Ferenc Molnar
"Galicja 1914–1915"
MostTym razem jako korespondent wojenny towarzyszy mężczyznom z bronią – węgierskim żołnierzom walczącym w Galicji w latach 1914–1915. Opisuje krwawy nocny bój huzarów pod Limanową, gdy rzucili się na stanowiska rosyjskiej broni maszynowej, używając kolb karabinów w walce z wrogiem. Molnar pisze o „bolesnym podziwie", bo straty były znaczne. Korespondent wojenny ma krzepić serca i to pisarz czynił. Gdy jednak „pierwszy szaroniebieski trup popatrzył na mnie z ziemi, skończyło się oglądanie wspaniałego widowiska wojennego przez literata".
Wojna to jednak nie tylko groza, ale także wzniosłość. Opisując śmierć porucznika Pala Esterhazy'ego, Molnar stwierdza, że jego bohaterski los jest piękny nie tylko z punktu widzenia narodowego i wojskowego, lecz także czysto ludzkiego. To „wstrząsająca historia wzlotu ludzkiego ducha, wielkie uniesienie męskiego serca". Molnar opisuje czyny jednostek, co – jak przyznaje – może wydać się osobliwe, gdy krwawią miliony. Ale jego wybór jest słuszny: pamiętamy nie miliony, lecz konkretne twarze i nazwiska.
Po powrocie z frontu, w tworzonym w Budapeszcie w listopadzie 1915 r. przejmującym tekście „Dzień zmarłych" Molnar pisze o umysłach skażonych wojną. Pisarz protestuje przeciw temu, że ludzie przywykli „w sposób niewierny i zdradziecki" do tego, co niesie wojna, i uważają niewinną oraz przedwczesną śmierć ludzi za coś naturalnego, a nie koszmar. Molnar prosi o chwilę refleksji nad grobami żołnierzy, młodych zdrowych ludzi, którzy musieli umrzeć.
Skomentuj