Królewski obłęd
Choroby angielskich królów miały ogromny wpływ na historię tego kraju. Złośliwi uważają, że podręczniki do historii Anglii powinni pisać lekarze, a nie historycy.
Choroby angielskich królów miały ogromny wpływ na historię tego kraju. Złośliwi uważają, że podręczniki do historii Anglii powinni pisać lekarze, a nie historycy.
Dynastia Tudorów, której najwybitniejszym przedstawicielem był Henryk VIII, jest znakomitym przykładem, jak kondycja fizyczna i psychiczna władców wpływała na losy rządzonego przez nich społeczeństwa. Żelazne rządy Henryka, który zerwał z katolicyzmem i stanął na czele utworzonego przez siebie Kościoła anglikańskiego, postrzegać należy jako desperackie i rozpaczliwe próby zapewnienia dynastii Tudorów męskiego potomka, mogącego objąć tron po ojcu. Nieudane, zakończone poronieniami ciąże kolejnych żon wydawały się klątwą ciążącą na ciągłości rodu Henryka VIII. Ten potężnie zbudowany, dynamiczny mężczyzna czerpał z życia pełnymi garściami. Niekończące się uczty, pijaństwa, liczne pozamałżeńskie romanse, polowania i turnieje rycerskie, w których brał czynny udział, wskazywały, jak się zdaje, na niezniszczalność władcy, który całkiem dobrze radził sobie ze sprawami państwowymi w procesie organizacji i reformowania państwa. Jednak 24 stycznia 1536 r. podczas turnieju rycerskiego król spadł z konia, raniąc się w nogę. Nadworni medycy zastosowali fatalne metody, nie pozwalając na samooczyszczenie się rany, która po prostu gniła. Wcześniej król cierpiał z powodu niegojącego się wrzodu na tej samej nodze. Współcześni historycy badający historię chorób Henryka VIII przypuszczają, że cierpiał także na nieudokumentowany syfilis oraz cukrzycę. Jednak największą sensacją było odkrycie, że król nosił we krwi antygen Kell, który miał odziedziczyć po swojej prababce ze strony matki Jakobinie Luksemburskiej. Tym genem obciążone jest 9–10 proc. populacji Europejczyków. Jest to rzadka przypadłość genetyczna, określana w medycynie jako zespół McLeoda. Jeśli krew matki nie zawiera antygenu Kell, jej organizm traktuje płód jak ciało obce, które należy zniszczyć. Jeśli płód jakimś cudem zdoła przeżyć, dziecko ma znikome szanse na dłuższe i zdrowe życie. Dopiero współczesna genetyka odkryła tajemnice związane z antygenem Kell i wyjaśniła przyczyny licznych poronień kolejnych królewskich dzieci. Wiedza o schorzeniach króla, tych genetycznych, kardiologicznych, metabolicznych, składa się na obraz władcy, który cierpiał na zespół głębokich depresji wyrażających się gwałtownymi zmianami nastroju, podejrzliwością i wybuchowością wobec wszystkich dookoła. Z dawnego uroczego kompana częstych biesiad nie pozostało nic. Zastąpił go wybuchowy despota, nieustannie doszukujący się spisków wokół siebie. Demencja Henryka VIII, świadomość postępującego zniedołężnienia i nieustanne irytacje powodowały, że wyładowywał swe depresyjne stany na otoczeniu. Ofiarami niepohamowanej furii króla padli m.in. Thomas Morus i Thomas Cromwell, niegdyś jego bliscy doradcy. Popadający w neurotyczny obłęd król żył w coraz większym przeświadczeniu o swej nieomylności i poczuciu absolutnej, nieomal boskiej władzy nad wszystkim, co go otaczało. Pod wieloma względami Henryk VIII, kolejno zabijający oddanych mu ludzi, włącznie ze swoją drugą żoną Anną Boleyn, przypominał króla Judei Heroda II Wielkiego. Ten w 29 r. p.n.e. za podszeptem siostry Salome kazał zabić swoją ukochaną żonę Mariamme, po czym popadł w depresję, która po latach przerodziła się w chorobę psychiczną. Kilka lat po śmierci żony zlecił zabicie swoich trzech synów, których obsesyjnie podejrzewał o spisek w celu przejęcia władzy.
Szaleństwa króla Jerzego
Najgłośniejszym przypadkiem obłędu wśród angielskich monarchów była choroba pochodzącego z dynastii hanowerskiej Jerzego III. Otoczenie króla w porę dostrzegło jego z początku anormalne, a z czasem paranoiczne zachowanie. Niepokój dworu wzbudził fakt, że któregoś dnia Jerzy III wyskoczył z powozu, aby przywitać się i porozmawiać z drzewem, które wziął za pruskiego króla Fryderyka Wielkiego. Dzisiaj wiemy, że cierpiał na porfirię, która nawet współcześnie jest chorobą nieuleczalną. W wyraźnym złagodzeniu jej objawów pomógł królowi dr Francis Willis. W czasie największego nasilenia objawów Willis kazał ubierać władcę w kaftan bezpieczeństwa lub stawiał mu bańki. Przypadkowo odkrył, że szaleństwo króla malało, kiedy władca unikał mocnego światła i alkoholu. Porfiria dokuczała również Ludwikowi II Bawarskiemu, którego „obłęd” przejawiał się w tworzeniu wyimaginowanej, baśniowej krainy wypełnionej mitycznymi stworami i muzyką Wagnera. Światłowstręt, bezsenność i depresja spowodowały, że król najchętniej przebywał w podziemiach swoich rezydencji, czując się Parsifalem, jednym z rycerzy króla Artura. Jego obsesja na punkcie muzyki Wagnera i legend arturiańskich przyczyniła się do budowy kilku baśniowych pałaców, z których najsłynniejszy jest Neuschwanstein, dziś największa atrakcja turystyczna Niemiec. W XIX w. niemal wszystkie europejskie rody były ze sobą spokrewnione od pokoleń. Stąd też monarchów europejskich częściej niż jakąkolwiek inną grupę społeczną dotykały choroby psychiczne i fizyczne o podłożu genetycznym. Jürgen Thorwald, autor „Stulecia chirurgów” oraz „Stulecia detektywów”, uważa, że największy wpływ na historię miała hemofilia, będąca efektem kazirodczych związków w rodach królewskich. Wskazują na to losy wydziedziczonego następcy tronu hiszpańskiego Alfonsa, księcia pruskiego Waldemara oraz carewicza Aleksego, leczonego przez tajemniczego Rasputina. Prawdziwie tragiczne żniwo przyniosła choroba wnuka królowej Wiktorii, Wilhelma II Hohenzollerna, który od urodzenia miał ułomną lewą rękę. Książę do 12. roku życia był poddawany terapiom, które musiały przynosić cierpienie. Jego niedorozwiniętą rękę poddawano rozmaitym pseudomedycznym zabiegom, których sam opis budzi grozę. Niektórzy historycy skłaniają się ku opinii, że silna trauma z dzieciństwa wpłynęła na stosunek Wilhelma do Anglii i zdecydowała o wystąpieniu Cesarstwa Niemiec przeciwko państwom ententy.
Skomentuj