Zbigniew Wawer
Armia generała Władysława Andersa w ZSRR 1941–1942
Bellona
Jak pisze Wawer, bez uporu gen. Sikorskiego, który zawarł porozumienie z Moskwą, los deportowanych przez Sowietów Polaków z Kresów byłby tragiczny. A latem 1941 roku uzyskali wolność.
Sikorski myślał nawet o 150-tysięcznej armii polskiej w Związku Sowieckim, ale zauważał : „Ma się wrażenie, jak gdyby Sowiety obawiały się powstania zbyt silnej armii polskiej w Rosji". Nie mylił się.
Zbigniew Wawer zwraca uwagę na niedostrzegany fakt, że polski rząd zabiegał o to, by do armii Andersa mogli zostać skierowani Polacy wcieleni do Armii Czerwonej. A było ich aż od 150 do 180 tys. Sowieci nie zgodzili się na to. Szybko też odmówili prawa do wstępowania do armii polskiej obywatelom Rzeczypospolitej – Ukraińcom, Białorusinom i Żydom.
Autor pisze o niechętnych nastrojach w armii spowodowanych postawą Żydów komunistów we wrześniu 1939 roku i podczas sowieckiej okupacji. Anders wydał rozkaz o niedopuszczalności dyskryminacji Żydów oraz o karaniu antysemickich zachowań. Dowódca dywizji gen. Boruta Spiechowicz wydał oświadczenie, że „Jeżeli przychodzi do armii Żyd, Ukrainiec czy Białorusin i chce dać ofiarę życia za cele, o które i my się bijemy, to jest to pełnowartościowy obywatel polski".
Anders nie godził się na wysłanie na front swoich jeszcze niewyćwiczonych żołnierzy. Autor pisze, że generał miał rację i przypomina los wykrwawionej pod Lenino dywizji kościuszkowskiej.
Skomentuj