W latach 30. członkowie sowieckiego politbiura mówili z sympatią o pewnej osobie Lodołamacz Rewolucji. Kogo mieli na myśli?
Adolfa Hitlera.
Dlaczego?
Bo był to jedyny człowiek w Europie Zachodniej zdolny do wywołania II wojny światowej, której tak bardzo pragnęli Józef Stalin i reszta bolszewickich przywódców.
Po co im była ta wojna?
Stalin popierał hitlera i robił wszystko, by pchnąć go do wojny. wierzył bowiem, że kolejna wojna światowa utoruje drogę do światowej rewolucji komunistycznej
Po pierwsze z przyczyn ideologicznych. Jak mawiał Włodzimierz Lenin, „wojna otwiera drogę do rewolucji, a wojna światowa otwiera drogę do światowej rewolucji". Ambicją Sowietów było zaś przecież opanowanie całego świata i narzucenie mu swojego obłędnego, ludobójczego systemu. Bez wojny tego celu zrealizować by nie mogli. Po drugie bolszewicy potrzebowali wielkiego światowego konfliktu z powodów praktycznych.
Jak to?
Bo system komunistyczny na dłuższą metę po prostu nie mógł współistnieć z normalnym światem. Proszę sobie wyobrazić dwa sklepy na jednej ulicy. Jeden to zdezelowana ruina z beznadziejnym towarem, nieprzyjemnymi ekspedientami i gnijącymi śmieciami na podłodze. Do tego jeszcze potwornie wysokie ceny. Drugi to modelowy, zadbany sklep. Ze świetnym, tanim towarem i miłą obsługą. Są tylko dwa możliwe zakończenia tej historii: albo pierwszy sklep splajtuje, albo jego właściciel zakradnie się nocą do drugiego sklepu, obleje go benzyną i puści z dymem.
Rozumiem, że komuniści woleli to drugie rozwiązanie.
Dokładnie. Proszę spojrzeć, jak straszliwie nieproduktywny był ten system. Weźmy przykład Niemiec. Kraj ten jest dobrym modelem do porównań. Po II wojnie światowej został bowiem podzielony na dwie części. Jedną kapitalistyczną, drugą komunistyczną. Zarówno w RFN, jak i w NRD mieszkali tacy sami Niemcy. Mieli taką samą tradycję, taką samą edukację, taką samą historię, te same triumfy i te same klęski. A mimo to NRD produkowała trabanty, a RFN porsche, mercedesy i bmw. Co różniło oba niemieckie państwa? System.
Należało więc zniszczyć kapitalizm, żeby ludzie nie mieli porównania?
Dokładnie. Pierwszym człowiekiem, który zaczął mówić o II wojnie światowej, był Włodzimierz Lenin. Miało to miejsce w 1916 r., gdy doszedł do wniosku, że I wojna światowa nie przyniesie światowej rewolucji i trzeba będzie szybko wywołać kolejną. Pierwszą próbę podjął w listopadzie 1918 r. Gdy cały świat 11 listopada świętował koniec wojny, on wpakował Armię Czerwoną do państw bałtyckich, aby rozpocząć nowy konflikt. Drugą próbę wywołania II wojny światowej bolszewicy podjęli w 1920 r., gdy zaatakowali Polskę.
Po trupie Polski do europejskiej rewolucji.
Oczywiście. Tu tak naprawdę nie chodziło o was. Mieliście być tylko pierwszym etapem. Płomień rewolucji miał zostać przeniesiony do Niemiec, a następnie od wywołanego tam pożaru miały zapłonąć cała Europa i cały świat. Na szczęście bohaterska armia Józefa Piłsudskiego sprała bolszewików pod Warszawą i plany te musiały zostać odłożone. Przez całe lata 20. i 30. marzono jednak w Moskwie o kolejnej wojnie. Według bolszewików najbardziej prawdopodobne było, że rozpoczną ją Niemcy. Kraj najbardziej pokrzywdzony traktatem wersalskim. Dlatego bolszewicy na wszelkie sposoby popierali Niemcy i starali się, aby rosły w siłę. Dlatego w czasach Republiki Weimarskiej szkolili potajemnie na swoim terytorium Reichswehrę. Udostępniali jej czołgi i samoloty.
Hitler był więc dla Moskwy prawdziwym darem niebios.
Tak, Stalin od razu dostrzegł „potencjał", jaki drzemał w tym obłąkanym człowieku. Zrozumiał, że to właśnie on może okazać się osobą, na którą tak długo czekano na Kremlu. To on miał stać się katalizatorem kolejnej wojny, Lodołamaczem, który przepłynie przez całą Europę, druzgocząc ją i demolując. Według sowieckich planów Hitler miał rozbić armie innych europejskich mocarstw i sam się przy tym poważnie osłabić. Dopiero wtedy na arenę dziejów miał wkroczyć Związek Sowiecki. Wedrzeć się na leżący w gruzach i pogrążony we wzajemnej walce kontynent. I przejechać przez niego jak walec.
To byłby koniec Europy.
Oczywiście. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację w latach 70. za czasów Leonida Breżniewa. Trwa zimna wojna, na Kremlu, jak zwykle, sowieckie kierownictwo snuje plany opanowania całej planety. Nie może jednak tego zrobić, bo Armia Czerwona nie miałaby szans w starciu z całym Zachodem. Nagle jednak państwa Zachodu – Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Włochy, Japonia i Ameryka – rzucają się na siebie, zaczynają się niszczyć i wyrzynać. To byłaby dla Moskwy sytuacja wymarzona! Taki konflikt otworzyłby drogę do sowieckiej dominacji nad światem. Podobnie było w przededniu II wojny światowej.
Rzeczywiście, Hitler mógł się okazać przydatny do realizacji takich planów.
Oficjalnie komuniści w Niemczech byli śmiertelnymi wrogami narodowych socjalistów. Na ulicach niemieckich miast dochodziło do bójek i dzikich awantur między bojówkami obu frakcji. Ale tak naprawdę Stalin przez cały czas potajemnie popierał Hitlera i robił wszystko, żeby to on doszedł do władzy. W kluczowych wyborach – które wyniosły Führera na szczyt – surowo zakazał niemieckim komunistom wchodzenia w koalicję z socjaldemokracją. Mało tego – to właśnie socjaldemokrację kazał im najostrzej zwalczać, to ona miała być największym wrogiem. W efekcie nie było mowy o lewicowej koalicji i władza dostała się w ręce NSDAP. To była robota Kremla.
Stalin wspierał Hitlera także wtedy, gdy ten został kanclerzem.
Choćby dostarczając mu nikiel – podstawowy komponent budowy czołgów, samolotów i dział – oraz inne surowce niezbędne do prowadzenia wojny. Do tego paliwo, olbrzymie ilości zboża i innych produktów rolnych. Wyglądało to tak, jakby krzyczał do Hitlera: „Atakuj! Walcz! Niszcz kolejne państwa! I niczym się nie przejmuj. My cię nakarmimy, zaopatrzymy cię we wszystko, czego potrzebujesz!". A przypominam, że w tym samym czasie obywatele sowieccy głodowali.
Bezpośrednim sposobem na pchnięcie Hitlera do wojny był jednak pakt Ribbentrop-Mołotow.
Dokonując w 1939 r. rozbioru Polski do spółki z Niemcami, Sowiety zrealizowały za jednym razem dwa cele. Po pierwsze wywołały wojnę w Europie. Zgodnie z tym, na co liczył Stalin, agresja 1 września wywołała reakcję łańcuchową. Trzy dni po ataku III Rzeszy na Polskę Niemcom wojnę wypowiedziały Francja i Wielka Brytania. Było tylko kwestią czasu, kiedy Włochy i inne liczące się państwa dołączą do wielkiego konfliktu. W ten sposób 3 września 1939 r. wojna powszechna, o którą modlono się na Kremlu od dwóch dekad, stała się faktem. Hitler wypełnił swoją misję jako Lodołamacz Rewolucji. Spełnił pokładane w nim nadzieje i okazał się dobrym bolszewikiem. Stalin był z niego zadowolony.
A drugi cel rozbioru Polski?
Sowiety dokonując go, zajęły dogodne pozycje do ataku na Europę, który zaplanowany był na drugą fazę wojny, gdy Europa będzie już wyczerpana. Istnienie Polski, która w dwudziestoleciu międzywojennym sprawowała funkcję państwa buforowego, gwarantowało, że nie dojdzie do konfrontacji Niemiec z Sowietami. Polska blokowała bolszewikom drogę na kontynent, blokowała drogę do Niemiec. Jej likwidacja najlepiej świadczy więc o złowrogich intencjach Józefa Stalina. To był tygrys, który z odebranych Polsce ziem wschodnich szykował się do skoku na Europę.
Czyli gdyby nie było paktu Ribbentrop-Mołotow, nie byłoby II wojny światowej?
Bez wątpienia. Po pierwsze Hitler nie dostałby od Sowietów strategicznych surowców, bez których nie jest się w stanie prowadzić wojny. Niemcy są tych surowców pozbawione. Po drugie Hitler wiedział, że Rzesza nie mogła prowadzić wojny na dwa fronty. Że taką wojnę musi przegrać. Polskę zaatakował tylko dlatego, że był pewien, iż błyskawicznie wyeliminuje ją z gry z pomocą Sowietów. A potem będzie mógł równie szybko przerzucić siły na Zachód i rozprawić się z Francją i Wielką Brytanią. Chciał niszczyć wrogów po kolei, a nie naraz.
I tak też się stało.
Tak – dzięki Stalinowi. Gdyby jednak Stalin powiedział mu w 1939 r., że nie ma najmniejszego zamiaru pomagać mu w realizacji tego planu, albo wręcz zasugerował, że będzie Polskę wspierał, Hitler musiałby z wojny zrezygnować. Zawiesić swoje zaborcze plany na kołku. Pakowanie się w konflikt na dwa fronty z koalicją anglo-francusko-polską wspieraną przez Związek Sowiecki byłoby bowiem zbyt ryzykowne. Hitler rozumiałby, że pozbawiony surowców i otoczony niemal ze wszystkich stron musiałby taką wojnę przegrać. Stalin nie miał jednak najmniejszego zamiaru chwytać go za rękę, gdy podkładał ogień pod Europę. Mało tego, podał mu zapałki.
Był jeszcze drugi moment w historii, gdy Hitler okazał się „dobrym bolszewikiem". Paradoksalnie miało to miejsce w czerwcu 1941 r., gdy Niemcy zaatakowały Związek Sowiecki.
Rzeczywiście, nigdy w historii Rosji i chyba żadnego innego kraju na świecie nie było sytuacji, w której miliony obywateli witały najeźdźców jak wyzwolicieli. Samych żołnierzy Armii Czerwonej poddało się Niemcom 4 mln! To liczba niebywała. Wystarczyło dać tym ludziom do ręki broń i rzucić hasło wyzwolenia Rosji spod bolszewickiego jarzma, aby system komunistyczny zawalił się jak domek z kart. Hitler jednak zamiast Rosjan wyzwalać, wziął się za ich mordowanie. Stalin, gdy zaczęły do niego dochodzić informacje o zbrodniczej niemieckiej polityce na terytoriach okupowanych, musiał być zachwycony. Odetchnął z ulgą.
W przeciwieństwie do milionów ludzi uciemiężonych przez komunizm.
Jako młody człowiek studiowałem w akademii wojskowej w Kijowie. Uzyskałem wówczas dostęp do fotografii przedstawiających wkroczenie Niemców do tego miasta w 1941 r. Przedstawiały zachwycone, rozentuzjazmowane tłumy, które rzucały kwiaty pod gąsienice niemieckich czołgów. Tysiące rozpromienionych twarzy. Mieszkańcy Kijowa witali Niemców chlebem i solą, a musi pan wiedzieć, że Kijów był wówczas miastem mówiącym niemal w całości po rosyjsku. Nie było tam żadnych ukraińskich nacjonalistów, takich jak na terenie Galicji czy Wołynia. Hitler, gdyby prowadził rozsądną politykę, mógł mieć tych wszystkich ludzi po swojej stronie...
... był jednak zbyt głupi, aby to zrozumieć.
Tak, to był głupiec wręcz niebywały. Generał Heinz Guderian powiedział kiedyś, że Hitler był takim „geniuszem", iż zapędził Rosjan pod sztandar Stalina. Czyli uczynił coś, czego nie udało się zrobić bolszewikom przez 24 lata. To Hitler zamienił początkową klęskę Armii Czerwonej w zwycięską Wielką Wojnę Ojczyźnianą. Ludzie uciemiężeni przez bolszewizm doszli do wniosku, że Sowieci to może i mordercy, ale przynajmniej mówią po rosyjsku. Stalin nas morduje, ale przynajmniej się do nas przy tym uśmiecha. Hitler patrząc na nas, krzywił się zaś z obrzydzeniem i pogardą.
Guderian był jednym z wielu rozsądnych Niemców, którzy próbowali wpłynąć na Führera. Bezskutecznie.
Mówili o tym nie tylko niemieccy oficerowie, ale także Rosjanie. Choćby generał Michaił Łukin, który latem 1941 r. stoczył z Niemcami zaciętą bitwę pod Smoleńskiem i powstrzymawszy ofensywę Wehrmachtu, zdobył bezcenny czas dla Moskwy. To właśnie on uratował sowiecką stolicę, bijąc się do ostatniego pocisku w bramie smoleńskiej. Podczas bitwy został ranny, a Niemcy byli pod takim wrażeniem jego odwagi, że umieścili go w swoim szpitalu. Tam lekarze musieli mu amputować nogę, a podczas rekonwalescencji odwiedzali go niemieccy dowódcy. Pewnego razu spytali, jaka jest, jego zdaniem, recepta na podbicie Związku Sowieckiego. Spodziewali się otrzymać radę natury militarnej. A on odparł: „Dajcie mużyku ziemliu i on wasz".
Mądry człowiek.
Tak, i był to wielki rosyjski patriota. Doskonale rozumiał, że II wojna światowa na froncie wschodnim to starcie dwóch straszliwych tyranów. Że mieszkańcy Europy Wschodniej znaleźli się między młotem a kowadłem. Kiedy pod koniec wojny Niemcy dali wreszcie zielone światło dla stworzenia Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej (ROA), jej dowódca gen. Andriej Własow przyjechał do obozu jenieckiego, w którym siedział Łukin. Poprosił go, aby to on objął dowództwo nad rosyjskimi siłami zbrojnymi. „Andrieju Andriejewiczu – spytał go Łukin – czy macie pewność, że gdy pomożemy Niemcom zniszczyć bolszewizm, oni pomogą nam stworzyć wolną Rosję?". „Nie, nie jestem tego pewien" – odparł Własow. „W takim razie życzę wam powodzenia, róbcie, co uważacie za stosowne, ale ja w to nie wchodzę".
Myślę, że Hitler nie pokonał Stalina, bo był do niego zbyt podobny. Tak jak on był socjalistą i dlatego nie rozwiązał kołchozów, dlatego też nie zwrócił ludziom zagrabionej przez bolszewików własności prywatnej. Tak jak on miał zbrodniczą naturę, dlatego mordował, zamiast wyzwalać.
To byli dwaj totalitarni bliźniacy. Proszę zwrócić uwagę, jak podobni do siebie byli ci dwaj ludzie.
Hitler miał czerwoną flagę – Stalin miał czerwoną flagę.
Hitler budował socjalizm – Stalin budował socjalizm.
Hitler nienawidził demokracji – Stalin nienawidził demokracji.
Hitler uważał, że to jego socjalizm jest najlepszy – Stalin uważał, że to jego socjalizm jest najlepszy.
Hitler działał w ramach systemu jednopartyjnego – Stalin działał według systemu jednopartyjnego.
Hitler urządzał wielkie partyjne parady – Stalin urządzał wielkie partyjne parady.
Hitler wymordował opozycję wewnętrzną, która oddaliła się od głównej linii – Stalin wymordował opozycję wewnętrzną, która oddaliła się od głównej linii.
Hitler eksterminował miliony – Stalin eksterminował miliony.
Hitler uwielbiał oglądać filmy – Stalin uwielbiał oglądać filmy.
Hitler miał Hitlerjugend – Stalin miał Komsomoł.
Hitler miał Gestapo – Stalin miał NKWD.
Hitler miał obozy koncentracyjne – Stalin miał obozy koncentracyjne.
Hitler dla Niemców był osobą z zewnątrz, urodził się w Austrii – Stalin dla Rosjan był osobą z zewnątrz, urodził się w Gruzji.
Hitler próbował zniszczyć Berlin i zbudować monumentalne miasto przyszłości – Stalin próbował zniszczyć Moskwę i zbudować monumentalne miasto przyszłości.
Hitler nosił półwojskowy mundur bez dystynkcji – Stalin nosił półwojskowy mundur bez dystynkcji.
Hitler związał się z 20 lat od siebie młodszą kuzynką Geli Raubal – Stalin związał się z 20 lat młodszą Nadieżdą Alliłujewą.
Geli Raubal popełniła samobójstwo, używając do tego pistoletu Hitlera – Nadieżda Alliłujewa popełniła samobójstwo, używając do tego pistoletu Stalina.
Według jednej z teorii to Hitler zastrzelił Raubal – według jednej z teorii to Stalin zastrzelił Alliłujewą.
To co ich różniło?
Jak to co? Kształt wąsów.
Wiktor Suworow
Naprawdę nazywa się Władimir Rezun i jest byłym agentem sowieckiego
wywiadu wojskowego GRU. W 1978 r. uciekł do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka do dziś. Do Rosji nie może wrócić, bo wydany na niego wyrok śmierci – pomimo upadku Związku Sowieckiego – nie został uchylony. Suworow jest autorem wielu niezwykle popularnych książek o sowieckich służbach specjalnych i wojnie między Hitlerem a Stalinem (m.in. „Akwarium", „Żołnierze wolności", „Lodołamacz" czy „Dzień »M«„). Prace Suworowa doprowadzają do wściekłości nadwornych historyków Kremla, którzy o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej do dziś piszą w duchu sowieckiej propagandy.
Skomentuj