Kiedy na początku 1919 r. Litwini przy wsparciu wojsk niemieckich podjęli próbę wyparcia Armii Czerwonej z terytorium Litwy, od razu rzucili hasło budowy tzw. Litwy etnograficznej. Miała ona obejmować ziemie, które w zamierzchłej przeszłości miały być litewskimi, bądź nawet takie, które nigdy do dawnej Litwy nie należały. W nacjonalistycznej doktrynie litewskiej większą wagę przywiązywano do czynnika pochodzenia niż do rzeczywistych stosunków narodowościowych panujących na tzw. terenach spornych. Już podczas I wojny światowej, powołując się właśnie na pojęcie Litwy etnograficznej, Litwini żądali m.in. całej guberni suwalskiej wraz z jej południową częścią, zamieszkiwaną w większości przez Polaków, prawie całej guberni wileńskiej, guberni grodzieńskiej z Białymstokiem i Brześciem. Tak zrodził się konflikt, który do dziś uniemożliwia budowę realnego sojuszu polsko-litewskiego.
Osią konfliktu polsko-litewskiego było Wilno. W pierwszych dniach stycznia 1919 r. Litwini oprotestowali próbę jego zajęcia przez polskie oddziały Samoobrony Wileńskiej, a gdy wojska polskie zostały zmuszone przez bolszewików do opuszczenia miasta, Litwini zaczęli je rozbrajać, utrudniając ewakuację. Z kolei w marcu 1919 r., kiedy w wyniku ofensywy niemiecko-litewskiej oddziały Armii Czerwonej na Litwie znalazły się w odwrocie, osamotnieni brakiem niemieckiego wsparcia militarnego Litwini podjęli nieudaną próbę zdobycia Wilna. W zamiarach tych uprzedził Litwinów Józef Piłsudski, który 16 kwietnia rozpoczął w rejonie Lidy ofensywę zakończoną w dniach 19–21 kwietnia 1919 r. pokonaniem Armii Czerwonej i zdobyciem Wilna. Otwierał się nowy etap w realizacji idei federacyjnej, w którym posiadanie Wilna miało zmusić Litwinów do ustępstw.
Jednak prowadzone w tym czasie rokowania polsko-litewskie nie przyniosły żadnych rezultatów. Obecność wojsk niemieckich i litewskich, okupujących część terytorium tzw. Litwy etnograficznej z Suwalszczyzną włącznie, zagrażała poważnie – na linii dochodzącej nawet do 300 km – lewemu skrzydłu i tyłom wojsk polskich, prowadzących operację przeciwko Rosji bolszewickiej. Taki stan rzeczy stawiał pod znakiem zapytania utrzymanie dotychczasowego frontu antybolszewickiego. Niemcy zdawali sobie wprawdzie sprawę z tego, że wcześniej czy później będą musieli opuścić Suwalszczyznę, na razie jednak zwlekali z decyzją, chcąc jak najdłużej eksploatować tę ziemię, m.in. przez wyrąb lasów augustowskich i rabunek inwentarza miejscowej ludności chłopskiej. Mimo korzyści czerpanych z okupacji już od początku 1919 r. Niemcy, którym przewodził dowódca Freikorpsu ppłk Karl von Diebitsch, dawali jasno do zrozumienia, że z chwilą wycofania się wojsk niemieckich Suwalszczyzna oddana zostanie w ręce Litwinów.
Litewskie Suwałki
Ze skomplikowanej rozgrywki z Rosją i Niemcami Piłsudski postanowił wyłączyć Litwinów. Chciał ich zneutralizować, zanim dojdzie do ostatecznej rozgrywki z bolszewikami. Naczelnik państwa zdecydował o odbudowie polskiej siatki wywiadowczej na Suwalszczyźnie w postaci Polskiej Organizacji Wojskowej. Wywiadowcy z Okręgu Suwalskiego POW obok zwalczania wpływów niemieckich i przygotowania miejscowej społeczności polskiej do oporu mieli z czasem rozszerzyć działalność na teren Litwy kowieńskiej – tak, aby w przyszłości możliwe było zmuszenie Litwinów, nawet na drodze przeprowadzenia zamachu stanu w Kownie, do federacji z Rzecząpospolitą.
Podjęcie tych działań przyspieszyła zapowiedź władz niemieckich o przekazaniu całego terytorium byłego gubernatorstwa litewskiego, w tym guberni suwalskiej, we władanie administracji litewskiej. W proteście przeciwko tej decyzji Tymczasowa Rada Obywatelska Okręgu Suwalskiego, która odgrywała wtedy rolę polskiego samorządu w Suwałkach i Augustowie, zdecydowała się na wywieszenie tablic z polskimi nazwami ulic. Władze niemieckie uznały to za prowokację i rozpoczęły szykany wobec bardziej aktywnych działaczy polskich. Podpułkownik von Diebitsch napiętnował akt „samowoli" Tymczasowej Rady i rozkazał niezwłocznie usunąć polskie napisy. Zaniepokojeni polską ofensywą Niemcy przyzwalali na coraz częstsze akty gwałtu i bezprawia, których wobec Polaków dopuszczali się żołnierze korpusu von Diebitscha, a nierzadko także Litwini.
Represjom niemieckim towarzyszyło w tym czasie stopniowe przejmowanie administracji przez Litwinów. „Ze wszystkich miejsc okręgu suwalskiego" – raportowali emisariusze POW do Warszawy – „płyną prośby pod adresem naszego rządu od gmin, miasteczek i osad o złagodzenie istniejącego stanu rzeczy". Po wkroczeniu wojsk litewskich do Suwałk z ratusza usunięto i porwano na strzępy flagę polską, a komisarz rządu litewskiego Aseczius podjął próbę opanowania administracji miejskiej. Towarzyszyły temu aresztowania suwalskich radnych, a nawet niektórych ziemian i chłopów podejrzanych o wspieranie działań POW. Od tej pory niemal cała społeczność polska tego regionu domagała się wyzwolenia spod okupacji niemiecko-litewskiej.
Niezdecydowany marszałek
Tymczasem południowa część Suwalszczyzny była już w pełni przygotowana do rozpoczęcia akcji zbrojnej przeciwko okupantom. Nie mając zgody Warszawy na wybuch powstania, POW-wiacy z trudem powstrzymywali zniecierpliwioną miejscową ludność, żądającą rozpoczęcia działań bojowych zmierzających do połączenia z Polską. O wszystkim miał zadecydować Piłsudski. Jednak marzący o federacji z Litwą marszałek nie chciał słyszeć o powstaniu, zwłaszcza przeciwko Litwinom.
W czerwcu 1919 r., podczas rozmowy z suwalskim emisariuszem POW, miał powiedzieć: „Powstanie? Zmęczeni? Niecierpliwi? Jeszcze jeden przelew krwi, jeszcze jeden konflikt, o który się do nas czepiać będą i z którego trzeba będzie się tłumaczyć lub wycofywać! Pomyślcie czasem, ile to ja muszę mieć cierpliwości. Niech wam się nie zdaje, że jestem czarodziejem, który wszystko może, i że Polska jest potęgą, przed którą drżą sąsiedzi. Wiedzcie, że Niemcy, które zaledwie kilka miesięcy temu zostały pobite, mają już wszędzie – we Francji i w Anglii – swych protektorów i adwokatów, którzy często pilnują lepiej ich spraw od naszych. A wy przychodzicie mi tu z pomysłami powstania na Suwalszczyźnie, które znowu oznacza przelew krwi polskiej. I z kim? Czy tylko z Niemcami? Czy nie zetrzecie się z Litwinami?". Na koniec Piłsudski dodał: „Jeśli trzeba będzie zbrojnie wypędzać Niemców z Suwalszczyzny, dostaniecie wyraźny rozkaz".
Tymczasem sprawa Suwalszczyzny nabierała coraz większego znaczenia międzynarodowego. Najpierw, 13 maja 1919 r., marszałek Francji Ferdynand Foch wystąpił do Rady Najwyższej Ententy z propozycją, aby zwycięskie mocarstwa natychmiast zażądały od Niemiec wycofania wojsk z powiatów suwalskiego, augustowskiego i sejneńskiego. Sprawa poddana została długiej dyskusji w Radzie Najwyższej, aż w końcu 18 czerwca tego roku francuski attaché wojskowy w Kownie, płk Constantin Reboul, powiadomił rząd litewski o ustaleniu przez Ententę tymczasowej linii demarkacyjnej między Polską a Litwą, pozostawiającej po stronie litewskiej powiaty suwalski i sejneński oraz północną część powiatu augustowskiego.
Linia zaproponowana przez państwa Ententy spotkała się z ostrym protestem rządu RP. Wiadomość o niekorzystnych dla Polski propozycjach rozwiązania sporu granicznego z Litwą bardzo szybko dotarła na Suwalszczyznę i od razu wywołała zrozumiałe oburzenie miejscowej ludności polskiej. Polskie władze samorządowe coraz głośniej zaczęły domagać się od władz Rzeczypospolitej interwencji zbrojnej.
Z siekierami przeciwko Polakom
15 lipca 1919 r. naczelnik państwa przyjął w Belwederze delegację powiatów augustowskiego, suwalskiego i sejneńskiego, której przewodniczyli: usunięty przez Litwinów z funkcji prezesa sądu w Suwałkach Walery Roman oraz członek redakcji „Ziemi Suwalskiej" Bolesław Sienkiewicz. Podpierając się mapami i wykresami statystycznymi, namawiali naczelnego wodza do interwencji zbrojnej na Suwalszczyźnie. Piłsudski jednak wciąż się wahał.
Litwini postanowili wykorzystać niezdecydowanie władz polskich i próbowali nadać charakter ostateczny decyzji o korzystnych dla nich rozstrzygnięciach granicznych zaproponowanych przez Ententę. W wysiłkach tych wspierały Litwinów władze niemieckie, które na protesty Polaków, skarżących się na obecność oddziałów litewskich i prowokowane przez nie zajścia, odpowiadały, że żołnierze litewscy „przedstawiają siłę wojskową samodzielnego państwa w kraju tymczasowo przyobiecanym im przez koalicję".
Dla podkreślenia przynależności Suwalszczyzny do Litwy 6 lipca odwiedził Sejny sam premier rządu litewskiego – Mikołaj Sleževičius. Wezwał on swoich rodaków, by „bronili swych osad do ostatka, jak kto może, stając z siekierami, widłami, kosami", i obiecał, że dla wzmocnienia posterunków policyjnych do Sejn wkroczy niebawem batalion wojska litewskiego. Także w lipcu do Suwałk przybył 150-osobowy oddział policji litewskiej Żelazny Wilk wraz z grupą urzędników. Sytuacja z dnia na dzień stawała się coraz bardziej napięta.
Jednak protesty mieszkańców Suwalszczyzny i podjęte w tym czasie zabiegi dyplomatyczne rządu polskiego zmusiły Ententę do ponownego przedyskutowania kwestii granicznej między Polską a Litwą. Po raz pierwszy mocarstwa uznały projekt zakładający, że po stronie polskiej pozostaną Sejny, Krasnopol, Bereżniki i Giby.
Na wieść o zatwierdzeniu „linii Focha" przez zwycięskie mocarstwa Niemcy zapowiedzieli opuszczenie Suwalszczyzny i rozpoczęli przygotowania do ewakuacji. 10 sierpnia oddziały von Diebitscha wyszły z Sejn. Reakcją litewską na decyzję koalicji było podjęcie działań zmierzających do zachowania ziemi sejneńskiej.
Zdobycie Sejn
Piłsudski postanowił już dłużej nie zwlekać. Dał POW-iakom zgodę na akcję powstańczą. Datę powstania w Sejnach wyznaczono na dzień 23 sierpnia 1919 r. na godz. 3 rano. W nocy z 22 na 23 sierpnia 1919 r. dowództwo oddziałów powstańczych przystąpiło do wykonania planu operacji. Najpierw, 22 sierpnia o godz. 20, wzdłuż Czarnej Hańczy ruszył niewielki oddział powstańczy, którego zadaniem było rozbrojenie litewskich posterunków, m.in. w Krasnopolu, Ryżówce, Tartaku, Małej Rudzie i Gibach. Według pierwotnych założeń następstwem rozbrojenia posterunków miało być poddanie Sejn i zajęcie ich przez Polaków. Jednak akcja samodzielnej kompanii i pomniejszych grup operacyjnych rozciągnęła się znacznie w czasie, stąd dowódca powstania – ppor. Wacław Zawadzki ps. Rózga – podjął decyzję o natychmiastowym szturmie na miasto.
Plan został wykonany i około godz. 6 rano miasto znalazło się w rękach Polaków, którzy w czasie natarcia stracili dwóch zabitych i 14 jeńców. Litwini wycofali się w kierunku Kalwarii, tracąc kilku zabitych, kilkunastu rannych, stu jeńców i broń. W ciągu następnych kilkunastu godzin oddziały polskie doszły do Bobańców i Gryszkańców (dwa kilometry na północ od Sejn). Łącznie w pierwszym dniu walk śmierć poniosło dziewięciu powstańców, rannych zostało 28. Po stronie litewskiej zginęło ośmiu oficerów, a do niewoli dostało się prawie 400 żołnierzy. Powstańcy oczekiwali nadejścia 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, który stacjonował wówczas w Suwałkach. Jednak wszelkie próby nawiązania łączności z dowódcą pułku mjrem Mieczysławem Mackiewiczem kończyły się niepowodzeniem. Nie mając dostatecznej ilości broni i dysponując zaledwie tysiącem żołnierzy, powstańcy bezskutecznie prosili o przysłanie posiłków.
Tymczasem jeden z litewskich mieszkańców Sejn przedostał się w przebraniu kobiecym przez posterunki polskie i dotarł do dowództwa wojsk litewskich, informując, że w mieście nie ma regularnych oddziałów polskich. Litwini postanowili odbić Sejny. 25 sierpnia 1919 r. o świcie nastąpiła koncentracja oddziałów powstańczych na rynku sejneńskim. W stronę Sejn zmierzały cztery kompanie regularnego wojska litewskiego, wspierane przez jeden oddział niemiecki i grupę szaulisów. Zaatakowały Sejny od północy, otaczając miasto z trzech stron. Obroną Sejn dowodził ppor. Wacław Zawadzki, który zginął podczas litewskiego natarcia na miasto.
Około godz. 6.30 rano Litwini wyparli Polaków i zdołali opanować miasto. W obronie Sejn zginęło 16 żołnierzy polskich, a 30 odniosło rany. W ciągu niespełna dwóch godzin pobytu w mieście Litwini zamordowali kilku rannych powstańców oraz cieszącego się wielkim autorytetem miejscowego aptekarza Wincentego Domosławskiego. Represje i gwałty dotknęły także ludności północnej części powiatu sejneńskiego i południowej powiatu kalwaryjskiego. Litewska policja zaaresztowała tam prawie wszystkich ziemian oraz aktywniejszych chłopów. Wielu z nich zostało brutalnie pobitych i okaleczonych, a nawet zamordowanych.
Po raz kolejny losy powstania odmieniły się po niecałych dwóch godzinach, kiedy w okolice Sejn dotarła z Krasnopola kompania Jana Łankiewicza. Około godz. 9 rozpoczęło się zwycięskie natarcie Polaków na miasto. W obawie przed idącą na odsiecz powstaniu armią polską Litwini w pośpiechu opuszczali Sejny, które już o godz. 11 ponownie znalazły się w rękach Polaków. Suwalski Pułk Piechoty wkroczył do Sejn dopiero dzień później, wieczorem 26 sierpnia. W następnych dniach przybyły następne kompanie 41. Pułku Piechoty, które zadecydowały o odparciu ponownego uderzenia litewskiego na Sejny 28 sierpnia i o ostatecznym zwycięstwie w „wojnie polsko-litewskiej".
Wkrótce po wyzwoleniu południowej Suwalszczyzny przybył do Suwałk i Sejn Józef Piłsudski w otoczeniu swych adiutantów – Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego i Janusza Olszamowskiego. Entuzjastycznie witany przez mieszkańców ziemi sejneńskiej, goszcząc w siedzibie starostwa, Piłsudski cierpliwie wysłuchiwał opowieści delegacji ziemian, mieszczan, chłopów i miejscowych Żydów o krzywdach, jakich doznali od Litwinów w czasie okupacji Sejneńszczyzny.
Marsz Żeligowskiego
Jednak wydarzenia z sierpnia 1919 r. nie zakończyły polsko-litewskiego sporu o Suwalszczyznę i Wileńszczyznę. Mimo wyparcia bolszewików spod Warszawy sytuacja Suwalszczyzny w lecie 1920 r. była podobna do tej z połowy 1919 r. Tak jak przed rokiem, tak i teraz znalazła się ona w rękach Litwinów, którzy rozpoczęli prześladowania miejscowej ludności polskiej, szczególnie rodzin POW-iaków i powstańców sejneńskich, natomiast w sierpniu przeprowadzili pobór do wojska. Po raz kolejny Piłsudski chciał rozładować ten konflikt metodami dyplomatycznymi, myśląc w dalszym ciągu o federacji. Jednak delegaci rządu polskiego, którzy w połowie września 1920 r. udali się do Kalwarii na rokowania z Litwinami, nie wynegocjowali jakiegokolwiek porozumienia. Wojska polskie prowadziły w tym czasie zwycięską operację niemeńską, w ramach której oswobodziły Suwalszczyznę.
Ale Litwini okupowali też Wilno. W tej sytuacji Piłsudski wyszedł z kolejną propozycją wznowienia rokowań polsko-litewskich. Do kolejnej rundy negocjacji doszło w końcu września 1920 r. Po pierwszym dniu rokowań (30 września) zdołano jedynie uzgodnić zawieszenie broni. W kolejnych dniach rozmów (1 i 3 października) strona polska poruszyła problem łamania przez Litwinów zasady neutralności w wojnie polsko-bolszewickiej, delegacja litewska zwróciła zaś uwagę na kwestię naruszenia przez Polaków zawieszenia broni na Suwalszczyźnie. Mimo trudności i nieskrywanej nieufności w nocy z 7 na 8 października 1920 r. doszło do podpisania polsko-litewskiej tzw. umowy suwalskiej. Ustalała ona nową linię demarkacyjną, ale – co godne podkreślenia – „nieprzesądzającą w niczym terytorialnych praw żadnej ze stron". Dwa dni później 10. Dywizja Litewsko-Białoruska gen. Lucjana Żeligowskiego zajęła Wilno. Zostało ono ogłoszone stolicą tzw. Litwy Środkowej – quasi-państwa ze swoją administracją, rządem i wojskiem. W zamierzeniu Piłsudskiego ten nowy twór miał się stać głównym partnerem Litwy kowieńskiej w realizacji federacji polsko-litewskiej.
Jednak nawet najbardziej oddani do niedawna Piłsudskiemu towarzysze broni ze Straży Kresowej i Polskiej Organizacji Wojskowej nie dawali już żadnych szans idei federacyjnej. Poznawszy stosunek Litwinów do Polski już podczas pracy w suwalskiej POW, gdy wiedzieli o bliskiej współpracy litewsko-niemiecko-bolszewickiej, nie mieli oni złudzeń, iż realizacja „wielkiej koncepcji" Piłsudskiego w stosunku do Kowna zakończy się fiaskiem.
Przyłączenie do Polski fikcyjnego tworu, jakim była Litwa Środkowa ze stolicą w Wilnie, było tylko kwestią czasu. Piłsudski zwlekał z decyzją aż do 18 kwietnia 1922 r. „Inkorporacja Wileńszczyzny była koniecznością narzuconą Piłsudskiemu przez splot warunków" – pisał weteran dialogu polsko-litewskiego Tadeusz Katelbach.
Autor to historyk i publicysta, były pracownik Instytutu Pamięci Narodowej. Zajmuje się szczególnie polską emigracją polityczną, Polonią i historią opozycji antykomunistycznej w PRL. Współautor książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii".
Skomentuj