Uczucie to zostało udokumentowane jak mało które. Dowodzi go 8,5-letnia korespondencja, obejmująca w sumie 1246 listów: 647 Lwa do Swietłany i 599 Swietłany do Lwa. Pierwszy list napisał Lew w obozie w Peczorze 12 lipca 1946 r., ostatni wysłał z Kalinina 23 listopada 1954 r.
Listy, na podstawie których powstało „Poślij chociaż słowo", są największym prywatnym archiwum, jakie przekazano rosyjskiemu stowarzyszeniu Memoriał w jego 20-letniej historii.
„Otworzyliśmy największą walizkę – opowiada Figes. – Nigdy czegoś takiego nie widziałem: kilka tysięcy listów w paczkach związanych ciasno sznurkami i gumkami, notatniki, dzienniki, dokumenty i fotografie. Najcenniejszy skarb kryła w sobie trzecia walizka, brązowe pudło z dykty, ze skórzanymi rogami i trzema metalowymi zamkami, które otworzyły się bez trudu. Nikt nie umiał powiedzieć, ile listów jest w środku – przypuszczaliśmy, że jakieś dwa tysiące – wiadomo było tylko, ile waży walizka (37 kilogramów)".
Swietłana Iwanowa i Lew Miszczenko poznali się we wrześniu 1935 r. na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Moskiewskiego. Mieli po 18 lat. Dla pozbawionego najbliższej rodziny Lwa moskiewskie mieszkanie Swietłany i jej familii stało się drugim domem. Jednocześnie z dnia na dzień dojrzewało między młodymi ludźmi uczucie, zrazu nieśmiałe, zawstydzone, coraz ważniejsze jednak, coraz pewniejsze.
Dla Swiety wojna oznaczała to samo co dla milionów obywateli Związku Sowieckiego. Państwo zachowywało się niczym wykolejony pociąg, jadąc, nie wiadomo gdzie. Ona, wraz z Uniwersytetem Moskiewskim, została ewakuowana do Kujbyszewa. Po uzyskaniu dyplomu dostała przydział do Ludowego Komitetu Uzbrojenia, z czasem wróciła do Moskwy, gdzie powoli zbierała się rodzina, nie cała jednak, zmarła bowiem siostra Swiety – Tania.
Lew do wojska zgłosił się na ochotnika. Jakiś czas dowodził drużyną aprowizacyjną, wkrótce jednak, w październiku 1941 r., trafił do niewoli pod Smoleńskiem. Z racji znajomości niemieckiego wytypowany został na kurs szpiegowski do Katynia (!). Miał zostać wysłany z zadaniami specjalnymi do Moskwy. Odmówił.
Przebył następnie jeniecką odyseję: stalagi w Prusach i w okolicach Berlina, pracę w fabryce amunicji w Saksonii i w zakładach zbrojeniowych Hasag w Lipsku. W pierwszych miesiącach 1943 r. do obozu przywieziono wielu nowych jeńców, głównie z Ukrainy. Kazano mu zachęcać ich do wstąpienia do ROA. Odmówił i musiał uciekać. Nie uszedł daleko, pojmano go w okolicach Görlitz, osadzono w więzieniu w Lipsku.
4 lipca 1944 r. przewieziony został do Buchenwaldu; w kwietniu 1945 r. uciekł w trakcie ewakuacji obozu i dostał się do Amerykanów. A w końcu ujrzał pięknie udekorowane flagami sowieckimi i amerykańskimi ciężarówki z napisem: „Szczęśliwego powrotu!". Dla niego ten powrót wiódł przez Weimar, gdzie 19 listopada 1945 r. trzyosobowy trybunał wojskowy 8. Armii Gwardyjskiej skazał go za zdradę stanu na śmierć z art. 58 p. 1b sowieckiego kodeksu karnego. Wyrok zamieniony został na 10 lat przymusowego obozu pracy. Cała rozprawa wraz z odczytaniem wyroku trwała 20 minut.
W połowie 1946 r. zakochani dowiedzieli się o sobie, że w ogóle żyją, gdzieś po roku korespondencji przekonali się o trwałości swoich uczuć. Odtąd odliczali dni do końca wyroku Lwa, w listach cytowali ulubionych poetów, nawiązywali do tematów ukochanej „Traviaty".
Lew opracował cały system omijania cenzury, na wszelki wypadek pisał też między wierszami, Gułag nazywając „parasolem", a funkcjonariuszy MWD „wujkami". Swieta, na ile mogła, informowała Lwa, jak żyje Kraj Rad, w 1947 r. pisząc np.: „Jeśli chodzi o to, co się dzieje na Ukrainie, to po prostu nie mogę o tym myśleć". W końcu Swietłana zaczęła przyjeżdżać do Peczory, do kombinatu drzewnego, w którym pracował Lew. Opis ich spotkań śmiało mógłby trafić do skarbnicy literatury miłosnej.
Lew odzyskał wolność 17 lipca 1954 r., pobrali się ze Swietą rok później. Urodziło im się dwoje dzieci. Lew dożył 2008 r., Swietłana 2010 r. W 1980 r. kombinat drzewny w Peczorze spłonął doszczętnie.
Orlando Figes, Poślij chociaż słowo, Magnum
Skomentuj