Brytyjskie archiwa kryją wiele tajemnic dotyczących polskiej historii. Wielka Brytania skrupulatnie pilnuje, aby nie mieli do nich dostępu polscy historycy. Archiwa mogłyby bowiem obnażyć jej faktyczną politykę wobec polskiego rządu w Londynie i odsłonić kulisy wielu dotychczas niewyjaśnionych spraw.
Ściśle, ściśle tajne
Po 1989 r. Polska wielokrotnie podejmowała starania, aby uzyskać dostęp do wielu brytyjskich archiwów, w których mogą znajdować się ważne dokumenty dotyczące polskiego czynu zbrojnego w czasie II wojny światowej. Stronie polskiej najbardziej jednak zależało na uzyskaniu dostępu do archiwów brytyjskich tajnych służb, w których, jak sądzono, mogły znajdować się niezwykle ciekawe dokumenty dotyczące wkładu polskiego wywiadu w alianckie zwycięstwo. Liczono też, że być może dzięki temu uda się wyjaśnić zagadkę śmierci premiera polskiego rządu w Londynie gen. Władysława Sikorskiego, który według oficjalnej wersji miał zginąć w katastrofie lotniczej 4 lipca 1943 r., zaraz po starcie z lotniska w brytyjskim Gibraltarze.
Polskie oczekiwania wobec sekretów, jakie skrywają brytyjskie archiwa, były podnoszone nie tylko przez przedstawicieli polskich władz, przez polskich historyków, ale także przez tych Polaków, którzy są znani za granicą. Na początku lat 90. Brytyjczycy starli się zbywać milczeniem polskie starania o wgląd do brytyjskich archiwów. W rzeczywistości jednak dokonali przeglądu zasobu archiwalnego swoich najważniejszych zbiorów. Wiele dokumentów brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Obrony, jakie znajdowały się w siedzibie brytyjskich archiwów państwowych w Kew, zostało wyłączonych z udostępnianych zasobów i utajnionych na 50 lat. O fakcie tym informował opinię publiczną polski historyk mieszkający w USA – prof. Jan Ciechanowski.
Gdy w październiku 1992 r. Borys Jelcyn przekazał Lechowi Wałęsie komplet dokumentów z Teczki specjalnej nr 1, do której dostęp mieli tylko przywódcy ZSRR, w siedzibie brytyjskiego rządu na Downing Street 10 można było odczuć pewną nerwowość. Dyskusje ministrów gabinetu Johna Majora oscylowały wokół obaw co do kontynuowania procesu ujawniania tajnych archiwów przez władze Rosji. W ich tle wyraźnie czuć było niepokój, że rosyjskie archiwa mogą doprowadzić niepożądanych badaczy do największych sekretów brytyjskiej polityki czasów II wojny światowej. Obawiano się w szczególności, że następne dokumenty, przekazane stronie polskiej przez Jelcyna, mogą dotyczyć również okoliczności śmierci gen. Sikorskiego. Gdyby do tego doszło, wizerunek międzynarodowy Wielkiej Brytanii uległby poważnemu nadszarpnięciu. W marcu 1993 r. minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Douglas Hurd w telefonicznej rozmowie z szefem rosyjskiej dyplomacji Andriejem Kozyriewem wyszedł z sugestią, aby Rosjanie „trzymali pod kluczem" tę część swoich zasobów archiwalnych, która dotyczy Wielkiej Brytanii, gdyż ich ujawnienie mogłoby zagrozić brytyjsko-rosyjskim stosunkom. Hurd dobrze wiedział, że tego rodzaju sugestie nie mogą być zwerbalizowane w postaci oficjalnego pisma brytyjskiej Foreign Office. Szef rosyjskiej dyplomacji doskonale rozumiał ten rodzaj dyplomatycznego języka.
O sprawie natychmiast dowiedział się prezydent Borys Jelcyn. Rosyjski przywódca zdecydował wtedy, że droga przekazywania stronie polskiej dokumentów z najtajniejszych rosyjskich archiwów musi ulec wyhamowaniu, bo w przeciwnym razie Brytyjczycy mogą wyrządzić niemniejszą szkodę Rosji.
Ostre hamowanie
Tymczasem zmieniała się sytuacja międzynarodowa naszego kraju. 8 kwietnia 1994 r. Polska zgłosiła oficjalny wniosek o przyjęcie do UE, w efekcie czego uruchomiony został proces negocjacyjny. W 1994 r. wprowadzony został również program „Partnerstwo dla pokoju", w ramach którego Polska rozpoczęła współpracę ze strukturami Paktu Północnoatlantyckiego. Kwestia polskiego członkostwa w UE i NATO wydawała się oczywista. Sądzono, że znacznie szybciej Polska może stać się pełnoprawnym członkiem NATO, niż UE. Sprawa polskiego członkostwa w UE była bowiem procesem znacznie bardziej skomplikowanym, co powodowało, że realniejsza wydawała się perspektywa dekady. Brytyjczycy mieli świadomość, że przynależność Polski do europejskich struktur może w przyszłości skutkować również znacznie lepszą pozycją Polski w relacjach z Wielką Brytanią. A to mogłoby ułatwić Polsce starania o dostęp do brytyjskich archiwów, w tym tych najbardziej sekretnych.
W czasie wojny polski wywiad przekazał Brytyjczykom 46 tys. raportów, z czego 22 tys. opierały się na wyłącznie polskich źródłach
W drugiej połowie lat 90. Brytyjczycy coraz częściej zgadzali się z sugestiami zbadania wielu aspektów polsko-brytyjskiej współpracy w czasie II wojny światowej. Gdy władzę w Polsce przejęła koalicja AWS-UW, sprawa dostępu do brytyjskich archiwów wróciła na wokandę. Była ona kilkakrotnie poruszana w rozmowach premiera Jerzego Buzka z brytyjskim premierem Tonym Blairem. Brytyjczycy stali się wówczas nieco bardziej otwarci na polskie starania. Nie mogli już dłużej zbywać ich milczeniem. W efekcie w 2000 r. doszło do powołania Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej, na czele której stanęła ze strony polskiej szefowa Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych Daria Nałęcz, a ze strony brytyjskiej Terese Stirling. Honorowym przewodniczącym komisji został Jan Nowak-Jeziorański. Jej głównym celem miała być identyfikacja i ocena ocalałych dokumentów dotyczących działalności wywiadu polskiego w czasie II wojny światowej. W ramach prac Komisji polscy badacze odnaleźli wiele nieznanych wcześniej akt. Szczególnie cenne okazały się pod tym względem zbiory Public Record Office w Londynie. Brytyjskim członkom Komisji zostało udostępnione archiwum wywiadu brytyjskiego (SIS), niedostępne dla zwykłych badaczy. Przedstawiciele strony polskiej takiego wglądu nie mieli. Mimo to możliwe stało się poznanie opinii wywiadu brytyjskiego o roli i wkładzie wywiadu polskiego w zwycięstwo aliantów. Efektem kilkuletnich prac Komisji było wydawnictwo źródłowe „Polsko-brytyjska współpraca wywiadowcza podczas II wojny światowej".
Dotychczasowe prace Komisji przyniosły wiele ciekawych ustaleń. Odnaleziono m.in. dokumenty admirała Dunderdale, jednego z szefów brytyjskiego wywiadu, który w czasie II wojny światowej był odpowiedzialny za kontakty z wywiadem polskim. Dunderdale utrzymywał bezpośrednie kontakty z szefem polskiego wywiadu (szefem II Oddziału Sztabu Naczelnego Wodza) płk. Leonem Mitkiewiczem. Raporty Dunderdale'a mówiły, że wkład polskiego wywiadu w alianckie zwycięstwo był ogromny. Tylko w okresie od września 1939 r. do maja 1945 r. polski wywiad przekazał Brytyjczykom 45 770 raportów wywiadowczych, z czego aż 22 tysiące opierały się na wyłącznie polskich źródłach. Polski wywiad wyśledził m.in. niemieckie przygotowania do agresji na ZSRR w 1941 r. oraz uprzedzał Londyn o planowanej ofensywie na Stalingrad i Kaukaz w 1942 r. Informacje te za pośrednictwem zachodnich sojuszników trafiały do ZSRR. Znacznie wcześniej niż sądzono polski wywiad trafił na ślad prac nad V1 i V2 oraz doświadczalnego ośrodka rakietowego na wyspie Uznam. Jasne stało się, że wywiadowczy wkład Polski w walce z III Rzeszą był nieproporcjonalnie wielki w stosunku do naszego potencjału militarnego. Inaczej mówiąc, w dziedzinie wywiadu w czasie II wojny światowej wnieśliśmy do zwycięstwa aliantów znacznie więcej, niż na polach bitew.
Pozory współpracy
Zgoda Brytyjczyków na działalność Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej była sprytnym posunięciem. W rzeczywistości polscy członkowie komisji nigdy nie mieli dostępu do tajnych akt brytyjskiego wywiadu i brytyjskiej dyplomacji z czasów II wojny światowej. Spora część z nich wciąż jest utajniona na kolejne kilkadziesiąt lat. Gdy w 2000 r. rozpoczął działalność polski IPN i stanęła sprawa śledztwa dotyczącego okoliczności śmierci gen. Sikorskiego, brytyjscy dyplomaci na nowo zaczęli kłamać w sprawie zawartości brytyjskich tajnych archiwów. W 2000 r. brytyjski ambasador w Warszawie John MacGregor oświadczył, że w brytyjskich archiwach nie ma żadnych „zatajonych dokumentów" dotyczących prowadzonego w 1943 r. śledztwa w sprawie śmierci generała. Gdy polski historyk Jacek Tebinka podał, że z katalogu brytyjskiego archiwum państwowego wynika jednak, że co najmniej dwie teczki dotyczące sprawy śmierci Sikorskiego są zamknięte dla badaczy, strona brytyjska nadal zaprzeczała tym oczywistym faktom. W 2002 r. brytyjski ambasador w Warszawie Michael Pakenham oświadczył, że wszystkie znane rządowi brytyjskiemu dokumenty dotyczące gen. Sikorskiego są dostępne w Londynie i nie ma innych źródeł, ,,które przeczyłyby oficjalnej wersji zdarzeń". Znajdujące się w brytyjskich archiwach akta dotyczące tej do dzisiaj niewyjaśnionej śmierci nadal pozostają tajne.
Ale sprawa gen. Sikorskiego to niejedyny temat z przeszłości, jaki jest okrywany przez Brytyjczyków milczeniem. Na tej liście jest m.in. sprawa rozliczeń finansowych wynikających z Polsko-Brytyjskiej Umowy Wojskowej, zawartej 5 sierpnia 1940. Ewakuowanie z Francji w czerwcu 1940 r. polskich sił zbrojnych było uznane przez Brytyjczyków za działanie naruszające brytyjską konstytucję. Dopiero wymieniona umowa prawnie uregulowała status Polskich Sił Zbrojnych na wyspach. Artykuł 4. tej umowy ogólnikowo mówił o kosztach realizacji umowy.
Pomimo prawie 70 lat od zakończenia wojny nadal nie znamy żadnych faktów dotyczących rachunków wystawionych Polsce przez Wielką Brytanię za udział jej sił zbrojnych w obronie imperium. To jedyny przypadek w dziejach świata, w którym obrońcy pobierali opłaty od niosących im pomoc. Z realizacją płatności wiąże się również sprawa polskiego złota, jakie w końcu wojny trafiło do Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy podczas rozmów z przedstawicielami komunistycznego Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej (TJN) uznali, że złoto musi być elementem rozliczenia za koszty utrzymania polskiego wojska i polskich uchodźców w latach wojny. Gdy nie mogli zrealizować tego planu w całości, zgodzili się, że jedynie część polskiego złota powinna zostać przeznaczona na spłatę pożyczek. W ten sposób ponad 3 miliony funtów w złocie miało zostać wypłaconych przez Polskę władzom brytyjskim. Reszta została pozostawiona do dyspozycji rządu Polski Ludowej w bankach amerykańskich i kanadyjskich. Nie znamy jednak szczegółów tych negocjacji i szczegółów zawartych porozumień z władzami komunistycznej Polski.
„Enigma" nadal nieznana
Inną historią spoczywającą w brytyjskich archiwach jest sprawa dekryptażu niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma, który to wyczyn był dziełem polskich inżynierów i matematyków. Osiągnięcia te przez wiele lat nie były znane w samej Polsce. Dopiero w 1967 r. jeden z przedstawicieli polskiej grupy kryptologów Marian Rejewski zdecydował się ujawnić tę tajemnicę. Świat jednak wciąż nie wiedział o autorach dekryptażu niemieckiej Enigmy. O roli Polaków usłyszano po raz pierwszy w 1973 r., kiedy były szef francuskiego radiowywiadu gen. Gustaw Bertrand wydał książkę o rozpracowaniu Enigmy. Rok później amerykański historyk i znawca kryptologii Dawid Kahn opublikował na ten temat artykuł w „New York Timesie".
Dopiero wtedy szeroka opinia publiczna poznała nazwiska polskich matematyków i kryptologów. Nadal jednak nie znamy wszystkich szczegółów działalności polskich kryptologów w Anglii. Tymczasem wszystkie filmy opowiadające o działaniach wywiadu w czasie II wojny światowej mówią o sukcesach brytyjskich kryptologów z ośrodka Bletchley Park.
Brytyjczycy skrywają przed Polakami także wiele dokumentów dotyczących eksterminacji polskich obywateli w latach 1939–1941 na ziemiach zajętych przez III Rzeszę i Związek Sowiecki. Warto jedynie wspomnieć, że niezwykle interesujące dokumenty angielskich służb specjalnych ,dotyczące współpracy gestapo oraz NKWD z lat 1939–1941 oraz wspólnych konferencji niemieckich i sowieckich służb w latach 80., utajniła aż do roku 2024 premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Do dzisiaj nie wiemy, czym kierowała się Żelazna Lady, podejmując taką decyzję.
Skomentuj