Niepełny poczet władców Polski
Któż z nas nie zna pięknych portretów polskich książąt i królów namalowanych w latach 90. XIX w. przez Jana Matejkę...
Któż z nas nie zna pięknych portretów polskich książąt i królów namalowanych w latach 90. XIX w. przez Jana Matejkę...
Ten poczet kształtuje sposób naszego myślenia o tych monarchach od 130 lat. Nawet wizerunki władców polskich ze współczesnych banknotów, autorstwa Andrzeja Ryszarda Heidricha, nawiązują do matejkowskiego prawzoru.
Nie ma drugiego tak wspaniałego pocztu władców, jaki mają Polacy. Obrazy Matejki to arcydzieła, które zawładnęły naszą wyobraźnią, ale też narzuciły nam ocenę poszczególnych władców. Proszę się tylko przyjrzeć, ile cech charakterologicznych można wyczytać z tych twarzy. Matejko wlał w nich życie i nadał emocje. Narzucił tym samym swoją ocenę historyczną tych postaci.
Wśród 44 monarchów są cztery kobiety, w tym dwie monarsze małżonki: Dobrawa i Rycheza Lotaryńska oraz dwie panujące królowe: Jadwiga i Anna Jagiellonka.
W tym gronie brakuje jednak jednego władcy. Mamy wiele przesłanek, które wskazują, że na czwartym portrecie matejkowskiego „Pocztu książąt i królów polskich” powinien być ukazany Bezprym, pierworodny syn pierwszego króla Polski. Matejko przecież wiedział o jego istnieniu. Zresztą nie zapomniał go uwiecznić. Na obrazie olejnym na desce z roku 1898 zatytułowanym „Koronacja pierwszego króla Polski” Bezprym patrzy nam prosto w oczy (patrz strona 6). Z tyłu, między koronującym Bolesława Chrobrego arcybiskupem gnieźnieńskim Gaudentym a asystującym mu cesarzem Ottonem III, spogląda na nas nieco zasmucona, zniewieściała twarz młodziutkiego chłopca o gęstych, kręconych blond włosach. To Bezprym, którego wiek na obrazie można ocenić na ok. 14–16 lat, co zgadzałoby się z szacunkami niektórych historyków, uważających, że ten książę urodził się ok. 986 r. W roku pamiętnego zjazdu gnieźnieńskiego był zapewne nastolatkiem.
Poza tym szczegółem dotyczącym fizjonomii Bezpryma, wszystko inne na tym obrazie się nie zgadza z prawdą historyczną. Pomijam już wszesnobarokową architekturę, o której nie mogło być mowy w romańskiej katedrze gnieźnieńskiej z X wieku, ale najbardziej nietrafione przez artystę są ukazane przez niego pierwszoplanowe postacie. Może Matejko świadomie wprowadza nas w błąd, myląc zjazd gnieźnieński z roku tysięcznego z koronacją króla Bolesława I, która odbyła się 25 lat później. Klęczący przed ołtarzem władca jest krzepkim, wyprostowanym, młodym mężczyzną. A przecież w dniu koronacji, która odbyła się na Wielkanoc,
18 kwietnia 1025 r., Bolesław Chrobry był już 58-letnim schorowanym mężczyzną. W staroruskim latopisie „Powieści minionych lat” zachowała się krótka notatka o pierwszym polskim królu: „Był bowiem Bolesław wielki i ciężki, że i na koniu ledwo mógł siedzieć, lecz był roztropny”. W 1025 r. Bolesław prawdopodobnie już tak nie domagał, że część obowiązków monarszych scedował na syna Mieszka Lamberta. I podczas koronacji musiał niedomagać, ponieważ – jak zauważa Długosz – ledwie korona spoczęła na jego zacnych skroniach, „zapadł był w ciężką niemoc, która go przez kilka miesięcy ciągłem kołatała cierpieniem; gdy podawano mu lekarstwa, bynajmniej nie skutkowały”. Tak więc ani król Bolesław, ani jego 41-letni już syn Bezprym nie mogli w 1025 r. przypominać tych pięknych postaci z matejkowskiego arcydzieła.
Wspaniałej, otwartej i złotej korony, zdobionej licznymi kamieniami szlachetnymi, której piękna nowosądecka replika zdobi naszą okładkę, nie nałożył na królewskie skronie arcybiskup Radzim Gaudenty, tylko jego następca – arcybiskup gnieźnieński Hipolit. Ba! Ukazany na obrazie cesarz Otton III w dniu koronacji Bolesława nie żył już od 23 lat. Odszedł z tego świata niecałe dwa lata po zjeździe gnieźnieńskim. Niemcy, a w szczególności Saksończycy postrzegali go jako zdrajcę, który wyżej cenił Italię nad swoją ojczyznę. Jego wymowne gesty wobec Bolesława zostały odebrane jako odstępstwo od interesów cesarstwa. Poza tym wielu było przekonanych, że Bolesław w jakiś tajemniczy sposób nakłonił młodego cesarza do oddania słowiańskiemu władcy dwóch świętych artefaktów: złotego tronu Karola Wielkiego i włóczni świętego Maurycego. A zdjęcie przez cesarza swego diademu i nałożenie go na głowę Bolesława było przez niektórych historyków interpretowane jako koronacja właściwa, która odbyła się już w marcu roku 1000. Być może tak właśnie postrzegał to także Jan Matejko. Opisana przez Galla Anonima koronacja, która odbyła się 25 lat później, miała być jedynie symbolicznym przypomnieniem tej pierwszej. Być może została nawet wymuszona pogarszającymi się stosunkami z Niemcami, którymi wówczas władał nieprzychylny Bolesławowi cesarz Konrad II. Czy to jego intrygi doprowadziły do wojny domowej o tron, która o mało nie zniszczyła młodej Polski? Czy to on na krótko osadził na gnieźnieńskiej stolicy Bezpryma, którego nie znajdziemy w żadnym poczcie naszych władców? Zapraszam po odpowiedzi na stronę szóstą.
Skomentuj