycji i obrzędów politeistycznych do kalendarza świąt chrześcijańskich, to efektem końcowym była utrata jakiejś części łacińskiej tożsamości. Pojawił się też nowy konkurent do władzy cesarskiej. To było roszczeniowo nastawione duchowieństwo chrześcijańskie, które umiejętnie przywłaszczyło sobie prawo do rozstrzygania wszelkich sporów religijnych i interpretacji słów Jezusa z Nazaretu, opisanych w ewangeliach. Pojawił się nowy konflikt sacrum i profanum, który był nie do pomyślenia w wiekach wcześniejszych. Ślepi przewodnicy, przed którymi przestrzegał Jezus, nabrali apetytu na władzę.
Wreszcie, choć to zapewne nie jest konkluzja poprawna politycznie, to tygiel etniczny imperium stał się swoistym gwoździem do jego trumny. Potęga zrodzona z jedności plemiennej umierała jako zlepek całkowicie obcych i czasami wrogich sobie kultur i narodów, z których każdy szarpał rzymską kołdrę w swoją stronę. Przykład tej dezintegracji Imperium Romanum wskazuje, że niemal każdy eksperyment z wielokulturowością niesie w sobie ogromne ryzyko nieuchronnej atomizacji. Nie jest to konkluzja skierowana przeciw różności i wielokulturowości, ponieważ w szczytowym okresie potęgi Rzymu była ona bardzo ważna, ale jedynie nieśmiałe ostrzeżenie oparte na pewnej regule historycznej. Niezależnie od tego, czy będziemy analizować upadek Imperium Rzymskiego, azteckiego, mongolskiego, hiszpańskiego czy nawet brytyjskiego, ten mechanizm w ostateczności zawsze się powtarza. To bardzo niepokojąca obserwacja. Warto o tym pamiętać, kiedy spoglądamy na obecną mapę polityczną świata. Jedno wydaje się bowiem pewne: nim to stulecie się skończy, ona się znowu zmieni.
Skomentuj