Erich Kempka
Byłem kierowcą Hitlera
wyd. Vesper
W kolejnych scenach coraz więcej swastyk na widowni.
Trudno się nawet dziwić, że w relacji pojawiają się kolejni towarzysze z NSDAP i SS, opisywani jako zwyczajni, sympatyczni (z wyjątkiem Bormanna) ludzie. Tak ich widział. Lecz wstawki typu: „...marzyłem, by już zawsze móc wozić Hitlera i towarzyszyć mu, i w ten sposób dołożyć mą skromną cegiełkę do jego sukcesów w budowaniu pokoju" – pisane kilka lat po wojnie, kiedy ponad wszelką wątpliwość udowodniono, kto ją wywołał – są już zwyczajną bezczelnością.
Wspomnienia Kempki są opatrzone znacznie obszerniejszym uzupełnieniem pióra Ericha Kerna (właściwie Erich Knud Kernmayer). Z polskiego wydawnictwa nie dowiemy się, że był on przed wojną i podczas niej nazistowskim publicystą oraz wydawcą, jak również SS-Sturmbannführerem w dywizji Waffen SS „Das Reich", który po wojnie nadal gloryfikował hitleryzm.
Kern oburzony jest obwinianiem Hitlera o zagładę Żydów, bo przecież nie podpisał żadnego dokumentu w tej sprawie. Wojnę wywołała Wielka Brytania skłoniona do tego przez zdradzieckich generałów pruskich.
Zarówno u Kempki, jak i u Kerna można znaleźć wyrazy tęsknoty za „starymi dobrymi czasami" „chwalebnego rozkwitu III Rzeszy". Nie dziwi to u starych, dobrych towarzyszy z NSDAP i SS. Czemu jednak ową tęsknotą bezkrytycznie epatuje poznańskie wydawnictwo Vesper? Jak dowiadujemy się z notki redakcyjnej: „Autor ma prawo do swoich poglądów, a polemika z nim byłaby niecelowa...". Chęć zarobku to oczywiście nie grzech. W tym wypadku mamy jednak do czynienia z przedsięwzięciem równie szacownym co rozpowszechnianie pornografii.
Skomentuj